Longyearbyen, Norwegia
Longyearbyen w Svalbard, tuż pod kołem podbiegunowym z pozoru nie różni się niczym od innych arktycznych wiosek. Wyjątek stanowi jedno - nie można tu umrzeć, a raczej - zostać pochowanym. Od ponad stu lat na tutejszym cmentarzu nie odbył się żaden pogrzeb. Powodem są tak niskie temperatury, że zapobiegają one kompletnemu rozkładowi ciał, co na początku XX wieku było przyczyną epidemii. Nawet zabite niedźwiedzie polarne, które można tu zastrzelić jedynie w samoobronie są odsyłane na południe. W Longyearbyen nie można się także planowo urodzić - w miejskim szpitalu nie ma... porodówki. Wszystko dlatego, że to miasto testuje ludzką odporność na naturę - średnio jest tu ok. -18 stopni Celsjusza, a noc polarna trwa 130 dni.