Ewakuacja turystów z Machu Picchu. Na miejscu Polacy

Protesty w rejonie Machu Picchu, jednej z najważniejszych atrakcji turystycznych Peru, doprowadziły we wtorek, 16 września, do ewakuacji ok. 1,6 tys. turystów. Konflikt wybuchł z powodu sporu o linię autobusową, którą turyści pokonują ostatni odcinek trasy do tego historycznego miejsca.

Lokalni mieszkańcy domagają się, aby obsługę linii autobusowej przejęła miejscowa firma, argumentując, że wygasła 30-letnia koncesja obecnego przewoźnika. Protestujący zablokowali tory kolejowe, co doprowadziło do starć z policją, w wyniku których rannych zostało 14 funkcjonariuszy.

Szybka eskalacja konfliktu doprowadziła do konieczności ewakuacji obecnych na miejscu turystów. Jak podała AFP, wśród ewakuowanych byli m.in. Francuzi, Japończycy, Amerykanie, Brazylijczycy, Niemcy, Portugalczycy oraz turyści z Polski.

Czytaj też: Peru to nie tylko Machu Picchu. To tu zobaczysz lwy morskie i pokonasz pustynię na desce

Organizujący protest Front Obrony Machu Picchu zapowiedział w niedzielę, że akcja będzie trwała do czasu rozpoczęcia działalności przez nową firmę transportową.

Podobna sytuacja miała miejsce także w ubiegłym roku. Wówczas w Machu Picchu ewakuowano prawie tysiąc turystów. Zwiedzanie uniemożliwiły blokady i protesty mieszkańców przeciwko powierzeniu prywatnej firmie sprzedaży biletów wstępu do tej najbardziej znanej atrakcji Peru.

Machu Picchu, położone na wysokości 2438 metrów n.p.m., przyciąga tłumy turystów z całego świata - średnio 4,5 tys. osób dziennie. To najlepiej zachowane miasto Inków, odkryte dla współczesnych w 1911 r., przez Hirama Binghama.

Obiekt wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, jest jednym z siedmiu cudów świata nowożytnego. Jego unikalna lokalizacja i doskonałe zachowanie sprawiają, że jest to miejsce o ogromnym znaczeniu historycznym i kulturowym. Pomimo upływu czasu, miasto nadal skrywa wiele tajemnic, które czekają na odkrycie.

Czytaj też: Peru oczami mieszkańca. "Od czasu do czasu martwię się o przyszłość"