Irlandia. Konie. Piękno i magia legend
Irlandia słynie z legend. Niemal z każdym miejscem w Irlandii związana jest jakaś historia. Bardzo często pojawia się w niej także koń. Jedno z najstarszychceltyckich bóstw – Epona – przedstawiana była w postaci kobiety siedzącej na koniu lub prowadzącej dwa konie. Poznaj piękno i magię legend.
|
|
| --- |
|
|
tekst: Justyna Schramm foto: Tourism Ireland, Theta
Irlandczycy są narodem znanym z zamiłowania do opowiadania legend. Niemal z każdym miejscem w Irlandii związana jest jakaś historia. Bardzo często pojawia się w niej także koń. Jedno z najstarszychceltyckich bóstw – Epona – przedstawiana była w postaci kobiety siedzącej na koniu lub prowadzącej dwa konie. Koniarze, którzy w sezonie odwiedzą Irlandię będą mieli w czym wybierać. Oto kilka propozycji spędzenia czasu w końskim towarzystwie lub z koniem w tle na Zielonej Wyspie. Smithfield
Konie w centrum miasta? Dlaczego nie. Raz w miesiącu, nieomal w samym sercu Dublina odbywa się koński targ. Pięknie odrestaurowany plac dzielnicy Smithfield, niegdyś znanej raczej z nie najlepszej reputacji, wypełnia się w jedną niedzielę w miesiącu końmi. Młodzi ludzie popisują się, galopując po okalających plac brukowanych uliczkach, a co odważniejsi urządzają nawet zawody w tradycyjnych irlandzkich dwukołówkach. Targ jest obecnie bardziej pretekstem do spotkania niż dokonywania transakcji i oczywiście atrakcją dla turystów zaskoczonych widokiem kuców wracających do domu, często chodnikiem, trzymanych za wodze niczym na smyczy.
Curragh
Położona w miejscowości Kildare Narodowa Stadnina jest miejscem niezwykle urokliwym. Początków hodowli koni na tych terenach poszukuje się w roku 1300, kiedy to zamieszkiwali tu Kawalerowie Maltańscy. Hodowlę w nowoczesnym tego słowa znaczeniu zapoczątkował Anglik – pułkownik William Hall-Walker, późniejszy lord Wavertree. To on na ponad 380 hektarach stworzył niezwykłą hodowlę. Przywiązując niezwykłą rolę do szczegółów i wierząc w zbawienny wpływ konstelacji gwiezdnych na konie, kazał tak budować boksy dla swych najlepszych ogierów, by docierało do nich najlepsze światło księżyca i gwiazd. Hall-Walker zlecił także stworzenie niezwykle malowniczych ogrodów japońskich otaczających tereny stadniny. Od 1946 roku stado przeszło na własność państwa Irlandzkiego, stając się Narodową Stadniną, gdzie odbywają się najważniejsze wyścigi w Irlandii. Przedłużeniem spacerów po ogrodach japońskich stał się ogród św. Fiachra (patrona ogrodów). Święty czuwa nad ogrodem z wysepki na stawie, a jego otoczenie – kręte ścieżki
przechodzące w zaciszne zagajniki – ma przywołać nastrój wczesnośredniowiecznej Irlandii VI i VII w., kiedy mnisi w takich miejscach, jak to, budowali swe pustelnie i klasztory. Stado i oba ogrody można oczywiście zwiedzać. Zainteresowani historią tego miejsca powinni koniecznie odwiedzić lokalne muzeum, będące wielką pochwałą na cześć irlandzkiej miłości do koni i wyścigów.
