4z21
2230 km
Dziś dostaliśmy nieźle w kość. Wjechaliśmy już do Turcji, ale co to był za wjazd! Zaczęło się od kłopotów na granicy. Drobnych, ale godzinę musieliśmy wystać. Tomek walczył z zieloną kartą, a ja obserwowałem, jak służby medyczno-sanitarne przygotowują się do walki ze świńską grypą. Rozdawali maseczki i pytali o stan zdrowia i ewentualne objawy wjeżdżających (nas nie zapytali).
Po przekroczeniu granicy pojechaliśmy zobaczyć słynny meczet w Edirne.