Zamierająca tradycja. Tak kończyli karnawał w Wielkopolsce

Gdy karnawał w Wielkopolsce zbliżał się do końca, a Wielki Post pukał do drzwi, w niektórych domach i karczmach wciąż rozbrzmiewała muzyka, śmiech i… brzęk monet. To podkoziołek – zabawa z historią sięgającą wieków, która kiedyś pomagała pannom szukać szczęścia w miłości.

Tradycja podkoziołka obecnie zanika już w Wielkopolsce (zdjęcie ilustracyjne)
Tradycja podkoziołka obecnie zanika już w Wielkopolsce (zdjęcie ilustracyjne)
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | migafka.com

Koziołek na beczce – początek tradycji

W Wielkopolsce w ostatni dzień karnawału, czyli w tzw. ostatki poprzedzające Środę Popielcową, urządzano zabawę zwaną podkoziołkiem. Nazwa wzięła się od wystruganej w brukwi czy w drewnie małej figurki koziołka (lub czasem nagusieńkiego chłopca), stawianej na beczce w miejscu, gdzie odbywała się impreza.

Ten skromny koziołek nie był tam tylko ozdobą – miał swoją ważną rolę. Obok niego stawiano talerzyk, na który datki w postaci drobnych monet musiała wrzucić każda tańcująca tego wieczoru dziewczyna. Dlaczego? Bo zabawa organizowana była z myślą o pannach, które w karnawale nie znalazły sobie męża.

Kawaler podprowadzał pannę w tanecznym kroku do figurki, a wtedy muzycy przygrywali melodię do przyśpiewki, zachęcając dziewczynę do złożenia datku. Ona śpiewem wymawiała się – czasem żartobliwie, czasem z lekkim przekąsem – ale w końcu wrzucała pieniążek na talerz.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tłumy w Poznaniu. Kolejki po rogale się nie kończą

Zebrane grosze trafiały do muzyków, którzy przez cały karnawał dbali o to, by nogi same rwały się do tańca. To był taki wielkopolski sposób na wsparcie lokalnych artystów i… subtelne przypomnienie pannom, że czas się rozejrzeć za kandydatem na męża.

Zwyczaj pełen symboli

Podkoziołek to nie tylko zabawa – to zwyczaj pełen symboli. Koziołek, często wycinany z brukwi, nawiązywał do wiejskiej tradycji i prostoty życia. W niektórych interpretacjach miał przynosić szczęście i płodność – w końcu koza to zwierzę znane z żywotności.

Z kolei datki od panien można odczytywać jako żartobliwy "okup" za brak narzeczonego w karnawale, który był przecież czasem swatów i wesel, a panna bez pary budziła lekkie zdziwienie.

Przyśpiewki towarzyszące podkoziołkowi były prawdziwą perełką folkloru. Na przykład taka oto wymiana:

Muzycy: "Daj grosika, panno miła, by cię w tańcu nie ominęła siła!".

Panna: "Nie mam grosza, nie mam wiele, tańczę sobie w tym karnawale śmiele!".

W końcu jednak grosik lądował na talerzu, a śmiech rozbrzmiewał po sali. To był zwyczaj, który łączył ludzi – pełen humoru i wspólnoty.

Tradycja zanika

Z czasem podkoziołek zatracił swój pierwotny charakter i stał się po prostu zabawą towarzyską. W XIX i XX w., gdy miasta takie jak Poznań, Piła czy Chodzież rosły w siłę, tradycja zaczęła tracić swój "panieński" wymiar. Zamiast skupiać się na swataniu, podkoziołek stał się okazją do hucznego zakończenia karnawału – bez różnicy, czy ktoś był żonaty, czy nie. Organizowały go karczmy, restauracje, a nawet lokalne stowarzyszenia, zapraszając wszystkich chętnych do tańca i biesiady.

Dziś w Wielkopolsce podkoziołek to raczej ciekawostka niż powszechny zwyczaj. W niektórych miejscowościach wciąż się go kultywuje – np. w skansenach czy na imprezach folklorystycznych – ale w nowoczesnej formie przypomina bardziej bal karnawałowy niż dawną zabawę z koziołkiem. Mimo to jego historia wciąż żyje w opowieściach starszych mieszkańców i w archiwach regionalnych.

Źródło artykułu:Twoje7dni
województwo wielkopolskietradycjeobyczaje

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)