Jedno miasto, dwa państwa. Niezwykły fenomen Baarle-Nassau
Zwykłe przejście przez ulicę może oznaczać tu przekroczenie granicy państwa. Baarle-Nassau, miasteczko na pograniczu Holandii i Belgii, jest tak poszatkowane enklawami, że linia podziału biegnie przez domy, sklepy i kawiarnie. To prawdziwy labirynt, który zaskakuje na każdym kroku!
Baarle-Nassau to jedno z tych miejsc w Europie, które wydają się żywcem wyjęte z filmu przygodowego. Spacerując po tym miasteczku, można natknąć się na domy, które stoją jednocześnie w dwóch państwach – Holandii i Belgii. Granica nie przebiega tu wzdłuż rzeki ani lasu, lecz przez środek ulic, podwórek, a czasem nawet przez salon czy sypialnię mieszkańców. To sprawia, że Baarle-Nassau przyciąga turystów ciekawych nietypowych doświadczeń i codziennego życia "na granicy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podróż w czasie gwarantowana. Wyjątkowe miejsce odwiedzisz za darmo
Baarle-Nassau – życie w dwóch światach
Życie w Baarle-Nassau bywa fascynujące i nieco surrealistyczne. Mieszkańcy często mieszkają w domach, które przecinają granicę – jedna część w Holandii, druga w Belgii. Wyobraźcie sobie możliwość przespacerowania się z kuchni do salonu… w innym kraju! Dla wielu to codzienność. Holenderska część miasteczka obejmuje ponad 20 enklaw belgijskiego Baarle-Hertog, a w niektórych z nich znajdują się z kolei niewielkie holenderskie enklawy. Takie "mozaikowe" ułożenie terytoriów sprawia, że codzienne życie w Baarle-Nassau jest pełne drobnych niespodzianek.
Mieszkańcy miasta korzystają z dobrodziejstw obu krajów. Około trzy czwarte z nich posiada holenderski paszport, ale nie przeszkadza im to w korzystaniu z belgijskich przepisów i udogodnień. Różnice w prawie i zwyczajach są zauważalne, choć w praktyce integrują społeczność, a nie dzielą.
Baarle-Nassau – kultura, prawo i historia granicy
Jednym z najbardziej fascynujących aspektów Baarle-Nassau jest zestawienie dwóch systemów prawnych i kulturowych. Holenderskie chodniki wyróżniają się uporządkowaną zielenią i regularnymi szpalerami lip, podczas gdy po stronie belgijskiej drzewa rosną bardziej swobodnie. Belgia posiada też bardziej liberalne przepisy budowlane, co pozwala mieszkańcom na większą swobodę aranżacji swoich posesji.
Historia tego nietypowego podziału sięga średniowiecza, a granice ustalone w 1995 roku ostatecznie uporządkowały sytuację administracyjną. W przeszłości różnice kulturowe były źródłem konfliktów, zwłaszcza wśród młodzieży – Willem van Gool, przewodniczący lokalnego biura turystycznego, wspomina, że kiedyś dochodziło do bójek między młodymi mieszkańcami z obu stron granicy. Dopiero zmiana godzin zakończenia zajęć szkolnych w latach 60. złagodziła napięcia.
Codzienność w Baarle-Nassau to mieszanka prawnych niuansów i lokalnych zwyczajów. Różnice w wieku legalnego spożywania alkoholu czy dostępności fajerwerków sprawiają, że mieszkańcy często przemieszczają się między krajami w zależności od potrzeb. Belgijska liberalność w sprzedaży fajerwerków przyciąga wielu Holendrów, którzy w tym samym mieście mogą świętować w zupełnie inny sposób.
Baarle-Nassau to miejsce, które pokazuje, że granice nie muszą dzielić, lecz mogą inspirować do niezwykłego sposobu życia. Spacerując jego ulicami, trudno nie zachwycić się sposobem, w jaki historia, prawo i kultura splatają się w jednym miasteczku, tworząc unikalny krajobraz pełen kontrastów i ciekawych doświadczeń.
Źródło: DailyMail Travel