Koszmar Polaków na rajskiej wyspie. "Zobaczyłam podłogę zalaną krwią"
Wyjechali na Zanzibar, żeby się zrelaksować. Sielanka skończyła się po dwóch dniach. W nocy zaatakowała ich grupa mężczyzn. "Pierwsza myśl - przyszli nas zabić?" - relacjonuje Maryla, która opisała historię na swoim blogu.
Zanzibar z roku na rok zyskuje na popularności wśród Polaków. Wyspę na Oceanie Indyjskim nazywa się nawet rajem. Niestety nie jest to raj bez skazy.
Podróżniczka i fotografka Maryla z bloga Addicted to Passion zdecydowała się opowiedzieć dramatyczną historię, która zdarzyła się podczas pobytu na Zanzibarze dwa miesiące temu. Nie były to jej pierwsze wakacje na wyspie. Już 4 lata temu zakątek ją oczarował.
Pierwsze dni na Zanzibarze przed dwoma miesiącami były spełnieniem marzeń o relaksującym pobycie w rajskim zakątku. "Drugi cudowny dzień w raju. Mamy dokładnie to, po co tutaj przyjechaliśmy, ciszę, spokój, totalny chill out, wreszcie czas tylko dla siebie. Tak strasznie mi się tutaj podoba, że najchętniej bym stąd nie wyjeżdżała"– czytamy na jej blogu.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Niestety dłużej nie dane jej było rozkoszować się wakacjami, a wydarzenia, które rozegrały się w nocy w pokoju hotelowym, na długo pozostaną traumą. Blogerkę i jej partnera obudził hałas. Para zorientowała się, że ktoś próbuje siłą otworzyć ich drzwi. Nie mieli szans powstrzymać napastników, którzy po chwili wdarli się do środka.
"Drzwi się otwierają i widzę czarne postacie. Nie wiem, ile dokładnie, pięć, może sześć, rozespana nie wiem też czego chcą, widząc maczety w rękach pierwsza myśl, przyszli nas zabić?" – czytamy dramatyczną relację na blogu Addicted to Passion.
Okazało się, że to złodzieje, którzy chcieli, żeby para otworzyła sejf. Jeden z napastników siłą zaciągnął Marylę w jego kierunku. Podróżnicy nie korzystali z niego, więc nie znali kodu. "Oczywiście nie wierzyli, że nie znamy kodu i zaczęli bić Marcela maczetami po głowie. Kiedy usłyszałam krzyczącego z bólu Marcela i zobaczyłam podłogę zalaną krwią, poczułam jak osuwam się na ziemię" – opisuje blogerka.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Gdy podróżniczka się ocknęła, pokój wyglądał dramatycznie. Złodzieje zabrali cały sprzęt (aparaty, obiektywy, drona, laptopa), telefony, pieniądze, a nawet obrączki. W recepcji para znalazła skrępowanego Masaja, po chwili dotarły tam też dwie inne pary, które zostały napadnięte.
Po tych wydarzeniach para zmieniła hotel, ale pobyt na Zanzibarze zamienił się w koszmar. Towarzyszył im ciągły niepokój, bezsenne noce, paraliżujący strach. Po powrocie do Polski trauma trwała, musieli skorzystać z pomocy psychologa.
Teraz, po 2 miesiącach od zdarzenia, Maryla opublikowała relację na blogu. - Długo zwlekałam z upublicznieniem tej historii, głównie z tego względu, iż wiem jak wiele osób wyjeżdża na Zanzibar i nie chciałam siać paniki – mówi Wirtualnej Polsce. - Miałam też cichą nadzieję, że złapią rabusiów, niestety póki co nadal są na wolności. Absolutnie nie jest moim zamiarem nikogo zniechęcać do wizyty na tej wysepce, ale myślę, że turyści powinni być świadomi takich wydarzeń.
- Kiedy wczoraj na swoim blogu opublikowałam tę historię, od razu pojawiło się mnóstwo komentarzy od osób, którym również przytrafiło się tam coś niemiłego. Większość jednak zachowuje takie informacje dla siebie. Jeśli takich rzeczy nie będziemy publikować, ludzie nie będą świadomi zagrożenia. Będą żyć w przekonaniu, że Zanzibar to raj bez skazy - mówi. - Mam nadzieje, że moja historia będzie przestrogą dla innych podróżników, że będą bardziej świadomie wybierać hotele, wykupią porządne ubezpieczenie i będą jeszcze bardziej ostrożni.
Czy para wróci jeszcze na Zanzibar? - To, co nam się przydarzyło na pewno pozostawi w głowie ślad na długo, ale zawsze staramy się zapamiętywać te miłe chwile. Po tym zdarzeniu poznaliśmy tam całe mnóstwo wspaniałych i serdecznych osób, które starały się jak mogły, żebyśmy resztę urlopu miło spędzili. Dlatego absolutnie nie skreślam tego kierunku, całkiem możliwe, że kiedy rany się zagoją, jeszcze tam wrócimy i odczarujemy złe wspomnienia – mówi Maryla.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl