Trwa ładowanie...
17-05-2010 10:22

Piotr Kossowski: buntownik z powodem

- Piszą o Tobie: awanturnik, narwaniec, który wpada w tarapaty (włącznie z policją i więzieniem). Klasyczny podróżnik - Kossowski nieustannie się zmienia. Obraża, walczy, obserwuje, prowokuje, nie pozostawia odbiorcy obojętnym. Trochę Cię zaszufladkowali: Piotr Kossowski: jazda bez trzymanki. I co Ty na to wszystko?

Piotr Kossowski: buntownik z powodemŹródło: Piotr Kossowski
d4m51gv
d4m51gv

- Piszą o Tobie: awanturnik, narwaniec, który wpada w tarapaty (włącznie z policją i więzieniem). Klasyczny podróżnik - Kossowski nieustannie się zmienia. Obraża, walczy, obserwuje, prowokuje, nie pozostawia odbiorcy obojętnym. Trochę Cię zaszufladkowali: Piotr Kossowski: jazda bez trzymanki. I co Ty na to wszystko?

Nazywam sprawy po imieniu. W podróży, jako biały, zamożny jak na warunki Trzeciego Świata, codziennie padam ofiarą rasizmu, naciągnięć, prób zastraszania. Oczywiście nie w takich krajach, jak Tajlandia, Kostaryka, czy Botswana. Tym krajom poświęcam w moich relacjach najmniej uwagi. Ale już w Nikaragui, Jemenie, Zimbabwe czy Somalii jest naprawdę gorąco. I jest adrenalina. Walczę, obserwuję, prowokuję. Nie chciałbym nikogo obrażać. Nigdy nie zgłosił się do mnie nikt dotknięty ze względu na kolor skóry, religię, opis własnego kraju, środowiska, społeczeństwa. Takie zastrzeżenia mają raczej strażnicy poprawności politycznej. Drobnomieszczańska mentalność.

Najwięcej satysfakcji sprawia mi to, że zupełnie nieoczekiwanie największe grono fanów to dojrzałe kobiety, które wiele w życiu widziały, są niezależne i nie muszą się obawiać, że są szczere. I wielokrotnie zgadzają się ze stawianymi przeze mnie tezami. Zdarza się, że zupełnie nieznane mi osoby dzwonią późno wieczorem, bo znalazły mój numer telefonu i chciałyby przedyskutować jakąś kwestię z książki. Z tych kontaktów nierzadko rodzą się trwałe i zażyłe znajomości. Co więcej kontaktują się ze mną polscy dyplomaci, którzy mogą nieskrępowanie porozmawiać o problemach krajów, w których pracowali. W tym sensie książka z awanturniczej stała się elitarną. Nie zabiegam o szerokie uznanie. Jestem szczęśliwy, że mogę pisać o tym, co myślę i czuję. I mogę sobie na to pozwolić. Także dlatego, że mieszkam w Polsce. I jestem dumny, że mam większą swobodę wypowiedzi niż na poprawnym do obrzydzenia Zachodzie.

- W opisie świata i ludzi wyrażasz kontrowersyjne opinie, jesteś skrajnie subiektywny. Niektórzy porównują Cię do Wojciecha Cejrowskiego...

Bo nie mają do kogo innego porównywać. Nie ma w Polsce zbyt wielu podróżników, którzy wydaliby swoje książki. Raz, że trudno się przebić, dwa podróż to doświadczenie szczególnie osobiste. Nie każdy chce się nim podzielić. Nie każdy wie, gdzie wytyczyć granicę między opisem świata i ujawnieniem własnych emocji. Ja kierowałem się tym, żeby nikomu, kto był mi serdeczny nie wyrządzić krzywdy i tylko to w moich relacjach pominąłem. Z własnymi emocjami i poglądami na świat nie miałem takich zahamowań. I wszystko przedstawiłem takim, jakim postrzegałem, kiedy byłem w podróży. Nawet jeżeli później pewne moje poglądy ewoluowały. Przede wszystkim jestem uczciwy wobec siebie samego.

d4m51gv

- To prawda, że nosisz w sobie "ukrytą fascynację więzieniami", że siedziałeś w kilku w Ameryce Południowej? Za co?

