Kontrowersyjny pomysł burmistrza Kazimierza Dolnego - chce wybrukować Korzeniowy Dół
Słynny lessowy wąwóz – Korzeniowy Dół w Kazimierzu Dolnym - ma zostać wybrukowany i oświetlony. Kontrowersyjny pomysł burmistrza miasta budzi skrajne emocje zarówno wśród mieszkańców, jak i turystów.
Wystarczy odejść od rynku w Kazimierzu Dolnym, by po kwadransie z miejskiego zgiełku trafić na wąwozy lessowe. W okolicach miasta jest ich tyle, że można obejść nimi dookoła niemal całe miasto. Korzeniowy Dół to najpiękniejszy z nich, wręcz bajkowy wąwóz, najczęściej odwiedzany przez turystów. Sławę zawdzięcza poskręcanym korzeniom drzew, rosnących na skarpach. Niektórzy nawet twierdzą, że przypomina świat z powieści Tolkiena. To miejsce nie tylko spacerów czy wycieczek rowerowych, ale także oświadczyn czy sesji zdjęciowych. Być może już niedługo zmieni się nie do poznania.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Utwardzona aleja, wedle pomysłu Andrzeja Pisuli, burmistrza miasta, miałaby mieć szerokość 2 m, a specjalne lampy podświetlałyby poskręcane korzenie drzew, które są atrakcją wąwozu. Zdaniem burmistrza pozwoliłoby to nie tylko łatwiej zwiedzać turystom Korzeniowy Dół, ale ograniczyłoby pylenie w suche dni i wymywanie gruntu, gdy pada deszcz. Miejsce to jest tzw. głębocznicą lessową, czyli terenem podatnym na wymywanie.
- Medialna akcja spowodowana jest niezrozumieniem problematyki, jaka jest proponowana w rozwiązaniu projektowym, którego na dobrą sprawę faktycznie jeszcze nie ma. Rozwiązanie jest w fazie projektowej, dyskutowane będzie na miejskich komisjach oraz ze specjalistami – powiedział Wirtualnej Polsce burmistrz Kazimierza Dolnego. - Są przewidywane dwa działania: jedno polegające na zabezpieczeniu dna wąwozu przed erozją wodną w sposób dostosowany do rozwiązań w obrębie Pomnika Przyrody i drugie, polegające na subtelnym podświetleniu korzeni i zboczy wąwozu w celu ich uwidocznienie nocą. Światło rozproszone wychodziłoby z lamp umieszczonych w dnie wąwozu podświetlając kontury zbocza, jak i korzenie. Celami głównymi są zarówno zachowanie piękna tego wąwozu, uwidocznienie jego walorów również nocą, ale przede wszystkim zapobieżenie zamulania drogi powiatowej, prowadzącej do wąwozu, wraz z negatywnymi jego skutkami dla mieszkańców i turystów.
Niezrozumienie czy po prostu szok? Mieszkańcy nie chcą słuchać tłumaczeń i nie pozostawiają na burmistrzu suchej nitki. "Zbrodnia na przyrodzie", "skrajna głupota" – tak komentują pomysł włodarza. - Wszyscy tym żyją – słyszymy w Urzędzie Miasta.
Co ciekawe, lokalni przewodnicy zaproponowali już alternatywę. – Wystarczy, co 10 m w poprzek wąwozu zakopać kawałek drewna – wyjaśnił "Dziennikowi Zachodniemu" jeden z nich. – Takie rozwiązanie, nazywane „progami erozyjnymi”, stosuje się powszechnie na górskich szlakach.