W PodróżyBranża lotnicza nienawidzi śniegu. "Zamrożone piekło"

Branża lotnicza nienawidzi śniegu. "Zamrożone piekło"

Każda zima to nowe wyzwanie dla branży lotniczej. Płynny przebieg operacji w dużym stopniu zależy od warunków atmosferycznych. Choć załamanie pogody może przyjść wszędzie, to niektóre kraje są do tego przygotowane lepiej niż inne. Oto historie ze śniegiem na lotniskach w roli głównej.

Branża lotnicza nienawidzi śniegu. "Zamrożone piekło"
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

21.12.2018 15:30

Nic dziwnego, że kraje północne najlepiej radzą sobie z silnymi opadami śniegu. Na przykład Sztokholm-Arlanda, największe lotnisko w Szwecji, nigdy nie zostało zamknięte z powodu śniegu. Port lotniczy rozpoczyna przygotowania do sezonu zimowego wczesną jesienią, kiedy liczba pracowników obsługi technicznej wzrasta z 30-50 do ponad 100 osób. Odpowiedni sprzęt odgrywa również kluczową rolę. Christian Nyberg, szef operacji lotniczych w Arlandzie, informuje, że do odśnieżania wykorzystywanych jest około stu różnych pojazdów.

Obraz
© Shutterstock.com

Norwegia jest kolejnym krajem północnym świetnie radzącym sobie z trudnymi warunkami pogodowymi. 15 stycznia 2018 r. w Oslo doszło do zamieci śnieżnych, które pozostawiły po sobie obszary pokryte śniegiem o grubości wynoszącej niemal metr. Niektóre norweskie lotniska musiały zostać zamknięte, aż do momentu, gdy pogoda ponownie umożliwiła latanie. Port Oslo-Gardermoen nie przerwał w tym czasie swojej działalności, bo był doskonale przygotowany. Jednym z zastosowanych rozwiązań był największy na świecie pług śnieżny, który może przenieść 10 tys. ton białego puchu w mniej niż godzinę. Tego dnia odwołano tylko 46 z 579 zaplanowanych lotów. Oczywiście ciężkie warunki pogodowe spowodowały opóźnienie wielu połączeń – było ich dokładnie 474. Ale to i tak niewielka cena, którą trzeba było zapłacić za możliwość dotarcia do celu bezpiecznie, nawet w środku zimowej zawieruchy. Port lotniczy Oslo-Gardermoen przywita nadchodzący sezon zimowy z nowymi, pełnymi mocy rozwiązaniami, które pomogą walczyć z burzami śnieżnymi. Po zeszłorocznych pomyślnych testach na lotnisku w Fagernes dwa autonomiczne pojazdy do odśnieżania zostaną uruchomione w Oslo-Gardermoen na początku 2019 r. i będą działać do kwietnia.

Obraz
© Shutterstock.com

Niestety, nie każdy kraj ma tak dobre wyniki w zarządzaniu śniegiem jak Norwegia i Szwecja. Holenderski Królewski Instytut Meteorologiczny szacuje, że śnieg pokrywa lotnisko Amsterdam-Schiphol średnio 14 dni w roku. Zazwyczaj może ono sobie z nim poradzić, ale w zeszłym roku pojawiło się kilka nieprzyjemnych niespodzianek. 12 grudnia 2017 r. w Holandii ogłoszono "kod czerwony" z powodu silnej burzy śnieżnej, która spowodowała opóźnienia w ruchu w całym kraju. Mimo że lotnisko Amsterdam-Schiphol działało, z 4 990 lotów zaplanowanych na dwa dni burzy, 2 401 zostało odwołanych, co wpłynęło na podróże tysięcy pasażerów.

Wielka Brytania ma problemy ze śniegiem prawie co roku. "Nie widzimy wystarczająco dużo śniegu, aby móc być ekspertami jego usuwaniu", powiedział James-Paul Straiton, kierownik operacyjny na lotnisku Glasgow. Zima 2017/2018 nie była wyjątkiem. Przyniosła kilka burz, które spowodowały problemy na lotniskach w całym kraju. Prawdopodobnie jedna z najbardziej dotkliwych rozpoczęła się 10 grudnia 2017 r., kiedy to śnieżyca spowodowała, że w Londynie poziom śniegu osiągnął 25 cm. Na londyńskim lotnisku Heathrow z 2 247 zaplanowanych lotów odwołano 689, a 1 345 opóźniło się. Tysiące pasażerów znalazło się w trudnej sytuacji, stojąc w 5-godzinnych kolejkach wyłącznie po to, aby wydostać się z lotniska. Ludzie byli zdenerwowani nie tylko z powodu opóźnień, ale również braku personelu, który zająłby się zarządzaniem przepływem pasażerów.

Obraz
© Shutterstock.com

Na początku marca 2018 r. śnieżyca nazwana dramatycznie "Bestią ze Wschodu" nawiedziła wiele krajów. Jednak największe szkody wyrządziła ponownie na Wyspach Brytyjskich. W Wielkiej Brytanii wystąpiły wtedy poważne zakłócenia w ruchu lotniczym – na lotnisku Heathrow w Londynie opóźnionych było 1 305 lotów z zaplanowanych 4 611. Jednak najgorsza sytuacja była w porcie lotniczym w Dublinie. Został on zamknięte 2 marca 2018 r. zaraz po otrzymaniu doniesień, że "Bestia ze Wschodu" zmierza do Irlandii, co doprowadziło do odwołania 97 proc. lotów (556 z 573). Tylko jeden samolot zdołał opuścić lotnisko o czasie. Cztery były opóźnione, a o 12 brakowało informacji.

Zima 2017/2018 przyniosła także śnieżne dni na południu Europy. 5 lutego 2018 r. nad Madrytem szalała intensywna śnieżyca, ale lotnisko funkcjonowało, zamykając tylko jeden z czterech pasów startowych. To spowodowało anulowanie 155 lotów z 1 448. Opóźnienia były w takiej sytuacji nieuniknione. Pokazało to jednak, że nawet kraje, w których zimy są ciepłe i zazwyczaj bezśnieżne, mogą być przygotowane na nieoczekiwane sytuacje.

Obraz
© Shutterstock.com

W ostatnich latach ekstremalne zjawiska pogodowe stają się bardziej powszechne niż wcześniej. Porty lotnicze muszą być zawsze przygotowane na najgorsze, jeśli chcą zapewnić ciągłość operacji lotniczych. Chociaż złe warunki pogodowe nie uprawniają pasażerów do odszkodowania, zakłócenia lotów, czyli ich opóźnienia i odwołania, są bardzo kosztowne zarówno dla linii lotniczych, jak i lotnisk. Warto się więc do nich odpowiednio przygotować. Pasażerowie, którzy muszą czekać wiele godzin na swoje loty lub transport zastępczy, mają prawo do opieki. Linie lotnicze powinny zapewnić wyżywienie i wodę wszystkim osobom czekającym dłużej niż dwie godziny oraz zakwaterowanie podróżnym, którzy muszą czekać przez całą noc lub dłużej. Niestety, linie lotnicze nie zawsze chętnie dbają o pasażerów, więc każdy powinien być świadomy swoich praw.

W związku ze zbliżającym się sezonem zimowym warto, żeby każdy pasażer na bieżąco śledził prognozy pogody. Polecamy sprawdzać aktualne dane na temat podróży oraz pamiętać swoje prawa, gdy coś pójdzie nie tak.

Źródło: Skycop

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)