Nietypowe zwiedzanie
Autor tekstu w "The Economist" stwierdza, że te działania są mocno spóźnioną próbą integracji Europejczyków z muzułmanami. Większość wycieczek to prywatne inicjatywy przedsiębiorczych mieszkańców, na które początkowo władze miejskie patrzyły niechętnie. Gdy grupka zapaleńców z Charleroi zaczęła reklamować wycieczki, włodarze bali się, że w negatywnym świetle przedstawiają miasto. Ale szybko przekonali się, że to dobra reklama i sami włączyli się w ich promocję - organizują zawody sportowe w opuszczonych fabrykach, wyścigi kolarskie wzdłuż nieużywanych torów kolejowych. "Brzydota" Charleroi została wpleciona do oficjalnego marketingu miasta.
Fly4free/ir