Era budek telefonicznych w Polsce dobiega końca
Budki telefoniczne odchodzą do lamusa. Według zapowiedzi, jeszcze w 2017 r. definitywnie mają zniknąć z polskich ulic, szpitali czy urzędów – miejsc, w których wciąż można je spotkać. Dla części budek znaleziono nowe przeznaczenie.
Niemal wszyscy, od młodych ludzi po starsze osoby, uważają budki telefoniczne za przeżytek, a operatorowi zwyczajnie nie opłaca się ich utrzymywać. – Ten rok jest ostatnim w którym budki telefoniczne istnieją – potwierdza Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange.
Pierwsza budka telefoniczna stanęła w Berlinie w XIX w. Na początku XX w. pojawiły się masowo w Londynie, szybko stając się symbolem brytyjskiej metropolii. W Polsce pierwszy automat pojawił się w 20-leciu międzywojennym. Potem zaczęły być instalowane w latach 60. Początkowo były na monety, potem żetony, a w latach 80. na karty magnetyczne.
Prawdziwy wysyp budek telefonicznych nastąpił w 2000 r., gdy było ich ponad 95 tys., a największe przychody operator zanotował rok później. W 2001 r. klienci wydzwonili ponad miliard impulsów (1 impuls to 3 minuty). Sytuacja diametralnie uległa zmianie w 2008 r. wraz z upowszechnieniem telefonów komórkowych. Według statystyk w całym kraju pozostało jeszcze ok. 4 tys. tego typu urządzeń. Ostatni raz postawiono automaty na czas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie – łącznie 12 budek (zdjęcie powyżej). Jednak młodzi ludzie nie byli nimi zainteresowani i wykonano z nich łącznie 125 telefonów.
Wybierasz się w podróż? Uważaj na granicy
Nie tylko za granicą, ale także w Polsce coraz częściej otwiera się w budkach mini muzea, puby i biblioteki
Jeden z "muzealnych" aparatów można znaleźć przy ul. Nieporęckiej na warszawskiej Pradze. To "wolna linia dyplomatyczna", z której można za darmo zadzwonić do każdego państwa na świecie. Telefon uruchomił w 2016 r. Konsulat szwajcarskiej doliny Praettigau, który ma swoją siedzibę po drugiej stronie ulicy. To nie tylko placówka dyplomatyczna, ale i restauracja i miejsce przyciągające twórców.
Inną budkę otworzono 13 czerwca br. na Placu Więźniów Oświęcimia w Tarnowie – w dzień rocznicy pierwszego transportu z tego miasta do KL Auschwitz. Wewnątrz kabiny można znaleźć nazwiska więźniów i posłuchać historii o tym wydarzeniu.
Z kolei w podolsztyńskim Wójtowie otwarto pod koniec czerwca dwie mini-biblioteki. Każdy może w nich zarówno zostawiać, jak i wypożyczać za darmo książki bez żadnego nadzoru. Budki udało się odkupić od zakładu zajmującego się rozbiórkami. Będzie można z nich korzystać do jesieni. Wtedy najprawdopodobniej trafią do domu jednego z mieszkańców, by wiosną znów powrócić do mini-bibliotek.