Atrakcje Armenii - lokalne bazary w Erywaniu
Po kilkunastu minutach wspinaczki drogę zagradza mi ogromny wykop. Z jego wnętrza wystają żelbetonowe fundamenty uzbrojone w pordzewiałe pręty. Jakiś niszczejący dźwig smutno stoi pośrodku zastygłej w bezruchu budowy. Budowa stanęła ładnych parę lat temu, bo biznesmeni - nazywani wprost przez mieszkańców stolicy oligarchami - o coś się pokłócili, a końca konfliktu nie widać. W Armenii *ten, kto ma pieniądze, może wszystko. Ten, kto ich nie ma, ale za to tęskni za starym Erywaniem, może uciec od blichtru Prospektu w boczne uliczki prowadzące do *Wernisażu. To targowisko, na którym handluje się wytworami lokalnego rzemiosła, antykami, chińską tandetą, komunistycznymi pamiątkami i mnóstwem innych przedmiotów mniej lub bardziej dziwnego przeznaczenia.