Lublin
Zanim wjedziemy na Zamojszczyznę, zatrzymujemy się na dłuższy przystanek w Lublinie. Tutejsza starówka o tej porze roku tętni życiem. W restauracjach poza polską kuchnią także m.in. hiszpańska czy niemiecka. My siadamy na obiad w restauracji "Mandragora". Tutejsze specjały, takie jak _ gęsi pipek _, _ kawior żydowski _, _ wątróbka z jabłkami _, _ latkes _ czy _ kaczka purimowa _, a także mundurki kelnerów i wystrój wnętrza przywołują ducha dawnej Polski - różnorodnej, wielokulturowej, tolerancyjnej. Śladów po żydowskiej społeczności jest zresztą na lubelskiej starówce dużo więcej. Zatrzymujemy się przy Bramie Grodzkiej, gdzie niegdyś była granica pomiędzy światem chrześcijańskim a miastem żydowskim. Teraz mieści się tu Teatr NN, w którym można obejrzeć wystawę o życiu przedwojennych lubelskich Żydów. Nie mamy już czasu na odwiedzenie synagogi Chewra Nosim, starego cmentarza żydowskiego czy Domu Pereca. Ale obiecujemy sobie, że 2 sierpnia wrócimy do Lublina na inscenizację "Wielkiego
żydowskiego wesela", które odbędzie się na placu przed "Mandragorą". Organizatorzy zapewniają, że uda się im przenieść w czasie.