Trudna droga na szczyt - Hindukusz, Afganistan
W takich oto okolicznościach przekraczamy rzekę. Górski potok spływający wprost z lodowca jest przeraźliwie zimny i jeszcze bardziej przerażająco rwący. Trzeba związać się liną w pasie, zapierać kijem i mieć nadzieję, że nas nie zmyje. Po takiej operacji rozpalamy ognisko i rozgrzewamy zmarznięte ciała, a nasi przewodnicy stwierdzają, że zostaniemy tu na noc. Nie chodzić tam, tam i tam - pokazują dookoła, a my nie mamy zamiaru sprawdzać, czy nie robią sobie z nas żartów. Ale oni też nie oddalają się od obozowiska.