Pierwszy miecz kupiła 13 lat temu. "Zakochałam się w tym świecie i w nim zostałam"

Śpi z kataną, zaczytuje się w życiorysach sławnych samurajów, zgłębia ich kulturę i trenuje walki z mieczem. W tym roku po raz pierwszy odwiedziła Japonię i ruszyła w podróż śladami swoich mistrzów. O miłości do Japonii, dawnych i współczesnych samurajach oraz magicznych spotkaniach na granicy świata realnego i duchowego, opowiada tancerka i podróżniczka Sylwia Dymek.

Trasę mojej podróży po Japonii wyznaczali samurajowie
Trasę mojej podróży po Japonii wyznaczali samurajowie
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Sylwia Dymek
Magda Bukowska

Magda Bukowska: Skąd u ciebie ta fascynacja kulturą dawnej Japonii i miłość do samurajów?

Sylwia Dymek: To zawsze we mnie było. Od kiedy pamiętam czułam więź z tą kulturą i zwyczajami - były mi bardzo bliskie, choć właściwie nic o nich jeszcze nie wiedziałam. Pierwszy miecz kupiłam 13 lat temu, kiedy urodziłam starszą córkę. Spełniłam swoje wieloletnie marzenie.

Potem przez lata podróżowaliśmy, mieszkaliśmy w bardzo różnych zakątkach świata i ten miecz został w Polsce, u moich rodziców i na mnie czekał. Tak samo moje marzenie o odkrywaniu świata samurajów. W jakiś sposób zawsze obecne i bliskie - bo kiedy tylko miałam gorszy dzień czy szukałam jakiegoś pozytywnego bodźca, to włączałam sobie filmy o tej tematyce czy sięgałam po jakąś literaturę, ale wciąż sama nie wchodziłam do tego świata.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wyjątkowy region w Europie. Góry, morze, pełne zabytków miasta i najlepsza kuchnia

Co sprawiło, że w końcu to zrobiłaś?

Przypadek. Albo raczej zrządzenie losu. Kiedy mieszkaliśmy w Tulum w Meksyku, dotarła do mnie wiadomość, że przyjedzie tam z Japonii samuraj Zen Takai i będzie prowadził zajęcia z walki mieczem i kultury samurajów. W jego rodzinie tradycja bycia samurajem sięga 16 pokoleń wstecz i choć świat bardzo się zmienił i bycie samurajem oznacza dziś coś zupełnie innego niż dawniej, on kultywuje dawne tradycje. Oczywiście nie mogłam przegapić takiej szansy. Poszłam na pierwsze zajęcia i poczułam, że trafiłam do świata, który zawsze był we mnie. Musiałam tylko znaleźć do niego drogę.

Powiedziałaś, że bycie samurajem jest dzisiaj czymś innym niż kiedyś. Co masz na myśli?

Przede wszystkim zmienił się ustrój Japonii. Nie ma więc już zależności samuraj i pan, za którego walczy. Także pod względem wyznawanych wartości współczesna Japonia nie przypomina już feudalnego kraju, którym była kiedyś. Dziś bycie samurajem wiąże się więc przede wszystkim z kultywowaniem dawnych tradycji i zwyczajów - zarówno w kwestii stroju, broni, walki czy zwyczajów, jak i w sferze duchowej. To także sposób na zachowanie tego minionego świata w pamięci, sięganie do korzeni. Dla mojego mistrza to coś, co wywodzi się z jego tradycji rodzinnej - przejmowanie przez kolejne pokolenia zwyczajów przodków, którzy byli samurajami w pełnym tego słowa znaczeniu.

A dla ciebie?

Dla mnie to był rodzaj olśnienia - odnalezienia siebie. Po pierwszych zajęciach w mojej głowie pojawiła się myśl "w poprzednim wcieleniu musiałam być samurajem" (śmiech). Sensei Zen zaprosił mnie do tego świata - powoli przybliżając jego kulturę i filozofię, pokazując mi, jak pracować z ruchem, co - jako tancerka - myślałam, że mam opanowane. Mieliśmy też zajęcia związane ze sztuką, kaligrafią, historią, wierzeniami.

