Fale na wyspie O'ahu, Hawaje
Kenji Croman, 36-letni surfer i fotograf, fotografuje oceaniczne fale od 2008 roku. Jego prace zapierają dosłownie dech w piersiach. Warto wiedzieć, żeby uzyskać takie ujęcia Croman poważnie naraża swoje życie. Do tej pory wiele razy połamał już kości, miał przemieszczone ramię i łokieć, wstrząs mózgu, trzykrotnie spotkał się z rekinem i kilka razy prawie utonął.
Wszystkie zagrożenia i nieustane obrażenia nie są jednak w stanie odciągnąć mieszkańca Hawajów od swojej pasji. Surfing, pstrykanie zdjęć w przerwach, kiedy nie jest na fali i dreszcz emocji temu towarzyszący to prawdziwy sens jego życia. Fotografuje tam, gdzie tylko może. Do tej pory odwiedził jedne z najpiękniejszych i najbardziej dziewiczych plaż w Ameryce Południowej i Meksyku, jednak jego ulubionym jego miejscem są rodzinne Hawaje i piaszczysta plaża na wyspie O'ahu.
Do zdjęć przygotowuje się kilka dni wcześniej, dokładnie sprawdza prognozę pogody, a przede wszystkim siłę wiatru, kierunek fal i pływów. Wszystkie te elementy mogą zważyć na powodzeniu akcji. Jak mówi sam Croman, najgorszym momentem jego pracy jest zachowanie spokoju na fali. W pierwszym odruchu jest to panika i chęć ucieczki, jednak tylko stalowe nerwy i opanowanie są kluczem do sukcesu. Jeszcze kilka lat temu ryzykował własnym życiem surfując po 25-metrowych falach z aparatem, jednak te ekstremalne czasy ma już za sobą. Dziś podczas surfowania robi do 3 ujęć. Jak sam mówi, po tylu latach pracy na oceanie, fale widzi już w zwolnionym tempie.