Connemara Pony
Irlandzki konik, tzw. Connemara Pony, ma około 1,3 m w kłębie, jest zazwyczaj brązowej, szarej lub grafitowej maści. Chociaż dzisiaj konie te wykorzystywane są właściwie tylko dla celów rekreacyjnych, to dwie najważniejsze imprezy w ciągu roku odbywają się głównie z ich powodu. Clifden Pony Show to pokaz piękności tych niewielkich koników połączony z wielkim festynem, w czasie którego odbywają się: koncerty muzyki irlandzkiej, pokazy tańca, uliczne parady i oczywiście długie nocne sesje muzyczne w okolicznych pubach. Ballinasloe Fair & Festiwal odbywa się zawsze w październiku. To jedna z najstarszych tego typu imprez w całej Irlandii. Pierwsze wzmianki o tym targu znaleźć można w London Times’ie z lat 1801-1804. Dzisiaj Ballinasloe to impreza skupiona oczywiście na koniach, ale przy okazji prezentująca turystom każdy aspekt irlandzkiej kultury z przewagą muzyki i tańca. Będąc na targu, warto uważać na gesty, wystarczy bowiem przyklepanie dłoni i okaże się, że do domu wracamy z irlandzkim rumakiem, szczęście
w nieszczęściu posiadającym własny paszport.
Prawdziwych cyganów…
Któż z nas nie marzył w dzieciństwie, by udać się na włóczęgę bez celu po bezdrożach, mając za towarzysza tylko swego wiernego rumaka? Nic prostszego. Wystarczy wybrać się do Irlandii, przejść szybkie szkolenie w obsłudze „cygańskiego” wozu i konia, i ruszyć na wędrówkę bezdrożami hrabstwa Wicklow. Na trasie wytyczonej na mapie znajdują się specjalnie przygotowane pensjonaty ze stajniami, ale nocować można także w samym wozie lub rozbitym w jego pobliżu namiocie – nic nie stoi na przeszkodzie. Góry Wicklow położone na południe od Dublina nazywane są ogrodami Irlandii. Piękne o każdej porze roku, jesienią mienią się wieloma kolorami, wiosną i latem wypełnione są barwami kwitnących gdzieniegdzie różaneczników. Legenda mówi, że są nawiedzone. Straszą tu podobno powstańcy, którzy brali udział w nieudanej insurekcji w XVII wieku przeciwko panowaniu angielskiemu na wyspie, ale przecież dzielnego trapera byle duch nie jest w stanie wystraszyć.
Koń i edukacja
Rano jazda konna, potem intensywna nauka języka angielskiego w pięknej irlandzkiej scenerii – nie ma lepszego sposobu na spędzenie udanych wakacji w siodle. Możliwości jest wiele, bo irlandzkie szkoły językowe prześcigają się w pomysłach przyciągnięcia studentów. Wybrać można kursy o różnej intensywności i długości trwania. Jedno jest pewne – taka nauka na pewno będzie czystą przyjemnością. Ciekawe tylko, jakim językiem posługują się irlandzkie rumaki – angielskim czy gaelic…?
Wyścigi, wyścigi…
Kapelusze równie oryginalne co w Ascot, klimat podobny – „raz słońce raz deszcz”, zamiłowanie identyczne. Irlandczycy, tak jak i mieszkańcy Wielkiej Brytanii, podzielają zamiłowanie do wyścigów. Największe odbywają się w Curragh i Galway. Świat wyścigów jest światem samym w sobie z jego tradycjami i zwyczajami, ale w Irlandii wyścigi to także celebracja irlandzkiej kultury, znawcy oczywiście zajmują się precyzyjnym obstawianiem „pewniaków”, a turyści oprócz hazardu za symboliczne euro biorą udział w festynach i koncertach.
Do domu z irlandzkim rumakiem
Kto zakocha się w irlandzkich koniach tak bardzo, że zechce zabrać jednego ze sobą do domu, powinien koniecznie odwiedzić stadninę Goffs – miejsce, gdzie rumaki sprzedawane są za niewyobrażalnie wielkie sumy. Dowodem na to, jak bardzo irlandzkie rumaki były w przeszłości popularne niech będzie pewien historycznie potwierdzony fakt. W czasie bitwy pod Waterloo w 1815 r. Książe Wellington – urodzony w Irlandii, aczkolwiek mający do niej niewiele sympatii – dosiadał konia o imieniu Kopenhaga rodem z Irlandii. Jego przeciwnika, Napoleona Bonaparte – cesarza Francji – niósł do boju koń o imieniu Marengo, pochodzący… z irlandzkiego hrabstwa Wexford.