Kolorowe łódki łypiące okiem Ozyrysa. Pocztówka z południa Malty
Widoczek z rybackiej wsi Marsaxlokk jest bodaj najbardziej rozpoznawalną wizytówką Malty. Niebiesko-żółte łódki tańczą na przejrzystych falach zatoki. Bezpieczeństwa ich właścicieli strzeże wymalowane na dziobie oko Ozyrysa.
Marsaxlokk [czytaj: Marsaszlok] - co to w ogóle za nazwa? To połączenie maltańskich (a ten język ma wiele z arabskiego) słów: marsa - port i xlokk - rodzaj południowo-wschodniego wiatru. Wieś jest jednak bardzo zaciszna, przez większą część roku cieszy się wspaniałą pogodą, życie płynie w niej leniwie. Oprócz niedzielnych targów, obleganych wprost przez turystów.
Niedzielne oblężenie targu
Zobaczenie "Sunday market" w Marsaxlokk to dla odwiedzających słoneczną wyspę na Morzu Śródziemnym punkt wręcz obowiązkowy. Trzeba pojawić się tam naprawdę wcześnie, kiedy stoisk jest najwięcej, a ryby i owoce morza są najświeższe.
Wyruszamy ze stolicy wyspy - Valetty, z dworca autobusowego przy Fontannie Trytonów. Od razu widać, że zaplanowane w rozkładzie autobusy nie są w stanie rozładować oczekującego tłumu, ale Maltańczycy szybko się w tym orientują i podstawiają kolejne. Ci, którzy wyspę zwiedzają autem, będę potem narzekać, że znalezienie miejsca parkingowego w Marsaxlokk w dniu targowym graniczy z cudem.
Zobacz też: Malta - wyspa niezwykła
Stragany rozstawione są wzdłuż nabrzeża, a na nich - ryby i owoce morza - to rzecz jasna, w końcu jest to z założenia targ rybny. Zaopatrują się tutaj nie tylko turyści, ale też miejscowi oraz właściciele okolicznych knajpek. Ale poza tym… Nie ma chyba takiego asortymentu, którego tu się nie znajdzie, łącznie z plastikową chińszczyzną. A tuż obok niej - pyszne słodycze z figami, miód, nalewki z opuncji, domowe sery, wielgachne oliwki. I to, co mnie zachwyciło: tkane i haftowane obrusy, bieżniki, serwety.
Marsaxlokk zamieszkuje około 3,5 tys. osób, które zdają się być uodpornione na dzikie tłumy niedzielnych turystów i z niezmąconym spokojem wdają się w pogawędki. Polaków lubią. W końcu odkąd łączą nas tanie linie lotnicze, Maltańczycy latają do nas na narty (do Krakowa, skąd jadą do Zakopanego) - tak mi powiedzieli.
Pod czujnym okiem Ozyrysa
Gdy targowe stragany się zwijają, odsłaniają widok dobrze znany z pocztówek: lazurową toń zatoki, na niej kolorowe łódeczki, w tle fasadę kościoła p.w. Matki Bożej z Pompei.
Te charakterystyczne, tradycyjne łódki noszą nazwę luzzu. Największa ich flotylla cumuje przy Marsaxlokk. Do dziś są wykorzystywane przez miejscowych nie tylko do wożenia turystów, ale na najzwyklejsze połowy ryb. A wyglądają jak dzieła sztuki: wymalowane na niebiesko, żółto (to dwa najważniejsze kolory), z domieszką czerwieni i zieleni. Są budowane tak samo od setek lat, a zwyczaj ich zdobienia przetrwał od czasów fenickich. Luzzu kołyszą się na falach zatoki, kontrastując z jasnymi budynkami z piaskowca. Bajka!
Ich dzioby zdobi para oczu egipskiego boga Ozyrysa (po oku na każdą stronę), która ma strzec bezpieczeństwa wypływających w morze rybaków, odstraszać wszelkie zagrożenia i zawsze odnajdować drogę powrotną do portu. I choć Malta jest krajem w 98 proc. katolickim, to nikt nie widzi nic dziwnego w wierze w moc egipskiego boga.
Na skałach St Peter’s Pool
Chrystianizację Malty wiąże się z pobytem na niej św. Pawła. Apostoł jako więzień około 58 r. płynął do Rzymu, a jego statek roztrzaskał się o skały u wybrzeża wyspy. W katastrofie nikt nie zginął, a św. Paweł Rozbitek przebywał na Malcie przez trzy miesiące. Maltańczycy obchodzą w lutym dzień rozbicia się okrętu św. Pawła, a w czerwcu - bardzo hucznie - święto apostołów Piotra i Pawła. Mają mnóstwo związanych z nimi miejsc kultu. Ale nie tylko, bo są też np. zatoki imienia świętych. Albo… basen św. Piotra - St Peter’s Pool. Tę atrakcję w pobliżu Marsaxlokk warto zobaczyć!
Trzeba przespacerować się promenadą wzdłuż zatoki i dalej drogą, aż do drogowskazu w lewo, potem kawałek pod górę. Po około 20-minutowym spacerze docieramy do urwiska, z którego roztacza się spektakularny widok na szmaragdową zatokę naznaczona białymi punktami jachtów.
Gdy pójdziemy dalej do kąpieliska, zobaczymy płaskie skały z płytkimi basenikami, oblegane w większości przez młodzież. Jeśli morze jest spokojne i nie ma akurat meduz, można z nich skakać do przezroczystej wody.
Plaża z widokiem na port
Jako że tego dnia plaż nam było jeszcze mało, decydujemy się na jeszcze jedną, na której będzie można odpocząć i obejrzeć zachód słońca. Pretty Bay reklamowana jako jedna z najpiękniejszych maltańskich plaż ma nam symbolicznie zakończyć zwiedzanie południa wyspy. Można do niej dojechać z drogi wiodącej z St Peter’s Pool, łapiąc autobus do Birżebbugi.
Plaża w środku osady jest rzeczywiście urokliwa: z miękkim piaskiem, całą sportową infrastrukturą, z jednej strony zamykają ją kolorowe fasady willi a z drugiej - pasaż handlowo-usługowy z knajpkami.
Jest w niej jednak coś nietypowego, na co warto zwrócić uwagę, zanim się tam wybierzecie. Otóż Pretty Bay leży dokładnie na wprost portu przeładunkowego Malta International Freeport. Obserwowanie zawijających do niego ogromnych kontenerowców może być fascynujące, ale niektórych skutecznie zniechęca do kąpieli.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl