Kair - dzięki Polakom biedna dzielnica zyskuje nowe oblicze
Artyści graffiti ze Śląska pomalowali ściany słynnego Miasta Umarłych – dzielnicy Kairu, która powstała na miejscu zabytkowych cmentarzy. Dzięki nim szara, brudna, wręcz odstraszająca okolica, w której życie i śmierć spotykają się na co dzień, stała się choć trochę kolorowa. I to wcale nie jest banał.
Miasto Umarłych to nietypowe slumsy. Mówi się, że zamieszkuje je nawet 3 mln Egipcjan. I choć ta liczba robi wrażenie, to nie ona jest tak wyjątkowa. Krajobraz tej dzielnicy, poza domami, sklepami, szkołami, pocztą czy warsztatem samochodowym, stanowią liczne bardzo stare grobowce.
Z pewnością nie jest to atrakcja, do której kieruje się pierwsze kroki podczas wycieczki do Kairu, ale wizyta w tym miejscu wiele potrafi nauczyć, dlatego wielu wybiera się tam choć na chwilę. Mieszkają tam całe muzułmańskie rodziny, a nawet klany. Niewielkie powierzchnie z kilkoma grobowcami otaczają murem tworząc w ten sposób miejsce zamieszkania. *Nagrobki służą im za stoły, kanapy czy łóżka. *
Od lat rewitalizacją tego miejsca zajmuje się biuro ARCHiNOS, kierowane przez zamieszkałą w Kairze Polkę – architekt Agnieszkę Dobrowolską. Wielu uważa, że dzięki jej działaniom slumsy w pewnym sensie odzyskują drugie życie.
Projekt prowadzony przez ARCHiNOS i finansowany przez UE, pozwolił na poddanie renowacji zabytków w Mieście Umarłych, ale nie tylko. Pani Agnieszka sprowadza do Kairu artystów z różnych krajów Europy, którzy kulturalnie rozwijają dzielnicę. Organizowane są m.in. warsztaty dla dzieci czy koncerty. Właśnie dzięki temu projektowi na ulice Kairu trafili polscy artyści. Łukasz Zasadni znany pod pseudonimem Franek Mysza i Artur Chałupka – Ajron, którzy na co dzień w Polsce pracują razem. Projekt wspierała także polska ambasada w Kairze
- Osobiście dokonałem wyboru artysty – Franka Myszy, który zaprosił swojego kolegę – mówi Wirtualnej Polsce Stanisław Guliński, drugi sekretarz ds. kultury, nauki i promocji w polskiej ambasadzie w Kairze. - Muszę potwierdzić, że ten projekt był dla mnie jednym z najbardziej satysfakcjonujących przedsięwzięć w czasie dotychczasowego pobytu w Egipcie. W Polsce mieszkam w Katowicach, gdzie prace Franka Myszy są niemal na każdym rogu i ujrzenie ich w Kairze – oprócz zawodowego – było także osobistym, spełnionym marzeniem.
Zadaniem grafficiarzy było stworzenie malunków, które sprawią, że okolica stanie się po prostu ładniejsza i przyjemna dla oka. Wiedzieli, że nie mogą namalować byle czego, by nie obrazić dziedzictwa kulturowego Egipcjan. - Namalowałem myszy, które są moim znakiem rozpoznawczym tzw. "street logo" już od 2005 roku – mówi Franek Mysza. – Razem z Arturem wpadliśmy na pomysł, że będziemy malować koty z myszami. Egipcjanie przecież kochają te zwierzęta i są dla nich w pewnym sensie świętością. Mysz natomiast, jako ich pokarm, idealnie się wpasowała w klimat.
Prace Franka Myszy można zobaczyć nie tylko na Śląsku i w Kairze. Są już w wielu miastach na świecie. - Kocham podróżować i zwiedzać świat. Zawsze, gdy gdzieś jadę, to biorę ze sobą farby i „zostawiam Franka” na pamiątkę – mówi. - Udział w takim projekcie po prostu poszerzył krąg mysich podróży. Tym bardziej, że w większości krajów europejskich już byłem. Teraz mogłem poznać zupełnie inną kulturę i zobaczyć, jak odniosą się do moich malunków lokalsi.
A reakcje były niesamowite. I choć może wyda się to banalne, to uśmiech, który pojawił się na twarzach dzieci, gdy zobaczyły kolorowe zwierzęta z charakterystycznymi wielkimi oczami, był najlepszym co mogło się stać. Mieszkańcy dzielnicy - starzy i młodzi byli zachwyceni. – Nigdy w życiu nie widziałem czegoś tak pięknego - powiedział lokalnym mediom Hajj Ahmed, mieszkaniec Miasta Umarłych. – To dało nowe życie naszej dzielnicy.
Oczywiście nikt nie ma złudzeń, że od graffiti polepszy się byt mieszkańców biednej dzielnicy. Większość z nich mieszka tam z własnej woli i od lat odmawia zakwaterowania w mieście. Projekt, w którym wzięli udział Polacy ma jednak bardzo ważne znaczenie i z pewnością spełnił lub dopiero spełni swoje zadanie - będzie będzie inspirował na co dzień.
- Zaskoczyła mnie otwartość oraz zaciekawienie mieszkańców Kairu – opowiada Łukasz. - Mają ogromne miasto, w którym jest wiele możliwości, jednak artystów naszego pokroju jest tam bardzo mało. Może nasza wizyta zainspiruje lokalnych twórców do zmieniania szarej rzeczywistości dnia codziennego - podsumowuje.