Bitwa o leżaki na Gran Canarii. Żenująca walka między turystami
Zamiast relaksować się i cieszyć się urlopem, czatują od rana, by stoczyć bitwę o leżaki. Brzmi jak żart, ale w wielu kurortach to codzienność. Dramatyczną sytuację nagrał jeden z gości resortu na Gran Canarii. Czy tak powinny wyglądać wakacje w luksusowym hotelu?
Jest godzina 8:00 rano. Otwierają się drzwi na teren basenu hotelowego. Tłumy gości, przepychając się wzajemnie, desperacko biegną w kierunku leżaków, by "zaklepać" najlepszą miejscówkę. Tak wygląda każdy poranek w 4,5-gwiazdkowym hotelu Servatur Waikiki w Playa del Ingles na Gran Canarii. Jak widać, wakacje bez problemów codziennego życia, chaosu i stresu wydają się być barierą nie do przeskoczenia dla wielu turystów.
Wzbudzający jednoczeście uśmiech na twarzy i zażenowanie bieg uwiecznił telefonem jeden z gości hotelowych. Na filmie jest pokazane, jak o leżaki walczą Brytyjczycy z Irlandczykami i Niemcami. Autor nagrania twierdzi, że choć za wielbicieli zajmowania miejsc przy basenie uważa się Niemców, to w tym przypadku najbardziej zdeterminowani byli mieszkańcy Wysp Brytyjskich.
Na filmie widać, że leżaków jest dużo. Dlaczego więc każdego ranka dochodzi do tak żenującej sytuacji? Hotel posiada 500 pokoi, jednak leżaków jest tylko 150. Właściciele ośrodka zapewne wyszli z założenia, że mało prawdopodobne, aby wszyscy goście chcieli jednocześnie spędzić czas nad basenem. Wszakże część osób woli pojechać na plaże, a część zwiedzać czy odsypiać.
Mimo wszystko wielu turystów dosłownie okupuje leżaki. Zajmuje kilka na raz, kładzie na nich ręczniki i pilnuje jak skarbu. Są też tacy, którzy "zaklepują" miejsca, a następnie idą na śniadanie czy do swojego pokoju. Problem z leżakami jest tak duży, że codziennie nad sytuacją próbuje zapanować personel. Pracownicy zostali poinstruowani, że po mają usuwać ręczniki po 2-3 godzinach niepojawiania się gościa hotelowego na swoim miejscu.