Wrocław - jakie tajemnice kryje stolica Dolnego Śląska?
Wrocław, przyszła Europejska Stolica Kultury, kryje w sobie wiele nierozwiązanych zagadek. Czy pod miastem znajduje się podziemny labirynt i co ma wspólnego "wielki wybuch" z jedną z najpiękniejszych metropolii na terenie Polski?
04.07.2013 | aktual.: 05.07.2013 10:27
Już Dworzec Główny – często pierwsze miejsce, jakie widzą przybywający do miasta turyści - kryje w sobie wiele zagadek. Pogłoski mówią o tunelach pod budynkiem, gdzie podczas wojny miał działać niemiecki szpital. To jednak nie wszystko… Tak jak Moskwa ma niedostępne dla zwykłych śmiertelników stacje metra oraz tajne linie, tak Wrocław *podobno miał podziemną linię kolejową ze stacją pod znanym wszystkim *Dworcem Głównym. Entuzjaści tajemniczych historii dotarli do ludzi, którzy zarzekają się, że widzieli je na własne oczy. Dziś mocno powątpiewa się w tak fantastyczne historie. Wciąż dokonywane są jednak nowe odkrycia. W czerwcu 2011 odkryto po dworcem zalany wodą tunel, nieoznaczony na żadnych mapach. Czy trwający obecnie remont stacji przyniesie nam rozwiązanie zagadki?
O podziemnym Wrocławiu wielu Polaków usłyszało dzięki popularnym kryminałom Marka Krajewskiego. W „Festung Breslau” akcja rozgrywa się w tunelach i podziemnych ulicach *oblężonego Wrocławia *– wtedy jeszcze niemieckiego Breslau. Wiadomo na pewno, że „miasto pod miastem” istniało – było niezbędne w oblężonej przez sowietów twierdzy. Ale czy jest coś, o czym jeszcze nie wiemy?
Kolejną zagadkę stanowi Stadion Olimpijski. Zbudowali go Niemcy w 1928 roku. Już w wyborze projektanta oraz firmy wykonawczej niektórzy dopatrują się początku spisku. Bo jak wytłumaczyć, że architektem stadionu został ten sam człowiek, który był odpowiedzialny za budowę schronów pod miastem? Pikanterii dodaje wykonawca – firma specjalizowała się w robotach ziemnych, a nie obiektach sportowych. Te i inne zagadkowe fakty rozpalają umysły poszukiwaczy „podziemnego Wrocławia”. Co miałoby się kryć pod stadionem? Olbrzymie podziemia, tunele, a może magazyny? Prób odkrycia prawdy było wiele. Zaangażowane były nawet osoby z Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Wszystkie tajne pomieszczenia miały być zalane przez Niemców, poprzez odkręcenie śluz na przepływającej dosłownie tuż obok Odrze. Sceptycy kręcą nosem, entuzjaści historycznych tajemnic twardo stoją przy swoim stanowisku. A Stadion Olimpijski zazdrośnie strzeże swoich tajemnic. Przy remoncie Hali Ludowej rozwikłano kolejną zagadkę niemieckiego
Wrocławia. W wielu poważnych źródłach można było znaleźć informację o ogromnej swastyce, która miała być umieszczona pod kopułą Hali, a następnie przykryta za czasów PRL-u. Okazało się, że nigdy jej tam nie było.
Wrocław kryje niezwykłe tajemnice dużo starsze, niż hitlerowskie schrony i swastyki. By przenieść się w ten niesamowity świat nie musimy nawet wychodzić poza Stare Miasto. Nie każdy wie, że większość kamienic, stojących przy rynku, ukrywa w swoim wnętrzu wielopoziomowe piwnice i tunele łączące ze sobą kolejne domy.. A gdzie we Wrocławiu wóz na wozie przejechać może? Oczywiście na Starym Rynku. Kiedyś nie tylko na nim, ale także i pod nim jeździły wozy. Jak to możliwe? Odpowiedź jest prosta – pod płytą Rynku znajduje się tunel prowadzący do Piwnicy Świdnickiej. Ta najstarsza restauracja w Europie wykorzystywała go jako drogę dostawy piwa do swoich magazynów.
Nawet najbardziej leniwi turyści, preferujący okolice Starego Miasta, znajdą tam wiele zagadkowych historii. Chociażby kościół św. Elżbiety. Swego czasu protestant Heinrich Rybisch wygrał go w kości od mistrza zakonu krzyżowców z czerwoną gwiazdą Erharda Scultetusa. Krótko po tym wydarzeniu hełm wieży uległ zniszczeniu podczas wichury. Jedni widzieli w tym karę boską, a inni błogosławieństwo, gdyż podczas tej katastrofy zginął jedynie kot. Sam Rybisch był bardzo kontrowersyjną postacią. Swoimi poczynaniami doprowadził do tego, że Rada Królewska wynajęła płatnego zabójcę który miał się go pozbyć. Został on jednak ostrzeżony i cudem uniknął śmierci z rąk najemcy.
Czy słyszeliście o Wielkim Wybuchu? Miał on miejsce nie tylko na początku świata, ale także w wieku XVIII. Pewnego czerwcowego wieczoru, we Wrocławiu, rozpętała się burza. Pioruny waliły raz po raz. Jeden z nich zdołał dotrzeć do wieży. Pech chciał, ze było w niej trzymane kilka ton prochu. Siła wybuchu była niewyobrażalna. Zabrała ze sobą ogromną ilość ofiar, zmiotła z powierzchni ziemi basztę wraz z prawie całą dzielnicą. Pamiątką po tym wydarzeniu jest leżący nieopodal dawnej wieży plac Wolności.
O tym i innych wydarzeniach opowiadał nam Grzegorz Pietrzak – autor znanego bloga „Tajemniczy Wrocław”, na którym dzieli się niesamowitymi opowieściami związanymi z miastem. Popularność jego strony świadczy o tym, że coraz więcej osób ma już dość sztampowego zwiedzania miejsc z przewodnikiem w ręku. Pragniemy przygody i tajemnicy, a przy tym dobrej zabawy – bez wątpienia znajdziemy je we Wrocławiu.
kj/if/pw