  • Trening z mieczem, kaligrafia, sztuka - uczymy się wszystkiego
  • Trening z mieczem, kaligrafia, sztuka - uczymy się wszystkiego
  • Tradycyjny strój samurajski
[1/3] Trening z mieczem, kaligrafia, sztuka - uczymy się wszystkiegoŹródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Sylwia Dymek

Sporo medytowaliśmy, pojawiły się elementy tańca z mieczem. Treningi zaczynaliśmy od podstaw - od poznania pięciu elementów, na których opiera się walka - ziemi, wody, ognia, nieba i pustki. Szukaliśmy w sobie zrozumienia tej idei. I to wszystko sprawiło, że się w tym świecie po prostu zakochałam i w nim zostałam, także po wyjeździe z Meksyku i przeprowadzce do Norwegii.

Chcesz powiedzieć, że to spotkanie zmieniło twoje życie ?


Dokładnie tak. Poznając filozofię i wartości stosowane przez samurajów, postanowiłam wprowadzić niektóre elementy do mojego życia, nie tylko prywatnego. Dyscyplina, spokój wewnętrzny, dążenie do perfekcji w danej dziedzinie, pomogły mi w uruchomieniu i prowadzeniu szkoły tańca w Norwegii.

Niedawno miałaś okazję po raz pierwszy odwiedzić Japonię. Rozumiem, że ten wyjazd był związany z samurajami?

Oczywiście. Pojechałam na obóz prowadzony przez mojego mistrza, czy raczej warsztaty dla jego uczniów. Mieszkaliśmy na przepięknej wyspie Tsushima, o której z pewnością słyszeli fani gry komputerowej Ghost of Tsushima, którzy wcielają się w niej w - jakżeby inaczej - samurajów. My jednak nie graliśmy. Dla nas przez kilka dni był to realny świat.

  • Dla nas to było prawdziwe życie w świecie samurajów
  • Dla nas to było prawdziwe życie w świecie samurajów
  • Dla nas to było prawdziwe życie w świecie samurajów
  • Dla nas to było prawdziwe życie w świecie samurajów
  • Dla nas to było prawdziwe życie w świecie samurajów
[1/5] Dla nas to było prawdziwe życie w świecie samurajówŹródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Sylwia Dymek

Wstawaliśmy o 4 rano, rozpoczynając dzień od medytacji. Wkładaliśmy kimona i po prostu żyliśmy w sposób jak najbardziej odpowiadający zwyczajom samurajów. Rano, w południe i po obiedzie trenowaliśmy z drewnianym mieczem, praktykując sztukę walki czy strzelanie z łuku. Ćwiczenia zajmowały nam wiele godzin, bo dla samurajów kształtowanie sprawności fizycznej i rozwój duchowy były bardzo ważne. Myślę tylko, że dawni samurajowie rzadko mieli okazję jadać tak wspaniale jak my.

Japońska kuchnia podbiła twoje podniebienie?

To mało powiedziane. Nasz cudowny gospodarz, oczywiście Japończyk, trzy razy dziennie serwował nam posiłki, z których każdy był na miarę kolacji wigilijnej. Wszystko superzdrowe, świeże, a jednocześnie dla europejskiego podniebienia egzotyczne. Oczywiście wyborne sushi, wodorosty, ryby, ale nawet zwykły ryż smakował jak marzenie. Nie mówiąc o kawie. Coś fantastycznego.

Japońska kuchnia podbiła moje podniebienie
Japońska kuchnia podbiła moje podniebienie© Archiwum prywatne | Sylwia Dymek

Odejdźmy już od stołu, bo chciałabym jeszcze wrócić do świata samurajów. Mówiłaś, że to było też doświadczenie duchowe.

Tak i to bardzo silne, ale myślę, że nie sposób w kilku zdaniach opowiedzieć o tym tak, by nie zabrzmiało śmiesznie. Powiem tylko, że na wyspie miałam okazję być w miejscach uważanych przez mieszkańców za święte - zamieszkane przez duchy dawnych szamanów i uzdrowicieli. Te wizyty bardzo mnie otworzyły na doświadczenia, które wcześniej były mi obce. Przy okazji jednego z takich przeżyć, dostałam symboliczne zaproszenie do tego świata i potwierdzenie, że jestem gotowa na pracę z prawdziwym mieczem.

Czy to znaczy, że jesteś już samurajem? Czy człowiek spoza tego świata w ogóle może nim zostać?

