Alkohol leje się na Dunajcu. "Ociera się to o patologię"
Na Dunajcu dochodzi do niepokojących sytuacji. Kilkaset metrów od kładki w Sromowcach Słowacy sprzedają piwo prosto do pontonów, a na rzece, zamiast dźwięków przyrody, słychać wulgaryzmy i pijackie odzywki. - Problem jest ogromny - przyznaje w rozmowie z WP Jerzy Regiec, prezes Polskiego Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich.
Spływ Dunajcem to największa atrakcja Pienin. Rozpoczyna się na przystani flisackiej w Sromowcach–Kątach, a kończy w Szczawnicy. Flisacy charakterystycznymi tratwami pływają codziennie od 1 kwietnia do 31 października i przez cały sezon nie narzekają na brak zainteresowania turystów.
Problem z alkoholem na Dunajcu
Dunajec płynie na odcinku prawie 250 km na terenie Polski i Słowacji. I to właśnie po stronie naszych południowych sąsiadów obserwuje się niepokojący proceder.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W Polsce są prawdziwym hitem. Wyczekiwana atrakcja już otwarta
Należy dodać, że po rzece poruszają się nie tylko tratwy prowadzone przez flisaków, ale też pontony czy kajaki, które można wynająć, zarówno po polskiej, jak i słowackiej stronie. To z nich można najczęściej usłyszeć pijackie śpiewy i wulgarne okrzyki.
O sytuacji w Pieninach poinformował jako pierwszy "Tygodnik Podhalański". W artykule zatytułowanym "Przełom Dunajca tonie w alkoholu" czytamy, że po słowackiej stronie na rzece znajduje się budka, w której sprzedaje się alkohol. Gazeta dotarła do przyrodnika, który przyznaje, że "Przełom Dunajca stał się hałaśliwym, niebezpiecznym spływem piwa, wódki i wulgaryzmów".
Przypomnijmy, że w Polsce przepisy zabraniają spożywania alkoholu na jednostkach pływających, w tym kajakach czy pontonach, dotyczy to także pasażerów. Kara grzywny za nieprzestrzeganie tej zasady może wynieść nawet do 5 tys. zł. Z kolei na Słowacji nie ma takich regulacji, w związku z tym rezerwat zamienia się w weekendy w "pływającą imprezę".
"Wypożyczają pontony i imprezują"
Udało nam się dotrzeć do prezesa Polskiego Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich. - Problem jest ogromny. Zaczyna się to powoli ocierać o patologię - przyznaje w rozmowie z WP Jerzy Regiec. - Szczególnie w weekendy, gdy jest zwiększona liczba turystów tzw. imprezowych, w przeważającej liczbie są to turyści z Polski. Wypożyczają pontony i kajaki bez żadnej obsługi i imprezują na Dunajcu - podkreśla.
Jerzy Regiec dodaje, że najbardziej razi to w Przełomie Dunajca, który jest rezerwatem przyrody i powinien być terenem szczególnie chronionym, niestety "w tej chwili jest jednym wielkim piknikiem".
- Po stronie słowackiej jest umiejscowiony w korycie Dunajca bar, z którego bezpośrednio do kajaków i pontonów sprzedaje się alkohol - opowiada. - Wulgarne okrzyki, śpiewy, głośna muzyka, kąpiele w niedozwolonych miejscach, grilowanie na brzegach Dunajca w rezerwacie stały się już codziennością. Jakiekolwiek próby zwracania uwagi ze strony flisaków dotyczące niestosownego zachowania spotykają się z nieopisaną agresją i wulgarnymi odpowiedziami - zaznacza.
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich przyznaje, że dla flisaków takie zachowanie jest niezrozumiałe. Od pokoleń brać flisacka traktuje Przełom jako miejsce szczególne. Podczas spływów zwraca turystom uwagę, że znajdują się w terenie chronionym, informuje o potrzebie zachowania ciszy oraz o wszystkich zasadach obowiązujących w parku narodowym.
- Jako flisacy żyjący w harmonii z Dunajcem i przyrodą od blisko 200 lat próbowaliśmy naświetlić problem, ale często nasze działania traktowane są jako próba zwalczania konkurencji - mówi Regiec. - Zwracaliśmy się z prośbą o reakcję do dyrekcji Pienińskiego Parku Narodowego oraz do Rady Parku, niestety z uwagi na nieprecyzyjne przepisy oraz ograniczoną liczbę etatów w Straży Parku powyższe działania nie przyniosły skutku - mówi.
O krok od tragedii
Podkreśla, że ochrona przyrody to tylko jeden z aspektów całego zagadnienia. - Biorąc pod uwagę ogrom zjawiska, wcześniej czy później musi dojść do poważnego wypadku. Najbardziej przerażające jest to że często imprezują w sposób wyżej opisany osoby dorosłe w towarzystwie nieletnich, czy naprawdę w tych okolicznościach dużo trzeba żeby doszło do nieszczęścia? - mówi.
