Maracaibo, Wenezuela
- Stać, kontrola! - krzyczy wojskowy, zatrzymując naszego busa. Wchodzi do środka, sprawdza dokumenty. - Pani nie ma ważnego paszportu - zwraca się do jaskrawo ubranej Wenezuelki. - Tak, niestety, nie mam... - odpowiada ona, nieśmiało wtykając w dłoń mężczyzny zawiniątko boliwarów. Ten wsuwa banknoty do kieszeni i mówi: Można jechać! Pokonanie odległości 90 km od granicy z Kolumbią do wenezuelskiego miasta Maracaibo zajmuje nam 7 godz. Po drodze podobnych kontroli mamy aż 14, ale nie wszystkie są tak błyskawiczne. Podczas każdej pani bez paszportu uiszcza opłatę, która umożliwia jej kontynuowanie podróży. Gdy kończy się jej gotówka, cały bus wykazuje imponującą solidarność - pasażerowie zrzucają się na odpowiednią łapówkę, abyśmy mogli pojechać dalej. Wojskowi i policja nie sprawdzają niczego poza dokumentami - w bagażach prawdopodobnie da się przewieźć wszystko, czego dusza zapragnie, pewnie nawet i kolumbijską kokainę... Dla kontrolujących znalezienie podróżnego bez odpowiednich papierów to prosty i pewny
zarobek.
[
]( http://www.all-inclusive.com.pl/ )