Horror na wakacjach
Aby wakacje przypominały horror wcale nie trzeba upadłości organizatora. Brudne pokoje, niemiła obsługa i robactwo – to tylko kilka rzeczy, które co roku zmieniają wakacje tysięcy urlopowiczów w najgorszą przygodę życia.
28.07.2009 | aktual.: 09.05.2013 14:50
Upadek warszawskiego biura podróży Kopernik Travel spowodował duże zamieszanie na rynku turystycznym. Blisko 950 osób uwięzionych w Egipcie i Tunezji ściągał do kraju wojewoda mazowiecki. Jednak aby wakacje przypominały horror wcale nie trzeba upadłości organizatora. Brudne pokoje, niemiła obsługa i robactwo – to tylko kilka rzeczy, które co roku zmieniają wakacje tysięcy urlopowiczów w najgorszą przygodę życia.
Owady i gady
Robactwo i gady, szczególnie w krajach afrykańskich, są częstymi gośćmi naszych pokojów hotelowych. Pewne biuro podróży aby uniknąć pretensji i roszczeń niezadowolonych turystów, zabezpieczyło się dość kontrowersyjnym zapisem w umowie: "B.P. Sopot Travel sp. z o.o. nie ponosi odpowiedzialności za specyficzne warunki panujące w miejscu pobytu podczas imprezy. Dotyczy to możliwości pojawienia się w pomieszczeniach i środkach transportu owadów i gadów". Na szczęście zapis ten został wpisany przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów do rejestru klauzul niedozwolonych.
Za informacje zawarte w broszurach odpowiedzialności nie ponosimy
Nasz pierwszy kontakt z hotelem to broszura. Błękitne baseny tuż obok turkusowego morza, piękne leżaki i parasole, a to wszystko otoczone dużą liczbą barów – zazwyczaj tak wygląda prezentacja każdego hotelu. Jednak rzeczywistość często okazuje się bardzo odległa od ideału. Grzegorz Regimowicz z Olsztyna w wypowiedzi dla „Dziennika” mówi - Chciałem zrobić żonie niespodziankę na 30. rocznicę ślubu. Wybrałem ofertę biura Traveligo. Mieliśmy mieszkać w pięciogwiazdkowym hotelu położonym na plaży. W ofercie był też dostęp do rafy koralowej, więc wziąłem sprzęt do nurkowania. Okazało się, że plaża jest prawie kilometr od hotelu, a rafy nie było, bo została zasypana”. Rozbieżność miedzy ofertą a realiami jest bardzo częsta, dlatego niektóre biura podróży próbowały wymigać się od odpowiedzialności za to, co jest prezentowane w katalogu. Biuro Kompas Travel miało w umowach zdanie, że "nie ponosi odpowiedzialności za informacje zawarte w broszurach hotelowych". Na szczęście sąd zakazał mu stosowania takiego zapisu.
Siła wyższa – za nią też nie odpowiadamy
Biura podróży panicznie boją się siły wyższej. W związku z tym biuro "Maria" ubiegłym roku kazało podpisywać klientom umowę z zapisem, że "nie ponosi odpowiedzialności za niedociągnięcia imprezy wynikające z przyczyn od niego niezależnych" takich jak pogoda czy decyzje państwowe. Na liście ponad 1600 zapisów znajdujących się w rejestrze klauzul niedozwolonych, 400 należy do branży turystycznej i dzierży niechlubne berło. Są wśród nich prawdziwe perełki.
Krystyna Grzęda prowadząc biuro turystyczne, postanowiła cztery lata temu zabezpieczyć się przed informacjami w mediach o niezadowolonych klientach: "Biuro zastrzega sobie 45-dniowy termin rozpatrzenia reklamacji. W czasie jej rozpatrywania klient nie ma prawa uciekać się do mediów".
Józef Ratajski, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki, potwierdza „Dziennikowi”, że większość skarg dotyczy problemów z lotami i wynikającymi z tego zmianami w terminach i godzinach. Niektórzy touroperatorzy zastrzegli w umowach, że opłacony urlop może się wydłużyć lub skrócić. Natomiast Travel Poland w umowie zawarło zapis, że "zastrzega sobie możliwość zmian czasu przelotów" oraz dokonywania zmian lotów na te z przesiadką. Jeszcze inne biuro zaznaczało, że terminy rozpoczęcia i zakończenia imprezy są jedynie… umowne. Takie zapisy powodują, że jeszcze w Polsce nasz wylot może zostać opóźniony, a powrót do kraju przyspieszony, przez co urlopowicz może stracić nawet dobę pobytu.
Czy unikać biur podróży?
Czy to oznacza, że wakacje z biurem podróży przypominają scenariusz horroru? "Splajtowało tylko jedno, nie ulegajmy psychozie. W Polsce co roku za granicę wyjeżdża 7 milionów turystów, jakieś 3 miliony z tej liczby korzysta z ofert biur podróży. Co roku wpływa do nas nie więcej niż pół tysiąca skarg ." - mówi Ratajczak w wypowiedzi dla „Dziennika”. To pocieszające liczby, które świadczą, że ponad 90% wczasowiczów wraca zadowolonych. Alina Rocka, rzecznik konsumentów w Gdańsku, radzi, żeby przed podpisaniem umowy zasięgnąć informacji o biurze na forach Internecie. Sprawdzić, czy firma istnieje w dostępnym m.in. na stronach PIT rejestrze podmiotów oraz dowiedzieć się jakie ubezpieczenia gwarantuje biuro.
(sc)