Przykład – kierowca taksówki w Hondurasie chce mnie oszukać na 2-3 dolary przy kursie na lotnisko. Nie daję się. Trafiam do policyjnego aresztu do „zmiękczenia”. „Odbijają” mnie amerykańscy marines, którzy przylecieli na lotnisko helikopterem na zakupy. Ktoś to może nazwać awanturnictwem. Za 3 dolary do „pudła”? Te 3 dolary to cena awansu z „gringo” – dającego się zastraszyć i oskubać białego turysty na „nacionala” – traktowanego na równi z miejscowymi. Cena zasad i szacunku. I konsekwencji, które decyduję się ponieść jeszcze przed rozpoczęciem wyprawy. Inna sprawa, że czasami mam wrażenie, że przesadziłem. No, ale wtedy to już jest zwykle czas na refleksję. I tak w kółko.

- Jak się mają Twoje awanturnicze podróże do bycia pedagogiem, na co dzień jesteś dyrektorem szkoły, autorytetem dla młodzieży.

W mojej pracy w oświacie mam do czynienia przede wszystkim z „trudnymi przypadkami”. Jestem do bólu szczery, konsekwentny i uczciwy. Traktuję dzieci i młodzież jak partnerów. Wymagam, jak od siebie. Niejednemu to pomogło.

- Jesteś kibicem piłkarskim. To łączy z lokalsami i pomaga na miejscu? Podaj przykłady.

Znaczna część świata jest ogarnięta manią piłki nożnej. Indianie w zapadłych dziurach w Boliwii wiedzą kto to Grzegorz Lato. To są tematy na długie noce i okazja do przełamania nieufności. Piłka nożna to emocje. Czasami zupełnie nierealne, kiedy na przykład gra się w piłkę z biednymi dziećmi gdzieś w środku czarnej Afryki.

- Odwiedziłeś blisko sto krajów. Opowiedz o Twoim stylu podróżowania w pojedynkę. Podobno w podróży szkoda Ci czasu na sen, prysznic i jedzenie.

Kocham podróżować po Ameryce Południowej, gdzie autobusy międzymiastowe jeżdżą nocą. W Afryce i Azji to nieliczne wyjątki. W takim autobusie da się pospać, a jedzenie podają przydrożni sprzedawcy przez okno. Prysznic...hm.. czasami aż się dziwię, że jestem taki opalony, aż przecieram oczy ze zdziwienia i wtedy okazuje się, że twarz dalej blada, tylko warstwa kurzu na dwa milimetry. W ogóle kurz dobrze konserwuje i pozwala przetrwać kilka dni bez łazienki. Minus jest taki, że jak się dobrze zakurzę i przychodzi weekend, a ja w dużym mieście, to w nocnym klubie furory nie zrobię. Nawet nie zabieram ze sobą ulubionych perfum. Zresztą to nie tylko kurz, ale też poobijane, pogryzione i odwodnione ciało. Bąble na stopach i… Wtedy zaczynam marzyć o wakacjach. Natomiast taki styl podróżowania da się utrzymać tylko w Ameryce Południowej i w Afryce.

d4m51gv

- Lubisz rozmawiać z ludźmi spotykanymi w drodze. Jakie znasz języki?

Angielski, hiszpański, niemiecki, rosyjski. Dogadam się po włosku, francusku i arabsku. Mówię portunolem. Ale to nie ma takiego znaczenia. Lądowałem wśród Beduinów, plemion afrykańskich i tych z amerykańskiej dżungli. Dogadywałem się na migi i to w sprawach filozoficznych i egzystencjalnych. Wystarczy chcieć się porozumieć.

- Jaki masz klucz przy wyborze celu wyjazdu? Czym do tej pory sie kierowałeś?

Początki były najłatwiejsze. Po prostu leciałem tam, gdzie były najtańsze bilety lotnicze. Tak przejechałem trzy kontynenty. Teraz jest dużo trudniej. Wzrosły moje oczekiwania. Kończę kilka projektów. Chciałbym opisać moje doświadczenia z Islamem. Brakowało mi do tego krajów Islamu walczącego. Na przełomie roku pojechałem do Jemenu i Somalii. Teraz płacę za to szykanami i poniżającymi procedurami przy wjeździe do Stanów Zjednoczonych. Trzygodzinne przesłuchanie - to norma. Czasami mierzę się z mitami. Ostatnio z Jamajką. Mity to nic specjalnego.

