Jedno miasto, dwa państwa. Niezwykły fenomen Baarle-Nassau
Zwykłe przejście przez ulicę może tu oznaczać przekroczenie granicy państwa. Baarle-Nassau, miasteczko na pograniczu Holandii i Belgii, jest tak poszatkowane enklawami, że linia podziału biegnie przez domy, sklepy i kawiarnie. To prawdziwy labirynt, który zaskakuje na każdym kroku!
Baarle-Nassau to jedno z tych miejsc w Europie, które wydają się żywcem wyjęte z filmu przygodowego. Spacerując po tym miasteczku, można natknąć się na domy, które stoją jednocześnie w dwóch państwach – Holandii i Belgii. Granica nie przebiega tu wzdłuż rzeki ani lasu, lecz przez środek ulic, podwórek, a czasem nawet przez salon czy sypialnię mieszkańców. To sprawia, że Baarle-Nassau przyciąga turystów ciekawych nietypowych doświadczeń i codziennego życia "na granicy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podróż w czasie gwarantowana. Wyjątkowe miejsce odwiedzisz za darmo
Baarle-Nassau – życie w dwóch światach
Życie w Baarle-Nassau bywa fascynujące i nieco surrealistyczne. Mieszkańcy często mieszkają w domach, w których przekraczają granicę – jedna część leży w Holandii, druga w Belgii. Wyobraźcie sobie możliwość przespacerowania się z kuchni do salonu… w innym kraju! Dla wielu tu to codzienność.
Holenderska część miasteczka obejmuje ponad 20 enklaw belgijskiego Baarle-Hertog, a w niektórych z nich znajdują się z kolei niewielkie enklawy holenderskie. Takie "mozaikowe" ułożenie terytoriów sprawia, że codzienne życie w Baarle-Nassau jest pełne drobnych niespodzianek.
W miasteczku wszystko jest podwójne: dwie rady gminne, dwa posterunki policji i dwa urzędy pocztowe. Aby wszystko jeszcze bardziej skomplikować, są tutaj dwa sposoby numeracji domów oraz dwa rodzaje znaków drogowych. Podczas spaceru granicę przekracza się czasami co 50 metrów.
Mieszkańcy miasta korzystają z dobrodziejstw obu krajów. Około trzech czwartych z nich posiada holenderski paszport, ale nie przeszkadza im to w korzystaniu z belgijskich przepisów i udogodnień. Różnice w prawie i zwyczajach są zauważalne, choć w praktyce integrują społeczność, a nie dzielą.
Baarle-Nassau – kultura, prawo i historia granicy
Jednym z najbardziej fascynujących aspektów Baarle-Nassau jest zestawienie dwóch systemów prawnych i kulturowych. Holenderskie chodniki wyróżniają się uporządkowaną zielenią i regularnymi szpalerami lip, podczas gdy po stronie belgijskiej drzewa rosną bardziej swobodnie. Belgia posiada też bardziej liberalne przepisy budowlane, co pozwala mieszkańcom na większą swobodę aranżacji swoich posesji.
Historia tego nietypowego podziału sięga średniowiecza, kiedy działki były dzielone między dwie rodziny arystokratyczne. Baarle-Hertog należało wówczas do księcia Brabancji, a Baarle Nassau do średniowiecznego rodu Nassau. Przy czym obaj mieli też swoje enklawy ziemi na terenie należącym do drugiej rodziny.
Kiedy w 1831 r. Belgia ogłosiła niepodległość od Holandii, sytuacja stała się tak skomplikowana, że żadne rządy nie były w stanie unormować jej stanu prawnego. Dopiero w 1976 r. ustalono granice, ale w 1995 r., a więc 19 lat później wprowadzono jeszcze małe korekty i przyznano ostatni kawałek ziemi niczyjej Belgii, co ostatecznie uporządkowało sytuację administracyjną.
W przeszłości różnice kulturowe były źródłem konfliktów, zwłaszcza wśród młodzieży – Willem van Gool, przewodniczący lokalnego biura turystycznego, wspomina, że kiedyś dochodziło do bójek między młodymi mieszkańcami z obu stron granicy. Dopiero zmiana godzin zakończenia zajęć szkolnych w latach 60. złagodziła napięcia.
Codzienność w Baarle-Nassau to mieszanka prawnych niuansów i lokalnych zwyczajów. Różnice w wieku legalnego spożywania alkoholu czy dostępności fajerwerków sprawiają, że mieszkańcy często przemieszczają się między krajami w zależności od potrzeb. Belgijska liberalność w sprzedaży fajerwerków przyciąga wielu Holendrów, którzy w tym samym mieście mogą świętować w zupełnie inny sposób.
Baarle-Nassau to miejsce, które pokazuje, że granice nie muszą dzielić, lecz mogą inspirować do niezwykłego sposobu życia. Spacerując jego ulicami, trudno nie zachwycić się sposobem, w jaki historia, prawo i kultura splatają się w jednym miasteczku, tworząc unikalny krajobraz pełen kontrastów i ciekawych doświadczeń.
Źródło: DailyMail Travel