Groźna choroba przenoszona przez… internet. Turysto, wiesz, co to selfitis?
Termin został po raz pierwszy użyty w 2014 r., ale dopiero niedawno przyjrzeli mu się naukowcy. Wyniki ich badań są zaskakujące – wskazują, że obsesyjne robienie sobie zdjęć (także podczas wakacyjnych wyjazdów) jest oznaką zaburzeń psychicznych. W skrajnych przypadkach może zakończyć się śmiercią.
Czy zdawałeś sobie sprawę, że w mijającym roku aż 36 osób zginęło w trakcie robienia selfie? Jak podaje "Guardian", w większości przypadków byli to "wyczynowi" turyści, którzy chcieli pochwalić się w sieci wyjątkowym kadrem. Niektórzy spadli w przepaść, próbując zrobić zdjęcie na krawędzi klifu, inni – ześlizgnęli się do rzeki i utonęli, kolejni skończyli pod kołami pociągów, jedna osoba została stratowana przez słonia.
Według naukowców z angielskiego Nottingham Trent University oraz indyjskiej Thiagarajar School of Management takie dążenie do zdobycia "najlepszego" selfie bez oglądania się na koszty to dziś coraz częstsza przypadłość. I – jak potwierdza badanie przeprowadzone na grupie 200 osób – sugeruje wykształcenie się nowej choroby: selfitis.
Selfitis charakteryzuje się kompulsywnym pstrykaniem sobie fotek i wystawianiem ich na ocenę w mediach społecznościowych. Eksperci sądzą, że świadczy to o niskim poczuciu wartości osoby dotkniętej schorzeniem (po opublikowaniu obrazów w internecie i zdobyciu określonej liczby polubień oraz innych pozytywnych reakcji samopoczucie ma się poprawić). Jak informuje "Independent", specjaliści uważają także, że można wyróżnić 3 poziomy uzależnienia od selfie.
Oczywiście wielu naukowców pozostaje sceptycznych wobec kwalifikacji nowej choroby. Przyszłość prawdopodobnie pokaże, jakie będą jego losy i jak wielką grupę ludzi dotknie. Tak czy inaczej, dobrze pamiętać, że na wakacjach czasami dobrze pooglądać wspaniałe krajobrazy zamiast czubka własnego nosa.