Wprowadzili opłatę dla zwiedzających. Oburzony jest nawet burmistrz
Etna, nazywana "królową Sycylii", to jeden z najsłynniejszych wulkanów w Europie. Przez dziesięciolecia wstęp do tego miejsca był bezpłatny. Teraz jednak odwiedzający boczny krater Silvestri na południowych zboczach góry muszą liczyć się z opłatą. Decyzja wywołała spore poruszenie.
Etna, mająca ok. 3400 m n.p.m., od lat przyciąga tłumy turystów. Wybrać można się na kilka szlaków trekkingowych, o różnej trudności. Wśród popularnych szlaków wymienia się np. ten prowadzący na Torre del Filosofo, czyli imponując punkt widokowy na kratery szczytowe.
Turyści chętnie decyduje się też na wycieczkę na Crateri Sommitali, gdzie wybrać można się tylko z licencjonowanym przewodnikiem i jest to zależne od aktywności wulkanu. Najprostszy jest szlak na Crateri Silvestri, małe boczne kratery. Ta ostatnia opcja wiąże się jednak teraz z dodatkowymi kosztami. Teren okazał się prywatną własnością, a jego właściciel postanowił wprowadzić opłaty.
Płatny wstęp dla turystów
Choć przez dziesiątki lat wstęp był darmowy, teraz spacer wokół krateru Silvestri na południowych zboczach góry jest płatny. Opłata w wysokości 5 euro (ok. 21,2 zł) od osoby dotyczy odwiedzających spoza Sycylii. Mieszkańcy wyspy zachowują bezpłatny wstęp.
Jak podaje niemiecki serwis Merkur.de, decyzja zaskoczyła samorząd Nicolosi (gminy, na terenie której znajduje się szlak). Burmistrz Angelo Pulvirenti napisał w mediach społecznościowych: "Dowiedziałem się o tym dopiero po fakcie i natychmiast zwróciłem się do zarządu Parku Etny o zwołanie rady gminy. Etna jest miejscem wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO - nie można nią zarządzać, jak zwykłą prywatną działką".
"Halo Polacy". Polka o życiu w cieniu wulkanu. "Wszyscy są zafascynowani"
Decyzja wywołała spore poruszenie
Spółka Etna-Seilbahn, która prowadzi kolejkę linową, tłumaczy, że płatny wstęp ma uporządkować ruch i ograniczyć szkody. - Niestety, niezliczone przypadki dzikiego wyrzucania śmieci, tworzenia nielegalnych miniwysypisk i układanie z kamieni napisów oraz serc zmusiły nas do uregulowania dostępu - powiedział prezes Francesco Russo Morosoli w rozmowie z dziennikiem "Corriere della Sera".
Kwestię własności podniesiono również w "La Repubblica". Morosoli wyjaśniał, że obszar kraterów Silvestri, położony na wysokości ok. 1900 m, należy do jego grupy kapitałowej. - Krater Silvestri kupiliśmy w 1997 r., po upadku firmy Montenero. Nie jest to teren państwowy ani objęty koncesją - to prywatna własność, którą mamy obowiązek utrzymywać i chronić - przyznał.
Według przedsiębiorcy dochód z biletów ma finansować utrzymanie terenu - sprzątanie, infrastrukturę, materiały informacyjne, ławki i wynagrodzenia dla osób, które będą się tym zajmować. Sprawą interesują się włoscy parlamentarzyści, którzy oczekują wyjaśnień.
Czytaj też: "Królowa Sycylii". Robi ogromne wrażenie
Źródło: turystyka.rp.pl