Kłopotliwa pieczątka w paszporcie. Turystkę zatrzymano przed wejściem na pokład

Tina Sibley miała lecieć z Madrytu przez Doha do Phuket w Tajlandii. Niestety podczas odprawy personel odmówił jej wejścia na pokład. Wszystko przez pieczątkę w paszporcie, którą kobieta dostała podczas wizyty w Machu Picchu w sierpniu ubiegłego roku.

Powiedziano jej, że tajlandzkie władze odmówią jej wjazdy do kraju.

Takie pieczątki są stawiane przez peruwiańskich urzędników jako pamiątki z wizyty w starożytnym kompleksie świątyń Inków. Jak się okazuje Tina miała też w paszporcie pieczątkę z parku narodowego Vinicunca. Nie miała pojęcia, że ich posiadanie może sprawić jej tyle kłopotów.

"Myślałam, że pracownik Qatar Airways żartuje, ale niestety był poważny" - powiedziała Sibley w rozmowie z "The Independent". - "W końcu musiałam zrezygnować z lotu i zostać na noc w Madrycie".

Turystka udała się do brytyjskiej ambasady w stolicy Hiszpanii, aby uzyskać paszport zastępczy. "Gdy usłyszeli moja historię, powiedzieli, że to żart i mój paszport jest ważny, dlatego nie mogą wydać zastępczego dokumentu" - opowiada Tina. - "Kazali mi to wyjaśnić Qatar Airways, a jeśli mnie nie zabiorą na pokład, to zasugerowali wybór innej linii lotniczej".

Brytyjka potwierdziła informację zarówno u Qatar Airways jak i Emirates, że w Tajlandii nie zaakceptują takiego paszportu. Wróciła do ambasady, a tam dowiedziała się, że paszport może otrzymać dopiero następnego dnia. Przedstawiciel Qatar Airways poinformował ją, że za nowy bilet musi zapłacić 525 funtów.

W końcu turystce udało się dotrzeć do Tajlandii, ale to co się wydarzyło oceniła jako koszmarne i drogie doświadczenie. Oszacowała, że wszystko kosztowało ją dodatkowe 1000 funtów i straciła dwa dni pobytu w Tajlandii.

"To stresująca i kosztowna lekcja. Teraz wiem, że ludzi trzeba uświadomić, że pamiątkowe pieczątki z wakacji mogą przysporzyć sporo problemów" - dodaje Tina w rozmowie z mediami.

Źródło: The Independent

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl