Choroba Zalewu Wiślanego. "Obawiamy się, czy nie przylgnie do nas negatywna opinia"
Główny Inspektorat Sanitarny zalecił ograniczenie spożycia fląder i węgorzy z Zalewu Wiślanego po wykryciu choroby Haff. Właściciele lokalnych biznesów obawiają się, że to odstraszy turystów.
W powiecie nowodworskim pięcioro mieszkańców trafiło do szpitala z objawami choroby Haff, znanej jako choroba Zalewu Wiślanego. Objawy, takie jak bóle mięśni i ciemne zabarwienie moczu, pojawiły się po spożyciu dużych ilości ryb dennych, w tym węgorza i flądry, złowionych w Zalewie Wiślanym.
Choroba Zalewu Wiślanego
Choroba Haff, choć znana od lat 30. XX wieku, jest rzadko opisywana w literaturze medycznej. Podejrzewa się, że wywołuje ją toksyna palytoksyna, która nie ulega rozkładowi podczas gotowania. Obecnie trwają badania próbek wody i ryb z Zalewu Wiślanego, a wyniki mają być znane w ciągu kilkunastu dni.
Zalew Wiślany to ważne miejsce na mapie turystycznej, ale także istotny akwen dla rybołówstwa, gdzie poławia się ok. 1900 ton ryb rocznie. Wśród nich są m.in. śledzie, leszcze, sandacze, płocie i okonie. Węgorz, który jest regularnie zarybiany, uchodzi za rarytas i przyciąga turystów na Mierzeję Wiślaną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". Porównała ceny w Polsce i na rajskiej wyspie. "Wynajmowałam pokój za 200 euro, teraz jest to niemożliwe"
Zalecenia GIS odstraszą turystów?
W związku z wystąpieniem choroby Haff, Główny Inspektorat Sanitarny zalecił ograniczenie spożycia fląder i węgorzy z Zalewu Wiślanego. Zalecenie obowiązujące do końca maja, dotyczy ograniczenia spożycia fląder i węgorzy. Rybacy i właściciele barów rybnych obawiają się, że negatywna opinia o rybach z Zalewu Wiślanego może wpłynąć na ich dochody i turystykę w regionie.
- Na pewno nie pomaga nam ta cała sytuacja. Poniekąd żyjemy z ryb, a w świat popłynęła informacja, że w Zalewie Wiślanym jest coś trującego i można poważnie zachorować. Liczymy, że sprawa się wyjaśni. Obawiamy się jednak, czy nie przylgnie do nas negatywna opinia, że ludzie będą się bali jeść ryby – powiedziała w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" właścicielka jednego z lokali w okolicy.
Co ciekawe, strach turystów sięga dalej niż tylko nad Zalew Wiślany. Jak sprawdziła dziennikarka "Gazety Wyborczej" niektórzy boją się zamawiać tych ryb nawet w Sopocie. - To efekt informacji o tej tajemniczej chorobie. Ludzie się przestraszyli - powiedziała jej menedżerka jednej z sopockich restauracji.
Od razu zgłoś objawy
Co ważne, Pomorskie Centrum Zdrowia Publicznego oraz Pomorski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny monitorują sytuację związaną z chorobą Haff. Wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz podkreśla, że działania są koordynowane z Głównym Inspektorem Sanitarnym, aby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańców i turystów.
Warto pamiętać, że "jeśli po spożyciu ryby wystąpi nagły, niewyjaśniony ból mięśni, ciemne zabarwienie moczu należy jak najszybciej zgłosić się do lekarza. Wczesne rozpoznanie i leczenie zapobiegają powikłaniom" - zaleca Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gdańsku.
Źródło: dziennikbaltycki.pl/trojmiasto.wyborcza.pl