Trwa ładowanie...
06-02-2014 12:51

Chłopiec na posyłki, czyli zwierzenia boya hotelowego

W czasie urlopu zawsze otaczają nas anonimowi ludzie, których obecność jest niezbędna, by nasz wyjazd przebiegał bezproblemowo. Stewardesy, bagażowi czy pokojowe dbają o komfort turystów i często muszą się zmagać z najbardziej kuriozalnymi prośbami, reagując na wszystko uprzejmością i uśmiechem. W hotelu, na pierwszej linii ognia stoi boy, który zajmuje się bagażami oraz często jest prawdziwym „chłopcem na posyłki”. Od historii, które opowiadają niektórzy z nich, włosy czasem stają dęba.

Chłopiec na posyłki, czyli zwierzenia boya hotelowegoŹródło: opacity,Licencja Creative Commons, flickr.com
d3oizr9
d3oizr9

W czasie urlopu zawsze otaczają nas anonimowi ludzie, których obecność jest niezbędna, by nasz wyjazd przebiegał bezproblemowo. Stewardesy, bagażowiczy pokojowedbają o komfort turystów i często muszą się zmagać z najbardziej kuriozalnymi prośbami, reagując na wszystko uprzejmością i uśmiechem. W hotelu, na pierwszej linii ognia stoi boy, który zajmuje się bagażami oraz często jest prawdziwym „chłopcem na posyłki”. Od historii, które opowiadają niektórzy z nich, włosy czasem stają dęba.

Praca na stanowisku boya hotelowego wymaga nie lada cierpliwości i empatii. Sprostanie wyszukanym żądaniom gości czasem graniczy niemal z cudem – papierosy o 2 w nocy, striptiz dla napalonych seniorek, czy historie o duchach? Proszę bardzo - od czego jest „chłopiec na posyłki”.

Na linii ognia
Dyskretny atak na gościa hotelowego rozpoczyna się już przy drzwiach – to tam czeka z wózkiem boy hotelowy. Ktokolwiek dotknie naszej walizki oczekuje napiwku, a każdy, kto nam zamówi taksówkę, a potem odwiezie na lotnisko - zawsze wyciągnie rękę po gratyfikację. Nie wspominając o tym, że koszt podróży może się nam nawet podwoić. Za uprzejmość w hotelu trzeba zapłacić i nie warto tu skąpić, bo może się to na nas zemścić. Co obrotniejsi zarabiają drugą pensję właśnie z samych napiwków, a „szara strefa” w hotelu jest większa niż przeciętnemu turyście się wydaje. Nie warto z tym walczyć, bo także nam w środku nocy może być potrzebna pomoc, a wtedy za naszymi drzwiami pojawi się młody mężczyzna w nieco śmiesznym uniformie.

*Z kim jest najwięcej problemów? *
Według boyów, którzy zdecydowali się upublicznić sekrety swojej pracy, to nie celebryci sprawiają im najwięcej kłopotów. Tim Cigelske, który opublikował swoje zwierzenia na łamach portalu „This happened to me”, twierdzi, że najspokojniejszymi gośćmi w jego karierze byli fani hokeja i członkowie Narodowego Towarzystwa Strzeleckiego. Pracownik jednego z chicagowskich hoteli przeżył koszmar, gdy przyszło mu się zmagać z uczestnikami pielgrzymki – zaśmiecili praktycznie pół hotelu, wymeldowali się w ostatniej chwili i nie zostawili ani jednego napiwku.

d3oizr9

Striptiz potrzebny od zaraz
Standardowo zamieszanie wywołują goście imprez kawalerskich i panieńskich, a także dziarskie uczestniczki babskich wieczorów. Co ciekawe – im starsze panie, tym są odważniejsze w składaniu niemoralnych propozycji. Tim Cigelske wspomina, że proponowano mu wykonanie striptizu i niejednokrotnie zapraszano do pokoju w celu spełnienia niewybrednych zachcianek w środku nocy. I jak tu grzecznie odmówić gościowi, który nie dość, że płaci ciężkie pieniądze za pobyt w luksusowym hotelu, to jeszcze chce dodać coś ekstra?

Uprzejmość nie ma ceny?
Pokaźny napiwek może stać się nie lada pokusą dla każdego, nawet najbardziej zdyscyplinowanego pracownika. Nieopodatkowane kilkadziesiąt dolarów czy euro może skłonić do niejednego ustępstwa na rzecz klienta. Anonimowy były pracownik jednego z nowojorskich hoteli wspomina, że otrzymał kiedyś bardzo intratną propozycję od nagiej kobiety, która wręczyła mu 50 dolarów z prośbą zakupu papierosów. Wyprawa do kiosku w środku nocy i pozostawienie hotelu bez opieki czy łatwy zarobek? Boy się nie wahał, mimo że gdyby ktokolwiek się o tym dowiedział, wyprawa kosztowałaby go pracę. Wiele osób pracujących na tym stanowisku decyduje się spełniać nawet najbardziej absurdalne czy kompromitujące żądania klientów – tylko dlatego, że czeka ich za to sowita zapłata. Znalezienie lepszego miejsca parkingowego? 50 dolarów. Ulubione ciasteczko dla malucha? 100 dolarów. Usunięcie z limuzyny gnijącego jabłka? 20 dolarów. To w sumie przecież nic wielkiego, a zapłata jest…

W tym hotelu straszy
Goście utrudniają życie boyom, ale i oni potrafią czasem zrobić kawał zbyt wymagającym klientom. Robienie sobie żartów, wmawianie historii o duchach czy dziwnych gościach mogą bawić, ale i rozdrażnić co wrażliwszych turystów. - Pracowałem kiedyś w hotelu, w którym seryjny zabójca dokonał kilku morderstw – powiedział Tim Cigelske - miejsce było przez pewien czas opuszczone, a później zamienione w luksusowy obiekt. Kierownictwo oczywiście nie wspominało o dramatycznej historii, jednak wiele osób przyjeżdżało tam właśnie ze względu na sensacyjną przeszłość hotelu. Jeden z gości zapytał mnie, w którym pokoju doszło do morderstwa. Bez wahania wskazałem jego numer. Wyraz twarzy tej osoby był bezcenny. Dopiero po chwili zrozumiał, że żartuję – dodał Cigelske.

Celebryci nie są tacy straszni
Niektórzy goście z wypchanym portfelem uważają boyów hotelowych za służących. Zamawianie prostytutek czy narkotyków, zabawy w parkingowego czy użeranie się z rozbrykanymi dzieciakami to nie tylko obrazki z filmu „Cztery pokoje”. Okazuje się jednak, że im większa gwiazda tym, paradoksalnie, ma mniejsze wymagania. Słynni aktorzy czy muzycy mają często tylko jedną prośbę – pozostać incognito i zwracać się do nich fałszywym nazwiskiem. Dają duże napiwki niemal za nic i zachowują się z godnością. Można? Można.

Nie zadzieraj z boyem
Czego nie powinniśmy robić? Na pewno urządzać sobie jazd wózkiem bagażowym czy go przestawiać. Nie warto także stroić sobie żartów z człowieka, dzięki któremu nie musimy sami targać naszych bagaży.

at/if

d3oizr9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3oizr9