Dziecko na stoku

Nauka jazdy na nartach dzieci to temat rozległy i szeroko dyskutowany. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby przygodę z nartami dzieci rozpoczynały pod okiem rodziców. Trzeba jednak pamiętać o kilku istotnych sprawach...

Dziecko na stoku
Jupiterimages

10.11.2009 16:23

Zacznijmy od tego, że różne dzieci w różnym wieku będą "gotowe" do nauki narciarstwa. Rozwój psychofizyczny u małych dzieci (choć przecież nie tylko) przebiega w różnym tempie i to bezpośrednio wpływa na czas, w którym dziecko może zacząć naukę. Ja osobiście - z własnych doświadczeń instruktorskich - nie polecałbym rozpoczynania nauki przed 3-4 rokiem życia. Jednak tak, jak pisałem jest to kwestia indywidualna.

Zatem nie rozpoczynajmy na siłę - zbyt wcześnie. Podobnie - nie rozpoczynajmy, jeśli dziecko nie ma ochoty. Być może będzie wielkim szachistą, a narty to niekoniecznie "ta bajka" - przynajmniej nie w tym momencie. Niestety zdarza się, że rodzice realizują swoje własne niespełnione marzenia na dzieciach - co na dobre dziecku z reguły nie wychodzi. Oczywiście małe dzieci nie są czasem w stanie podjąć decyzji, czy chcą się bawić w narciarstwo, ale tutaj ważne jest zachęcenie i stworzenie atmosfery dobrej zabawy jeszcze na długo przed wyjściem na stok. Wtedy dziecko nie będzie się mogło doczekać, kiedy wreszcie dotknie śniegu!

Załóżmy, że się udało i dziecko pełne zapału pojawia się na stoku. Wtedy czas rozpocząć narciarską przygodę. Jak rozpocząć, żeby dziecko złapało przysłowiowego bakcyla? Otóż przede wszystkim w formie zabawy. Dziecko potrzebuje oswojenia się ze sprzętem (ciężkimi dla niego butami), dziwacznie długimi nartami. Dla dziecka radością będzie 10 minut zjazdów, a pół godziny lepienia bałwana, czy igloo, biegania i skakania w butach narciarski albo jeżdżenia na jednej narcie jako hulajnodze. Dla dzieci sprawniejszych, starszych te proporcje będą inne. Jednak nie należy zapominać, że narciarstwo - szczególnie w początkowej fazie nauki - ma być przyjemnością i radością.

Trzeba też pamiętać, że szczególnie małe dzieci w dużej mierze uczą się przez naśladowanie i ta forma powinna być w nauce dominująca. Aby było więcej radości możemy wykorzystać różne akcesoria, np. piłki, baloniki. Zacznijmy jednak od nauki chodzenia w butach, nauki równowagi, a później pierwszych zjazdów. Tak jak już wspominałem liczne zabawy jak lepienie bałwana, czy berek będą idealne.

Niezmiernie istotną kwestią jest bezpieczeństwo. Zaczynajmy z dziećmi na polankach, w miejscach, gdzie nie szusuje wielu narciarzy. W licznych ośrodkach narciarskich takie przestrzenie są specjalnie wydzielone i odizolowane, tak by zabawa dzieci nie przeszkadzała w swobodnym poruszaniu się na nartach innych użytkowników tras, a tym samym by dzieci nie były narażone na niebezpieczeństwo ze strony narciarzy. W krajach alpejskich standardem stały się już pólka dla dzieci, na których zainstalowane są różne przyrządy, figury postaci z bajek, zjeżdżalnie. Często jest to teren do dyspozycji szkoły narciarskiej, ale czasem zdarza się, że nie korzystając z oferty szkoły możemy sami z dzieckiem się tam pobawić. I jeszcze jedno - kask jest konieczny!

Kolejną sprawą o której musimy pamiętać to odpoczynek. Dziecko męczy się szybciej i nawet przednia zabawa pozbawia sił. Zadbajmy, by przerwy, w których możemy dziecko nakarmić albo dać coś ciepłego do picia, odbywały się w ciepłych pomieszczeniach. Warto też podczas pobytu na stoku mieć ze sobą jakąś przekąskę - batona, cukierki. Regeneracja jest niezbędna, nie należy też przesadzać ze zbyt długim w początkowej fazie przebywaniem dziecka na nartach.

Nieodzowne jest odpowiednie ubranie. Polecam ubieranie warstwami, popularnie zwane "na cebulkę". W obecnych czasach mamy bardzo dużo oddychających materiałów i one są najlepsze, chociaż to czasem spory wydatek. Najważniejsze jest jednak, aby odzież wierzchnia byłą wodoodporna. Dzieci bardzo dużo siedzą, a czasem ze zmęczenia kładą się na śniegu. Wodoodporne i wiatroszczelne kurtka i spodnie to podstawa. Wodoodporne powinny być również rękawiczki. Polarowe będą świetne na "po nartach", ale nie podczas zabaw w śniegu, gdyż - co jest oczywiste - chłoną szybko wodę. Nie zapomnijmy też o ochronie gardła i szyi. Najlepiej nie szalikiem, gdyż ten będzie się co chwilę odwijał, a specjalnym, nakładanym przez głowę materiałowym "kołnierzem". Pamiętajmy też o kremie ochronnym z filtrem UV.

Gdy dzieci będą czerpały radość z pobytu na świeżym powietrzu i śniegu nie bójmy się ich oddać pod opiekę licencjonowanemu instruktorowi. Każdy wykwalifikowany nauczyciel będzie miał w swoim "asortymencie" szereg zabaw, które sprawią, że dziecko będzie się świetnie bawiło. Używanie dodatkowych akcesoriów urozmaici naukę. W zależności od charakteru naszej pociesze odpowiadały będą bardziej zajęcia indywidualne lub zbiorowe. To jesteśmy w stanie jako rodzice ocenić raczej sami przed zapisaniem dziecka na naukę. Często jest jednak tak, że dziecko które z pozoru lubi bawić się samo - znajduje z grupą kontakt. Tworzą się nowe znajomości, a odpowiednio zmotywowane przez instruktora dzieci pomagają sobie w sytuacjach, gdy np. ktoś upadnie, co dodatkowo pozytywnie kształtuje ich osobowość.

_ Konrad Drzymała www.gsteam.pl _

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)