Zaznacza, że intencją flisaków nie jest zwalczanie konkurencji lub prawa do swobodnego korzystania z Dunajca przez wszystkich, którzy mają na to ochotę. Musi się to jednak odbywać z poszanowaniem przyrody czy bezpieczeństwa innych użytkowników Dunajca.
O kwestie bezpieczeństwa martwi się także Bogdan Szewczyk, burmistrz Szczawnicy, gdzie kończą się tradycyjne spływy z flisakami. - Zdecydowanie nie popieram alkoholu na Dunajcu. Na razie nie doszło do żadnego wypadku, ale alkohol i rzeka górska to mieszanka wybuchowa - podkreśla w rozmowie z WP. - Wiele osób, które wynajmują pontony, nie ma wielkiego doświadczenia. Czasem siedzą w kajaku czy pontonie pierwszy raz, co w połączeniu z alkoholem jest pomysłem bardzo złym. Czy trzeba wiele, żeby wydarzyła się tragedia? A jak się coś takiego wydarzy, to trzeba będzie długo leczyć rany, bo będzie strach przed Dunajcem. Już sobie wyobrażam te nagłówki gazet - mówi.
Burmistrz podkreśla, że w związku z tym planowane jest spotkanie w tej sprawie po długim weekendzie. - Spotkamy się w gronie wszystkich zainteresowanych. Ja jako burmistrz Szczawnicy kibicuję wszystkim - zazancza.
Podkreśla, że oferta na Dunajcu jest obecnie dużo większa niż kiedyś, gdy turyści mogli skorzystać jedynie ze spływu z flisakami. Teraz doszły pontony i kajaki. - Jest to bardzo atrakcyjna forma rekreacji, wypoczynku i pożądana przez turystów - mówi i zaznacza, że nie chodzi o jej likwidację, tylko o wypracowanie wspólnie rozwiązania, które zagwarantuje bezpieczeństwo na Dunajcu.
Za porządek na Dunajcu odpowiada także policja. Jak poinformował nas 13 sierpnia Łukasz Burek, rzecznik prasowy KPP w Nowym Targu, ostatnia kontrola miała miejsce 24 lipca br. W akcji brali udział funkcjonariusze posterunku wodnego znajdującego się na jeziorze Czorsztyńskim, a do współpracy włączyli się także strażnicy Pienińskiego Parku Narodowego oraz policjanci z Komisariatu Policji w Szczawnicy. Funkcjonariusze kontrolowali wówczas trzeźwość czy sprawdzali bilety do parku.
- Pozytywnym aspektem akcji była pełna trzeźwość wszystkich kontrolowanych osób – żaden z uczestników spływu nie znajdował się pod wpływem alkoholu - mówił 13 sierpnia w rozmowie z WP asp.szt. Łukasz Burek z KPP w Nowym Targu. - Do dziś nie mieliśmy żadnych zgłoszeń dotyczących zażywania alkoholu, nieodpowiedniego zachowania czy zakłócania porządku na Dunajcu.
Łukasz Burek dowiedział się jednak, że władze Pienińskiego Parku Narodowego zgłaszały problem ze sprzedażą alkoholu na Dunajcu słowackiej stronie. Potwierdziliśmy to w PPN.
- Pieniński Park Narodowy wyraża całkowitą dezaprobatę względem sprzedaży i spożywania alkoholu podczas spływu Przełomem Dunajca - mówi Michał Sokołowski, dyrektor PPN.
Dodaje, że w związku z powyższym podjęto szereg działań, zarówno kontroli terenowych, jak i informacyjnych - "wystosowano pismo z dnia 27 lipca 2025 r. do Gminy Czerwony Klasztor (po słowackiej stronie - przyp. red.), które zostało również wysłane do wiadomości do PIENAPu (słowackiego odpowiednika PPN - przyp. red.), gminy Miasta Kieżmark, do słowackiego Urzędu Żeglugi Śródlądowej i Policji, zarówno polskiej, jak i słowackiej".
Michał Sokołowski poinformował także, że 14 sierpnia odbyła się kolejna kontrola terenowa, w której brali udział funkcjonariusze Straży Parku i policjantów. - Wśród osób poddanych kontroli trzeźwości jedna osoba płynąca pontonem była pod wpływem alkoholu i została ukarana mandatem karnym. Pouczano także osoby wychodzące na brzeg Dunajca - zdradził dyrektor PPN.
Michał Sokołowski wyraził także nadzieję, że nagłośnienie przez Wirtualną Polskę tematu pomoże skłonić decydentów słowackich instytucji do likwidacji sprzedaży napojów alkoholowych na Dunajcu.
Iwona Kołczańska, dziennikarka Wirtualnej Polski