Afganistan - na szczyt przez pole minowe

Nocleg na polu minowym - brzmi jak kiepski żart, marzenie samobójcy albo atrakcja dla mało rozgarniętych poszukiwaczy przygód. Co jednak zrobić, gdy nie ma innego wyjścia? Specjalnie dla Wirtualnej Polski o swojej wyprawie na najwyższy szczyt Afganistanu opowiada Jakub Rybicki.

Afganistan - na szczyt przez pole minowe
Źródło zdjęć: © wikipedia.org by Louis Meunier, licencja CC BY-SA 3.0

1 / 7

Trudna droga na szczyt - Hindukusz, Afganistan

Obraz
© wikipedia.org by Louis Meunier, licencja CC BY-SA 3.0

Nocleg na polu minowym - brzmi jak kiepski żart, marzenie samobójcy albo atrakcja dla mało rozgarniętych poszukiwaczy przygód. Co jednak zrobić, gdy nie ma innego wyjścia? Specjalnie dla Wirtualnej Polski o swojej wyprawie na najwyższy szczyt Afganistanu opowiada Jakub Rybicki.

Pole minowe leży dokładnie na trasie do bazy pod najwyższym szczytem Afganistanu - Noszakiem (7492 m n.p.m.). To prawdziwa góra-legenda, kluczowa dla polskiego i światowego himalaizmu. Właśnie tu w 1973 roku Andrzej Zawada i Tadeusz Piotrowski dokonali pierwszego zimowego wejścia na siedmiotysięcznik. Rozpoczęli tym samym erę himalaizmu zimowego, zapowiadając dominację Polaków w tym najtrudniejszym ze sportów. Jak wielki był to wyczyn niech świadczy fakt, że do dzisiaj nikt go nie powtórzył. Zobaczymy, jak w tym roku pójdzie Polakom na frontach bitew o dwa ostatnie niezdobyte zimą szczyty - na Nandze Parbat po raz piąty z rzędu zaczyna się już męczyć Tomek Mackiewicz, a K2 zaatakują Adam Bielecki z Denisem Urubko i Alexem Txikonem.

Jakub Rybicki/udm/if

2 / 7

Trudna droga na szczyt - Hindukusz, Afganistan

Obraz
© Jakub Rybicki

Być może nasi rodacy nie nosiliby dziś miana "lodowych wojowników", gdyby cała generacja alpinistów nie trenowałaby w afgańskim paśmie gór Hindukusz, m.in. na Noszaku. Niewiele brakowało, a pierwsze wejście również należałoby do Polaków - w 1960 roku zaledwie o kilka dni ekipę pod kierownictwem Bolesława Chwaścińskiego wyprzedzili Japończycy. Była to zresztą pierwsza polska wyprawa w góry wysokie po wojnie. Wkrótce do Afganistanu zaczęli zjeżdżać kolejni polscy alpiniści, którym na skutek sytuacji politycznej łatwiej było dojechać na pogranicze Pakistanu, niż w Alpy. Hindukusz był tłumnie odwiedzany aż do 1978 roku, czyli wybuchu wojny, która z przerwami trwa do dziś.

3 / 7

Trudna droga na szczyt - Hindukusz, Afganistan

Obraz
© Dana Ward/Shutterstock.com

Wspinacze wrócili na Noszak dopiero w XXI wieku, a Polacy - w 2010 roku, w osobie Krzysztofa Mularskiego i niżej podpisanego. Wyprawa zawróciła 200 metrów przed wierzchołkiem, co tak zirytowało Krzyśka, że już rok później udało mu się wraz z ks. Krzysztofem Gardyną zdobyć jednak szczyt. Byli pierwszymi Polakami na najwyższej górze Afganistanu od przynajmniej 33 lat.

4 / 7

Trudna droga na szczyt - Hindukusz, Afganistan

Obraz
© Zastolskiy Victor/Shutterstock.com

Zaprowadzą nas tam pasterze z osady Kazi Deh, leżącej 20 kilometrów od szczytu Noszaku. Jako że w Afganistanie nie istnieje żadna instytucja organizująca wyprawy wysokogórskie, wszystkim trzeba zająć się na własną rękę. Negocjując z szefem wioski zapłatę dla tragarzy, można poczuć się jak bohater powieści przygodowej z dzieciństwa. Jeden ze starszych mężczyzn mówi, że pamięta Andrzeja Zawadę. Od górskich opowieści przejdźmy jednak do pól minowych.

5 / 7

Trudna droga na szczyt - Hindukusz, Afganistan

Obraz
© DMSU/Shutterstock.com

Po dwóch dniach negocjacji karawana rusza w góry. Po paru godzinach marszu mężczyźni, dotąd prący do przodu jak atomowe lodołamacze, nagle stają się powolni i bardzo uważni. Pokazują, żeby iść wyłącznie po ich śladach i nie schodzić ze ścieżki "na siku". Uniwersalne słowo _ bum! _ działa na wyobraźnię. Nie trzeba nam tego dwa razy powtarzać, odrobiliśmy lekcję z historii. Legendarny dowódca partyzantki afgańskiej_ Lew Pandższiru _ Ahmad Szah Masud rozkazał zaminować dolinę sąsiadującą z Pakistanem, w celu uniemożliwienia przedostania się na kontrolowane przez niego tereny oddziałów talibów. Wkrótce potem zginął w zamachu, dwa dni przed 11 września 2001 roku. Przypadek? Nie sądzę. Miny pozostały, zapewniając spokój mieszkańcom Korytarza Wachańskiego i komplikując życie nielicznym alpinistom.

6 / 7

Trudna droga na szczyt - Hindukusz, Afganistan

Obraz
© Jakub Rybicki

W takich oto okolicznościach przekraczamy rzekę. Górski potok spływający wprost z lodowca jest przeraźliwie zimny i jeszcze bardziej przerażająco rwący. Trzeba związać się liną w pasie, zapierać kijem i mieć nadzieję, że nas nie zmyje. Po takiej operacji rozpalamy ognisko i rozgrzewamy zmarznięte ciała, a nasi przewodnicy stwierdzają, że zostaniemy tu na noc. Nie chodzić tam, tam i tam - pokazują dookoła, a my nie mamy zamiaru sprawdzać, czy nie robią sobie z nas żartów. Ale oni też nie oddalają się od obozowiska.

7 / 7

Trudna droga na szczyt - Hindukusz, Afganistan

Obraz
© naihei/Shutterstock.com

Nasza znajomość języka _ Dari _ jest bardzo podstawowa i trudno ocenić, jak dobrze orientują się w terenie. Fakt, że różni przewodnicy preferują różne trasy - jedni wolą obchodzić pole minowe szerokim łukiem, po sypiących się piargach, inni natomiast wolą przejść przez środek, pewną (?) ścieżką.

Z myślą o turystach rozminowuje się trasę, a przynajmniej oznacza bezpieczne szlaki. Powstał także most, który (dopóki go nie zmyje) będzie umożliwiał coraz liczniejszym amatorom gór bezproblemowe dojście pod najwyższy szczyt kraju.

Jakub Rybicki/udm/if

Komentarze (0)