Hua Shan - przerażający szlak w Chinach

Hua Shan znajduje się w prowincji Shaanxi, ok. 100 km na wschód od jednego z najważniejszych historycznie miast Chin - Xi’an. Święta góra ma aż pięć szczytów – najwyższy z nich to Szczyt Południowy (2160 m n.p.m.). Wielu żądnych wrażeń turystów wybiera się tam, by przejść się szlakiem, który uważany jest za najniebezpieczniejszy na świecie. 6-kilometrowa trasa wyposażona jest w łańcuchy i barierki, ale część odcinka pokonają tylko osoby o wyjątkowo mocnych nerwach.

Hua Shan - przerażający szlak w Chinach
Źródło zdjęć: © screen caters news / ap

11.05.2016 | aktual.: 11.05.2016 14:22

Hua Shan znajduje się w prowincji Shaanxi, ok. 100 km na wschód od jednego z najważniejszych historycznie miast Chin - Xi’an. Święta góra ma aż pięć szczytów – najwyższy z nich to Szczyt Południowy (2160 m n.p.m.). Wielu żądnych wrażeń turystów wybiera się tam, by przejść się szlakiem, który uważany jest za najniebezpieczniejszy na świecie. Jeśli jesteś osobą o słabych nerwach, uprzedzamy, że obejrzenie wideo będzie skutkować gęsią skórką!

6-kilometrowa trasa wyposażona jest w łańcuchy i barierki, ale część odcinka pokonają tylko osoby o wyjątkowo mocnych nerwach. Drewniane deski zamontowane nad przepaścią sprawiają wrażenie, jakby miały się rozpaść pod ciężarem ludzkiego ciała. Kiedyś stanowiły gwarancję odosobnienia dla pustelników, znajdujących schronienie na zboczach, dziś przyciągają fanów ekstremalnych wypraw górskich.

Wśród nich są pochodzący z Brazylii Leonardo Pereira i jego dziewczyna Victoria Nader. Udali się na Hua Shan, ponieważ chcieli sprawdzić, czy szlak faktycznie jest niebezpieczny. 23-letni śmiałek wraz z 19-letnią wybranką serca wybrali się na podniebny spacer po wątpliwej jakości desce, ponad 2 km nad ziemią.

Młody student inżynierii stwierdził, że szlak tylko wygląda strasznie na filmikach w sieci, a w rzeczywistości dobrze się bawił. – Mogę szczerze powiedzieć, że było to najbardziej ekscytujące uczucie, jakiego doświadczyłem w życiu. Krążą pogłoski, że ginie tam ok. 100 osób rocznie, jednak w mojej ocenie zrobiono dużo w ostatnich latach, aby poprawić bezpieczeństwo – relacjonował Leonardo. Dodał także, że adrenalinę podnosi świadomość, że ścieżka jest dwukierunkowa, więc w momencie, gdy mijają się dwie osoby, trzeba naprawdę uważać, aby nie spaść. Co ciekawe (i przerażające), nie ma obowiązku używania zabezpieczeń i każdy porusza się po szlaku na własne ryzyko.

wg/udm

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)