- Podróżujesz po niebezpiecznych krajach, gdzie występują napięcia polityczne, religijne, rasowe i walki międzyplemienne. Możesz wymienić i dopowiedzieć po kilka zdań:

Długa historia, ale powiedzmy w ciągu ostatniego półrocza.

d4m51gv

Jemen – akurat załapałem się na ewakuację personelu dyplomatycznego większości ambasad z tego kraju, wzmożoną aktywność Al. Kaidy, ostre napięcia. Byłem rozczarowany tym, że po bombardowaniach, tradycyjnie przyjaźni Arabowie okazali mi tyle agresji. Dzieci rzucały we mnie butelkami i woreczkami z wodą. Pluto na mnie. Powszechnie brano mnie za Amerykanina. Gdyby nie mój arabski, znajomość etykiety i zasad mogło być naprawdę groźnie.

Somalia – przekupiłem pracownika linii lotniczych, żeby sprzedał mi tam bilet z Dżibuti. Poleciałem do Mogadiszu z biletem w jedna stronę, sam na pokładzie Iła 18. Na miejscu zobaczyłem panikę i ewakuację. Jeżeli urzędnik w Afryce ma na stole przed sobą 1000 dolarów i nie chce wbić pieczątki wjazdowej, to znaczy, że sytuacja jest wyjątkowa. Okazało się, że 80% miasta jest pod kontrolą Al. Shaabab. Ugandyjski kontyngent ONZ utrzymywał lotnisko. Miałem świetny plan, jak się przedrzeć na wymarzony Bakara Market (ten z „Helikoptera w ogniu”), ale pod lufami kałachów odstawili mnie do samolotu do Somalilandu. Nawet nie musiałem zapłacić za bilet.

- Jaką przeżyłeś najniebezpieczniejszą przygodę, chorobę, zagrożenie życia...

Było tego trochę… Zapraszam do książki.

d4m51gv

- Minęło pół roku od wydania "Tygla". A Ty przygotowujesz nową książkę podróżniczą? Co dobrego się obecnie u Ciebie dzieje? Skąd wróciłeś?

Poza Dżibuti, Jemenem i Somalią w tym roku odwiedziłem Jamajkę i Honduras. Ale druga część roku zapowiada się naprawdę atrakcyjnie. Może wreszcie uda mi się dostać do „jądra ciemności” Kongo. Będę próbował od strony Ugandy, a jak się nie da, z krajów Afryki Zachodniej.

(Marbo)


Piotr Kossowski (ur.1974), absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego (dzień po obronie pracy magisterskiej o unikaniu międzynarodowego podwójnego opodatkowania przeniósł się na półtora roku na Wyspy Kanaryjskie). Odwiedził blisko sto państw. Dojrzewa wraz ze swoimi wyprawami (przy okazji skończył kursy masażu tajskiego w świątyni Wat Pho w Bankoku). Przez dwa lata mieszkał w Hiszpanii, przez pół roku - w Libanie. Ulubione miejsca na świecie: Warszawa, La Paz i Damaszek. Od piętnastu lat zajmuje się organizacją wypraw Melting Pot (Tygiel). Właściciel i dyrektor sieci szkół języków obcych Cityschool. Autor książki podróżniczej "Tygiel" (wydawnictwo Pascal 2009) - relacji z podróży po Ameryce Południowej, Centralnej, Afryce i Azji Południowo-Wschodniej.


| Fragment ksiażki p.t. "Tygiel": "Co chwila coś zgrzyta między mną, a tą, co jedzie do RPA. Non stop się mądrzy, a już najwięcej wie w temacie malarii. Mówi, że łyka tetracyklinę. Od roku! Nieeee? Niemożliwe! Tetracyklina to antybiotyk i panna łyka go od roku. Codziennie. To już chyba kostka Rubika ma bogatszą florę bakteryjną niż koleżanka. Wciągam ją na listę największych debili, jakich spotkałem, podróżując. Na wysoką pozycję. Ja łykam skromniej. Vaughan ostrzegał, że w Mozambiku malaria hula aż miło, więc profilaktycznie przerzucam się na gin z tonikiem. Tonik zawiera chininę. Skoro chinina pomogła Nel w pustyni, a nawet w puszczy, to i mnie nie powinna zaszkodzić." |
| --- |

d4m51gv
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4m51gv