Może. Kiedy mój mistrz zobaczy, że jestem na to gotowa, że mogę już sama szkolić uczniów, da mi błogosławieństwo i nada nowe - samurajskie - imię. Ja jeszcze nie jestem samurajem, a właściwie samurajką, ale myślę, że przynajmniej duchowo zrobiłam duży krok w tym kierunku. Na początku mojej przygody nieustannie pytałam senseia Zena, kiedy w końcu nada mi imię, a on tylko się uśmiechał i tłumaczył, że fakt, iż o to pytam, najlepiej dowodzi, że jeszcze nie jestem gotowa.

Powiedziałaś samurajką. To znak czasów czy historia samurajów zna przypadki kobiet, które walczyły za swoich panów?

Były kobiety samurajki. Nie były to częste przypadki, ale się zdarzały. Podczas mojego pobytu na wyspie miałam okazję odwiedzić jedno z miejsc poświęconych dawnej samurajce Kingu Kou Gou (pierwsza przywódczyni) i faktycznie wyczuwało się tam bardzo silną żeńską energię.

Podobno samurajowie nigdy nie rozstają się ze swoim mieczem, nawet podczas snu. To prawda?

Tak. Do Japonii też go zabrałam i faktycznie zawsze z nim śpię.

Co na to twój mąż?

Rozumie i wspiera. Zbudował mi nawet japońskie łóżko, żeby było miejsce na miecz i żeby to, co kocham nas nie dzieliło.

Chciałabym jeszcze na koniec zapytać o Japonię. Wiem, że po opuszczeniu Tsushimy miałaś jeszcze kilka dni na podróże. Jakie wrażenie zrobił na tobie ten kraj?

Niesamowite! Zwiedziłam prawie całą Europę, podróżowałam po Australii czy Chinach. Mieszkałam w Meksyku i Norwegii, ale to z Japonią poczułam niezwykle silną wieź. Ujęło mnie wszystko - od kuchni, przez krajobrazy, kulturę, po niemal intuicyjną łatwość poruszania się po kraju. Oczywiście miałam za mało czasu, by tak naprawdę poznać Japonię. Dodatkowo całą moją podróż wyznaczyli samurajowie.

Pierwszego dnia po przyjeździe wsiadłam do pociągu Shinkansen, udając się do wioski najsławniejszego samuraja średniowiecznej Japonii - Musashi Miyamoto. Odwiedzając jego rodzinny grób, pomnik i miejsce narodzin, złożyłam hołd jednemu z największych w historii. W ciągu tygodnia, przed i po opuszczeniu wyspy, pokonałam 3051 km, przemierzając trasę Tokyo - Okayama - wioska Miamoto - Hirosima - Fukuoka - Kioto. Na koniec udałam się na wschodnie Wybrzeże do miejscowości Kaga, gdzie uczestniczyłam w warsztatach tanecznych jednego z najlepszych tancerzy na świecie - mojego tanecznego guru - Hiro.

  • Podczas warsztatów tanecznych z Hiro
  • Trasę mojej podróży po Japonii wyznaczali samurajowie
  • Trening z mieczem, kaligrafia, sztuka - uczymy się wszystkiego
  • Trasę mojej podróży po Japonii wyznaczali samurajowie
  • Trasę mojej podróży po Japonii wyznaczali samurajowie
  • W poprzednim wcieleniu musiałam być samurajką -mówi Sylwia Dymek
[1/6] Podczas warsztatów tanecznych z HiroŹródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Sylwia Dymek

Jest coś czego nie zobaczyłaś, nie doświadczyłaś i na co czekasz przy kolejnej wizycie w Kraju Kwitnącej Wiśni?

Cała Japonia! A tak bardziej konkretnie, to poza miejscami związanymi z samurajami, jest też Japonia współczesna, której też jestem ciekawa. Z rzeczy, których nie zrobiłam, to na pierwszym miejscu nie zobaczyłam wulkanu Fuji i nie przejechałam się pociągiem Hello Kitty (moje obie córki są fankami Hello Kitty ). Obiecałam im, że sama tego nie zrobię. Dlatego następnym razem do Japonii pojedziemy całą rodziną.

Źródło artykułu:WP Turystyka
ludziejaponiasamuraje

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (6)