Brytyjscy turyści zmorą Europy

Brytyjscy turyści od kilku lat są prawdziwą plagą w środkowej i południowej Europie. Sieją zniszczenie i niesmak, a restauratorzy odmawiają ich obsługi. W ciągu roku średnio ponad pięć tysięcy obywateli Zjednoczonego Królestwa jest aresztowanych, a wiele z nich może spędzić lata w zagranicznych więzieniach – donosi Daily Mail. O ich wyczynach mogli się już przekonać mieszkańcy Krakowa i Trójmiasta.

Brytyjscy turyści zmorą Europy
Źródło zdjęć: © www.nice.org.uk

19.07.2013 | aktual.: 19.07.2013 14:17

Dane są nieubłagane
Według danych brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych na świecie co dwie godziny jest aresztowany jeden brytyjski turysta. W 2012 roku zostało zatrzymanych przez policję 5435 mieszkańców Wielkiej Brytanii przebywających na wakacjach za granicą. Ponad 600 z nich oskarżono o kontakt z narkotykami, reszta nieszczęsnych urlopowiczów została zatrzymana za publiczne obnażanie się, pijaństwo i nieobyczajne zachowanie w miejscach publicznych, czyli m.in. oddawanie moczu na przysłowiowym środku ulicy.

W ciągu ostatniego roku niemal 20 tys. brytyjskich turystów zgłaszało się o pomoc do swoich ambasad w różnych częściach świata. Powód – najczęściej pobyt w więzieniu za posiadanie niedozwolonych substancji czy skandaliczne zachowanie. Jeśli do tego doliczymy niemal 30 tys. zgubionych bądź skradzionych brytyjskich paszportów, mamy pełen obraz butnego i nierozgarniętego turysty z Wysp.

Gdzie panuje ta zaraza?
Brytyjczycy bawią się w tureckich kurortach, na greckich wyspach, opanowali też Baleary – ich ulubionymi miejscami imprez są Ibiza *i *Majorka. Także *Hiszpania *kontynentalna, *Portugalia *i *Holandia *przeżywają najazd brytyjskiej młodzieży spragnionej wolności i szalonego nocnego życia. Zdjęcia leżących na ulicach młodych dziewczyn, sikających na pomniki półprzytomnych młodzieńców czy kąpiących się w fontannach półnagich hord „Angoli” krążą po internecie od jakiegoś czasu.

Co gorsza, obywatele Zjednoczonego Królestwa straszą również poza Europą narażając się na znacznie poważniejsze konsekwencje niż 24-godzinny pobyt w areszcie lub izbie wytrzeźwień. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich publiczne picie alkoholu, nieprzystojne zachowanie lub ubiór mogą zakończyć się pobytem w więzieniu na kilkanaście miesięcy. Z kolei w USA i Chinach wzrosła liczba Brytyjczyków aresztowanych za posiadanie narkotyków.

Kij ma dwa końce
Jednak nieokiełznani brytyjscy turyści nie tylko straszą i rozrabiają, ale i sami padają ofiarami wypadków i przestępstw. W *Tajlandii *wielu Europejczyków trafia do szpitala jeżdżąc po pijanemu na skuterach bez kasków – duży procent z nich stanowią właśnie Brytyjczycy. W 2012 i do połowy 2013 roku ponad 3,5 tys. brytyjskich turystów było hospitalizowanych poza granicami swojego kraju.

Wzrosła także liczba gwałtów i przestępstw na tle seksualnym dokonywanych na obywatelach Brytyjskiej Korony – najwięcej w popularnych resortach w Turcji, Hiszpanii *i *Portugalii. Nagminne są kradzieże, do których dochodzi podczas mocno zakrapianych imprez – do drinków rozbawionych mężczyzn sprytne dziewczyny dodają substancji odurzających, a rano okazuje się, że nierozgarnięty Romeo stracił ze swojego konta kilkaset funtów.

Minister Spraw Zagranicznych ostrzega
Mark Simmonds, Minister Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii w świetle dramatycznych danych wystosował ostrzeżenie dla wszystkich obywateli Zjednoczonego Królestwa, którzy w najbliższym czasie wybierają się na urlop: „W wielu krajach istnieje zerowa tolerancja w stosunku do przestępstw związanych ze spożywaniem alkoholu czy używaniem narkotyków, za które można trafić do więzienia na wiele lat. Przed wyjazdem warto zapoznać się z lokalnymi zwyczajami, bo na miejscu może się okazać, że zostaniemy ukarani za coś, co w naszym kraju nie jest żadnym przestępstwem.”

Jednak ostrzeżenia, by nie korzystać z przypadkowych okazji podwiezienia w środku nocy lub, by nie zostawiać swoich drinków w lokalu bez opieki, jak na razie trafiają w próżnię.

Tak się bawi Anglia!
W ostatnim czasie dziennik _ Daily Mail _informował o przestępstwach dokonywanych na obywatelach brytyjskich m.in. w Rydze *na *Łotwie. To tam przenieśli się z Krakowa, w którym nikt już ich nie chce po licznych „wieczorach kawalerskich”, w czasie których demolowano restauracje, obrażano obsługę i urządzano burdy na ulicach. Można sądzić, że tanie linie lotnicze dające możliwość przylotu do Polski za przysłowiowego 1 funta przyciągnęły do naszego kraju zdemoralizowaną część brytyjskiego społeczeństwa.

Wielu restauratorów i właścicieli pubów z *Krakowa *i *Trójmiasta *zdecydowanie nie życzy sobie gościć klientów z Wysp Brytyjskich. Opinia, jaką mają obecnie, miejscami przewyższa fatalną reputację angielskich kibiców. Nikt nie chce już radzić sobie z awanturującymi się, odurzonymi alkoholem gośćmi, którzy zostawiają po sobie nie tylko napiwki, ale przede wszystkim brud i zniszczenie.

Jak widać powiedzenie ”bawić się do upadłego” w przypadku brytyjskich turystów należy rozumieć dosłownie. Najbardziej agresywni angielscy chuligani zostali "uszczęśliwieni" dożywotnim zakazem stadionowym. Czy brytyjskich turystów czeka podobna kara i wkrótce nie będą wpuszczani do restauracji i kurortów na Starym Kontynencie? Wątpliwe. Ta szarańcza ma pieniądze, a to sprawia, że cokolwiek zrobią, prawdopodobnie będą goszczeni wszędzie tam, gdzie się pojawią.

at/if

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (686)