Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe (MOPR) alarmuje, że sytuacja finansowa organizacji skupiającej ratowników wodnych jest dramatycznie zła. - Dotacje, które otrzymujemy na poziomie rządowym czy samorządowym, są w zasadzie niezmienione od 10 lat. W tej chwili pensja mazurskiego ratownika – osoby wykwalifikowanej z kilku lub kilkunastoletnim stażem – wynosi 2,2-2,4 tys. zł na rękę. Ludzie zwyczajnie odchodzą z pracy. W tym roku straciłem trzech doświadczonych pracowników, a na ich miejsce nie mogę przyjąć nowe osoby - mówi Jarosław Sroka z MOPR-u, który był gościem programu "Newsroom" WP. - Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co by było, gdyby nas zabrakło. Najlepszym przykładem jest majówka. Interweniowaliśmy 25 razy, ratując ponad 100 osób. Gdyby nas nie było, to ci ludzie albo mogliby doznać uszczerbku na zdrowiu, albo stracić życie - komentuje Sroka. Jaka przyszłość czeka MOPR? Czy jest gotowe na nadchodzący sezon letni?