Wracali z rajskich wakacji. Z samolotu wyprowadziła ich policja
Takiego powrotu z wymarzonych wakacji na Teneryfie długo nie zapomni pasażerka lotu z rajskich Wysp Kanaryjskich do Wielkiej Brytanii. Na docelowym lotnisku z samolotu wyprowadziła ją policja. I tylko za to, że nie miała jak zapłacić – prawdopodobnie z przyczyn technicznych – za zakupy w samolocie.
Do sprawy wracają kanaryjskie media w szczycie najbardziej obleganego w całym roku sezonu turystycznego na tym archipelagu, położonym niespełna 200 km od wybrzeży Afryki. Ma to być przestroga i jednocześnie apel do pasażerów, aby podczas lotów mieć przy sobie chociaż niewielką ilość gotówki.
Gazeta "La Provincia" przypomniała sytuację z kwietnia 2025 r. Wówczas brytyjski dziennik "Daily Mail" opisał, jak powrót do domu zamienił się w koszmar dla 55-letniej Ann-Marie Murray i jej partnera. Podczas lotu z największej kanaryjskiej wyspy do Bristolu liniami Ryanair nigdy nie wyobrażali sobie, że zostaną wyprowadzeni przez policję i upokorzeni na oczach dziesiątek pasażerów, a wszystko to z powodu nieporozumienia dotyczącego płatności za proste przekąski na pokładzie samolotu.
Karta nie działała, a gotówki zabrakło
Brytyjska gazeta informuje, że para zamówiła colę, butelkę wody i chipsy. Cena wynosiła zaledwie siedem funtów (ok. 35 zł). Kiedy po spożyciu zamówionych produktów próbowali zapłacić, karta zawiodła. Nie mieli też wystarczająco dużo gotówki. Inne osoby na pokładzie nawet interweniowały w obronie pary, twierdząc, że problem prawdopodobnie tkwił w systemie płatności, a nie w nich samych.
- Jedna ze stewardes zaproponowała nawet, że sama za to zapłaci, a my oddamy jej pieniądze, ale zabrakło nam euro – relacjonował Ann-Marie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niesamowita atrakcja pod Krakowem. "Wszystko jest bardzo interaktywne"
Ann-Marie, pracownica domu opieki, wyjaśniła, że zaproponowała obsłudze samolotu, że zapłaci zaraz po wylądowaniu na lotnisku, wypłacając pieniądze z bankomatu. Jednak personel pokładowy odmówił i zabrał im karty pokładowe, oskarżając ich o odmowę zapłaty. Załoga ostrzegła, że na ziemi będzie na nich czekać policja.
Gazeta "Daily Mail" opisała, że trzech funkcjonariuszy natychmiast przybyło na pokład samolotu i umieściło panią Murray w radiowozie po wylądowaniu w Bristolu. Linie lotnicze twierdzą, że podjęły decyzję o wezwaniu policji, ponieważ pani Murray stała się "uciążliwa", ale pasażerka temu zaprzecza.
- Zakłopotanie było nie do opisania. Zatrzymali wszystkich pasażerów tylko po to, aby nas eskortować, jakbyśmy popełnili przestępstwo. Opróżniłem torebkę, aby pokazać, że nie mam więcej pieniędzy, ale nie chcieli nas słuchać – relacjonowali pechowi pasażerowie lotu.
Zgodnie z procedurą
Rzecznik Ryanair nie widzi problemu i uważa, że było to działanie zgodne z procedurą. Potwierdził, że z powodu zachowania pasażerki poproszono o interwencję policji, gdyż spożywała ona produkty bez płacenia za nie oraz ignorowała instrukcje personelu.
- Mamy politykę zerowej tolerancji dla niewłaściwego zachowania, aby chronić naszych pasażerów i załogę – powiedział.
Linia Ryanair słynie ostatnio z restrykcyjnych zasad w stosunku do pasażerów. W ostatnim czasie pozwała kilku z nich o wysokie odszkodowania nawet 15 tys. euro (ok. 63 tys. zł) za zakłócanie lotu.
Kolejnym batem na pasażerów jest dokładniejsza kontrola rozmiarów bagażu. Za jego przekroczenie grozi dopłata w wysokości 70 – 75 euro, czyli ok. 320 zł. Dodatkowo trzeba zapłacić 12 euro (52 zł) za każdy dodatkowy kilogram bagażu.
W tej linii zmienił się także regulamin dotyczący przewożenia takich przedmiotów jak poduszka czy koc. Teraz nie można ich wnieść dodatkowo na pokład. Oprócz tego, zakupy ze strefy bezcłowej są wliczane do bagażu podręcznego, co oznacza, że pracownicy Ryanaira mogą wymagać ich umieszczenia w torbie. Niedawna zmiana regulaminu usunęła również informację o możliwości zabrania parasola jako dodatkowego przedmiotu.
Ale to nie koniec zmian w tej nisko kosztowej linii lotniczej. Tym razem pozytywnych.
- Zwiększymy nasz rozmiar bagażu z 40 x 25 x 20 cm do 40 x 30 x 20 cm, a to nieco więcej niż przewidują przepisy UE. Spodziewamy się, że do końca lipca zmienimy wszystkie nasze sizery bagażowe przy bramkach. A nowe, większe rozmiary bagażu zaczną obowiązywać od 1 sierpnia – powiedział podczas niedawnej wizyty w Polsce Michael O’Leary.
Pytany przez Polską Agencję Prasową, czy zmiana nie wpłynie na ceny biletów, stwierdził, że nie będzie potrzeby wprowadzania podwyżek.