Borneo
Po wielkomiejskiej dżungli czas na tę prawdziwą, porastającą Borneo. Trzeba jednak się spieszyć, bo tutejsze lasy deszczowe kurczą się w rekordowym tempie. 25 lat temu porastały 75 proc. tej trzeciej co do wielkości (po Grenlandii i Nowej Gwinei) wyspy świata, a dziś już tylko połowę. Karczuje się je, aby zrobić miejsce na dochodowe plantacje palmy olejowej. Wraz z dżunglą giną orangutany, żyjące na wolności jedynie na indonezyjskiej Sumatrze i właśnie na Borneo. Na całej, liczącej 743 330 km kw wyspie zostało ich obecnie ok. 50 tys. Poszukujące na plantacjach pożywienia samice są bezlitośnie traktowane przez strażników upraw. Czasem giną, próbując bronić młodych, porywanych dla pieniędzy. Niektóre orangutanie sieroty trafiają do centrów opieki takich jak _ Sepilok Orangutan Rehabilitation Centre _. Jest też dobra wiadomość: choć powierzchnia lasów deszczowych nieubłaganie maleje, to w ich ostępach wciąż kryją się nieznane człowiekowi rośliny i zwierzęta. Jak podaje organizacja WWF, tylko podczas
ostatnich 3 lat odkryto w sercu Borneo ponad 100 nowych gatunków, wśród nich najogromniejszego owada świata - patyczaka o długości ludzkiego przedramienia, a także żabę bez płuc. Wizyta na wyspie to również okazja, aby zobaczyć największy kwiat na ziemi - raflezję Arnolda (Rafflesia arnoldii). Rośnie w parku narodowym otaczającym najwyższy borneański i zarazem malezyjski szczyt Kinabalu (4095 m n.p.m.). Granitowa, stercząca prawie pionowo skała od zawsze fascynowała tubylców, a od niedawna przyciąga też wspinaczy. Jest stosunkowo młoda i wciąż się wypiętrza - powiększa się co roku o kilka milimetrów. Ma kilka ostrych niczym brzytwa, strzelających w niebo wierzchołków.