Sposób na urlop: pontonem po Wiśle
Wystarczy ponton, namiot i tydzień wolnego. Dokoła rzeka, często dzika przyroda. To sposób na odpoczynek dwóch Gdańszczan - Maćka i Łukasza, którzy płyną pontonem Wisłą, z Warszawy do Włocławka. Jak mówią - to niedrogi sposób na aktywne spędzenie urlopu, podczas którego można podziwiać piękno rzeki. Dużym plusem jest to, że w wielu miejscach nie widać żadnego śladu działalności człowieka.
13.07.2016 | aktual.: 13.07.2016 12:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wystarczy ponton, namiot i tydzień wolnego. Dokoła rzeka, często dzika przyroda. To sposób na odpoczynek dwóch Gdańszczan - Maćka i Łukasza, którzy płyną pontonem Wisłą, z Warszawy do Włocławka. Jak mówią - to niedrogi sposób na aktywne spędzenie urlopu, podczas którego można podziwiać piękno rzeki. Dużym plusem jest to, że w wielu miejscach nie widać żadnego śladu działalności człowieka.
- Byliśmy bardzo zaskoczeni, kiedy płynęliśmy pierwszy raz, że Wisła jest tak nieodkryta i pusta. Można płynąć kilka dni i nikogo nie spotkać - opowiada Łukasz Głowala. To trzecia już wyprawa wiślana, jaką zorganizowali. Jak mówią - cenią sobie przede wszystkim spokój i piękno rzeki, prawie w ogóle nie wykorzystywanej w celach turystycznych.
Przepłynięcie z Warszawy do Włocławka zajmie ok. 5-6 dni. Nocują w namiocie na brzegach i na wyspach. Jak podkreślają - do przygotowania takiej wyprawy potrzeba bardzo niewiele - wystarczy ponton, trochę sprzętu kempingowego i żywności. Żeby pływać w ten sposób nie trzeba żadnych pozwoleń.
- Nie mieliśmy do tej pory żadnych nieprzyjemnych przygód - mówi Maciek Pawlikowski. Wiry wiślane nie są groźne dla pontonu. - Wystarczy omijać potencjalnie niebezpieczne miejsca - tłumaczą. Z kolei podczas burz czy deszczu starają się jak najszybciej dopłynąć do brzegu i tam przeczekać. - Wystarczy zachować zdrowy rozsądek - dodają.
Poza brzegami przy większych miastach, Wisła jest zupełnie niezagospodarowana. To z jednej strony minus - bo do miast, które leżą "nad rzeką" często jest dość daleko i trzeba iść spory kawałek, żeby uzupełnić zapasy. Z drugiej strony - dzięki temu można się oddawać relaksowi z dala od cywilizacji.