Atrakcje Szwecji - Skania
Po tej stronie Bałtyku *niebo ma zimny odcień, morze jest ciemnozielone, a słońce, choć mocno grzeje, sprawia, że wszystko widzimy w ostrych, mroźnych barwach. Po kilkugodzinnym rejsie warto rozprostować nogi i ruszyć na zwiedzanie miasta. *Ystad *w średniowieczu, tak jak Gdańsk, należało do *Związku Hanzeatyckiego, który przyczynił się do jego portowego rozwoju. Do dzisiaj z tego okresu zachowała się architektura - domy z muru pruskiego i drewna. Swoje prosperity Ystad *zawdzięczało również agresywnej polityce Napoleona Bonapartego wobec Wielkiej Brytanii. Zakazał on transportu towarów na wyspy drogą morską. Co zrobili Anglicy? Zaczęli przypływać do *Szwecji, by kupić potrzebne dobra - szczególnie używki. Wraz z końcem epoki Napoleona miasto straciło na znaczeniu. Aż do czasu popkulturowego przebudzenia, które zawdzięcza literaturze. Dzisiaj przypływają tu promem turyści, którzy mają ochotę na spotkanie z Wallanderem - bohaterem kryminałów Heninga Mankella. Mankellowskie - czy może
wallanderowskie miasto - wbrew literackiej fikcji jest sympatycznym, spokojnym miejscem, żyjącym głównie promowymi rejsami. Zatrzymujemy się tu na szwedzką fikę (czyli przerwę, o charakterze instytucjonalnym, z kawą i przekąską) w ulubionej cukierni Wallandera - Fridolfs. Choć detektyw nie był miłośnikiem szwedzkich przysmaków, bo stołował się głównie w fast foodach. Wyjątek robił tylko dla Fridolfs, słynącej z typowej dla Skanii *kanapki: kromki razowca z masłem, sałatą, ogórkem, cytryną i najważniejszym składnikiem - korzennie marynowaną szprotką z Bałtyku. Co do tego? Czarna, filtrowana kawa - najtańsza i najczęściej pita na *Półwyspie Skandynawskim. Jeżeli prom przypłynął późno i planujemy nocleg, na pewno pomocne będzie Centrum Informacji Turystycznej. Czytelnikom znane z powieści "Biała lwica", w którym jeden z bohaterów wynajął domek dla płatnego mordercy. To tu kupimy pamiątki z napisem "Wallander, ja i Ystad", czyli "Wallander? Tak, w Ystad".