Jak być bezpiecznym na stoku?
Franca Kobenter w kilku zdaniach o coraz częstszych wypadkach na stokach
Doskonale przygotowane stoki, najnowszy model nart wyścigowych, całe 5 dni do wykorzystania w górach, aerodynamiczny kask, coraz szybsza prędkość, rosnąca adrenalina – i właśnie wtedy zdarza się najgorsze. Skutki wypadków na nartach mogą być tragiczne, co pokazuje tegoroczny sezon. Od prostych złamań, przez poważne uszkodzenia głowy, które prowadzą do śpiączki, wstrząsu mózgu a w najgorszym wypadku do śmierci.
Nagłaśniane w mediach wypadki na stokach zmuszają nas do refleksji: jak to jest możliwe? Przecież był i kask i nowoczesny sprzęt, czasem nawet najdroższy na rynku. Z jednej strony więc, wszystko wydaje się być w porządku. Ale co z własną odpowiedzialnością, która coraz częściej znika w momencie nakładania na głowę kasku? Odpowiedzialność w każdym sporcie, również w narciarstwie, to ciąg przemyśleń i wynikających z nich faktycznych zachowań.
Zacznijmy więc od wyboru właściwego sprzętu narciarskiego. Czy sprzedawca w sklepie pyta nas o wiek, wagę, umiejętności, kondycję, czas spędzany na nartach, styl jazdy – krótkie skręty, długie skręty?Jeśli nie, zastanówmy się sami, jak jeździmy: czy to my zjeżdżamy na nartach, czy częściej to jednak narty zjeżdżają z nami? Przy słabej, niedoskonałej technice, łatwo jest stracić kontrolę a tym samym stworzyć zagrożenie dla siebie i innych na stoku. Dlatego tak ważnym jest, żeby przy zakupie nart być szczerym wobec siebie i własnych umiejętności narciarskich.
Druga ważna sprawa, to przygotowanie do urlopu na stoku. Przesiadując kilka miesięcy przy biurku, rzadko kiedy mamy czas na regularne uprawianie sportu. Brak kondycji i fizycznego przygotowania do jazdy, mamy nadzieję zastąpić ultralekkim, nowoczesnym sprzętem do carvingu. Jeszcze 20 lat temu, gdy narty alpejskie były dwa razy dłuższe, cięższe i węższe, bez dobrego przygotowania kondycyjnego, nie było mowy o zjeżdżaniu ze stoków. W ośrodkach narciarskich do zjechania mamy kilkaset kilometrów doskonale przygotowanych tras. Ratraki pracują dla nas przecież cały dzień i całą noc, abyśmy mogli zjeżdżać po równej powierzchni. Efekt ratrakowania? Stoki twarde jak beton. Ale o tym, przekonujemy się najczęściej dopiero po upadku przy dużej prędkości.
Wcześniej nie myślimy o tym, bo zakładamy ochronny kask, który ma nas co prawda chronić, ale nie zastąpi wyobraźni i odpowiedzialności za własną prędkość jazdy. W środku sezonu, kiedy dzielimy stoki z narciarzami o różnych umiejętnościach, powinniśmy być szczególnie czujni. Podobnie jest przecież w życiu codziennym: prowadząc samochód bierzemy odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale i za innych. A przed brakiem odpowiedzialności, nie ochroni nas ani kask, ani najlepsze narty.
Jazda na nartach daje nam wolność. Musimy sobie jednak uświadomić, że wspominana przeze mnie tyle razy własna odpowiedzialność, to jedyna szansa na zachowanie naszej ukochanej wolności no stokach i radości z jazdy na nartach.W przeciwnym razie, o nas, narciarzy, zatroszczy się policja na stokach. Bądźmy więc odpowiedzialni za nas samych i nie oddawajmy tej odpowiedzialności ani w ręce innych osób, ani nie składajmy jej na barki najnowszego sprzętu.
_ Franca Kobenter _