Trwa ładowanie...
20-12-2010 14:40

Kolejowych absurdów ciąg dalszy

W piątek pisaliśmy o stacji PKP w Ożarowie, na której nie słychać informacji o spóźnieniach pociągów, bo najbliższy megafon jest w Błoniu. Na większości tej trasy są milczące nowiutkie megafony ponieważ dyżurni ruchu nie mają czasu na zapowiadanie o pociągach.

Kolejowych absurdów ciąg dalszyŹródło: Marszałek
d48l8ku
d48l8ku

W piątek pisaliśmy o stacji PKP w Ożarowie, na której nie słychać informacji o spóźnieniach pociągów, bo najbliższy głośnik jest w Błoniu. Na większości tej trasy są milczące, nowiutkie megafony, ponieważ dyżurni ruchu nie mają czasu na zapowiadanie pociągów.

O PKP od kilku tygodni mówi się non stop. Mamy wrażenie, że opóźnienia, awarie, brak prądu, ogrzewania i nieczynne toalety powoli stają się standardem na polskiej kolei.

Po publikacji artykułu do redakcji wpłyneło mnóstwo e-maili, z opisami absurdalnych sytuacji, których doświadczyliście na własnej skórze. Dlatego postanowiliśmy przytoczyć kilka z nich.

Internautka Kasia, 17 grudnia miała do pokonania trasę Szczecin – Chojnice. Zgodnie z informacją jaką znaleźliśmy na stronie PKP, podróż ta powinna trwać (w zależności od ilości przesiadek) od 4 do 7 godzin. Kasi zajęła 12 godzin! Na początkową stację pociąg przyjechał z 60 minutowym opóźnieniem. "Po około godzinnej jeździe miałam przesiąść się w Runowie. Ledwo zdążyłam się ogrzać, gdy uprzejma pani konduktor powiadomiła nas, że pociąg nie będzie na nas czekał. Po szybkim rozpoznaniu na stacji Runowa, okazało się, że następny będzie za godzinę. W końcu wsiadłam w pociąg zawożący mnie do Szczecinka, skąd miałam kolejną przesiadkę do Chojnic. Na miejscu czekałam kolejne 40 min, na szczęście, w ciepłym i suchym miejscu. Wsiadając do pociągu o godzinie 19 byłam pełna nadziei, że niedługo będę w domu. Pech chciał, że uległ on awarii, a na pociąg zastępczy czekaliśmy do godziny 23." – pisze zbulwersowana Kasia. Cóż nam pozostaje tylko pogratulować wytrwałości.

d48l8ku

Kolejny absurd dotyczy cen biletów. Internautka Joanna opisała nam swoją "kolejową" historię. "Sprawdziliśmy w rozkładzie pociąg, określonego dnia o określonej godzinie. Bilety kupiliśmy bez problemów. Dopiero potem zaczęły się schody. Pociąg nie nadjeżdżał, po pewnym czasie pani kasjerka poinformowała nas, że nie kursuje on już od kilku dni. Na szczęście zgodziła się na zwrot pieniędzy za bilety, ale… potrąciła 10% ceny, ponieważ oddaliśmy je po godzinie odjazdu pociągu!"

O PKP można mówić godzinami. Na temat stanu technicznego, obowiązujących przepisów i „znieczulicy” jaka panuje wśród obsługi jak i osób na wyższych szczeblach. Dzięki temu wciąż możemy poczuć rzeczywistość rodem z filmów Barei i nie pozostaje nam nic innego jak wyczekiwanie zmian.

W materiale wykorzystano zdjęcia nadesłane przez Internautę Marszałek, które wykonano na Dworcu Głównym w Łowiczu.


Spotkałeś się z innymi absurdami na polskich dworcach? Czekamy na opinie oraz zdjęcia pod adresem: miasta@serwis.wp.pl+'?' )

d48l8ku

Nadesłanie zdjęć jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na ich publikację na stronach portalu Wirtualna Polska zgodnie z klauzulą : Oświadczam, że przysługuje mi pełnia praw, w tym praw autorskich, do przesyłanych materiałów oraz że materiały te lub ich publikacja nie narusza praw osób trzecich, w szczególności praw autorskich oraz praw do wizerunków. W razie nieprawdziwości zapewnień o jakich mowa w zdaniu poprzednim, przyjmuję na siebie odpowiedzialność za wynikłą stąd szkodę. Zezwalam na nieodpłatne rozpowszechnianie całości lub fragmentu wysłanego materiału na stronach portalu internetowego Wirtualna Polska.

Sylwia Chrzanowska

d48l8ku
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d48l8ku