Jedziesz do Zakopanego? Koniecznie przeczytaj
Świerkowy gont wycinany w ząbki, łamane dachy, zasłony z mięsistego sukna, ozdabiane parzenicami, lelujki i rozetki, klamki w kształcie ciupag. Zakopane to polskie zagłębie efektownej, drewnianej architektury, która nie dość że się nie starzeje, to jeszcze przeżywa ostatnio renesans.
A kto jest za to odpowiedzialny? Stanisław Witkiewicz. Wizjoner ze Żmudzi, który ponad
100 lat temu wymyślił, narysował i zbudował pierwszy dom w zakopiańskim stylu.
Piękny i ponadczasowy.
Stanisław Witkiewicz, człowiek wyposażony przez naturę w rozliczne talenty, po raz pierwszy pojawił się w Zakopanem w 1886 roku. Cel?
Poprawa nadszarpniętego przez gruźlicę zdrowia. Pierwsza zima u przyjaciół minęła owocnie, artysta doskonale się poczuł w środowisku osadników kolonizujących góralską Arkadię. Gruźlica odpuściła, Witkiewicz złapał za to zakopiańskiego wirusa i 4 lata później przeprowadził się pod Giewont wraz z żoną Marią i pięcioletnim synem Stanisławem Ignacym. To właśnie wtedy, na przełomie dwóch stuleci, zaczął się triumfalny pochód stylu zwanego witkiewiczowskim.
Zakopane przed Witkiewiczem przypominało nędzną krzyżówkę Davos z góralską wioską. Biedni górale stawiali dla siebie proste chałupy, a dla zamożnych letników, którzy właśnie zaczynali szturmować podtatrzańską wieś – ozdobne wille „tyrolki” i „szwajcarki”. Można je dziś oglądać na ulicach Sienkiewicza, Jagiellońskiej i Kościuszki, w najstarszej „pańskiej” części miasta, rozlewającej się wokół stacji kolejowej. Nam wydają się ładne, ale Witkiewicz-publicysta nie miał litości: „kupa śmieci, przyniesiona wiatrem ze świata.”
Gdy więc w 1891 roku jego przyjaciel Zygmunt Gnatowski zdecydował się postawić w Zakopanem dom, Witkiewicz wciągnął go do architektonicznego spisku. Przygotowując projekt Koliby, korzystał ze sprawdzonych, lokalnych wzorców. Wziął dwuizbową góralską chałupę, z jej rozkładem pomieszczeń, spadzistym dachem, i zrobił z niej... willę. Chałupa wyniesiona do góry na podmurówce spuchła o jedno piętro, obrosła w pajty (werandy), przyłapy (tarasy) i ganki, coby przyjezdne pany mogły kontemplować piękno krajobrazu bez oglądania się na pogodę. Na zewnętrznych ścianach pojawiły się rzezane ornamenty: lelujki, rozetki i dziewięćsiły. To była nowość, bo górale ozdabiali nimi tylko sosręby (główne belki stropowe) i meble.
Koliba była zaledwie rozgrzewką. Witkiewicz do zadania podszedł całościowo i dla wygody panów zaprojektował też fotele (górale używali tylko zydli), filiżanki i talerze (górale pili prosto z czerpaka, a jedli z jednej miski), a nawet zasłony (górale w maleńkich oknach instalowali pęcherze). Niektóre z jego pomysłów nawet dziś wydają się ekscentryczne (kto będzie łapał za klamkę w kształcie ciupagi? – zastanawiał się góral, który drzwi zabezpieczał skoblem), ale nie brak im wdzięku. Lokalnego, a nie importowanego z alpejskich krajów.
Kolibę stawiało dwoje budorzy – góralskich cieśli, przyzwyczajonych do pracy bez planu. Willa wyrosła przy ulicy Kościeliskiej – na dzisiejszej zakopiańskiej Starówce, wśród wy-szorowanych do złocistości chałup z XVIII i XIX wieku, w których dorastały kolejne pokolenia znanych zakopiańskich rodów: Sieczków, Gąsieniców, Bachledów. Ich chałupy były i są proste, parterowe, złożone z szerokich przeciętych na pół bali – płazów uszczelnianych mchem. Koliba wyglądała pomiędzy nimi jak pańcia z miasta, dla niepoznaki ubrana w góralski serdak i spódnicę z tybetu, za to z parasolką w wiotkiej, wyrękawiczonej dłoni. Ale się obroniła. Wzbudziła zachwyt przyjezdnych i szacunek autochtonów, których połechtało to, że wielki artysta poznał się na ich sztuce. Pokazał ją Polsce, a Polska padła na kolana. Nowy styl natychmiast się przyjął. Witkiewicz zaprojektował w Zakopanem jeszcze kilka budynków. Jednym z ostatnich i – zdaniem wyznawców architekta-samouka – największych dzieł jest filigranowa kaplica na Jaszczurówce.
Postawiona ze świerkowych bali, które z czasem nabrały bursztynowego odcienia, wygląda jak zgrabny góralski pałacyk, ozdobiony wyciętymi w drewnie koronkami. Koniecznie trzeba zajrzeć do środka, żeby zobaczyć patriotyczne witraże, ołtarz w kształcie góralskiej chałupy i jarzący się czerwonym światłem lampion z czterema harnasiami, których zadaniem jest ochrona Najświętszego Sakramentu.