Przed wyjazdem wiedzieliśmy o niej niewiele – tylko tyle, że można tam spotkać olbrzymie jeże, poszaleć na dwóch kółkach na dwustu pięćdziesięciu kilometrach ścieżek rowerowych, odwiedzić wesołe miasteczko Joboland. Rzeczywistość okazała się jeszcze przyjemniejsza, choć zamiast kolczastych stworzonek spotkaliśmy kilka całkiem dużych łaciatych i szaroburych kotów.