Martwa Droga - ostatni szalony projekt Stalina

Syberia to odległa kraina wiecznej zmarzliny, która kojarzy się przede wszystkim z łagrami, zsyłkami, nieludzkimi warunkami życia i śmiercią. Transpolarna Magistrala Kolejowa była szalonym projektem, który zrodził się w głowie Stalina w 1949 roku. 1297 kilometrów torów miało połączyć Salechard z Igarką. Śladami kolei widmo i jej ofiar wyruszyła polska ekipa.

Martwa Droga - ostatni szalony projekt Stalina
Źródło zdjęć: © Marta Sitkiewicz/infografika.wp.pl

03.12.2015 | aktual.: 05.12.2015 20:12

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Syberia to odległa kraina wiecznej zmarzliny, która kojarzy się przede wszystkim z łagrami, zsyłkami, nieludzkimi warunkami życia i śmiercią. W zależności od tego, jaki przyjmiemy przebieg jej wschodniej granicy, zajmuje obszar od 10 do 12,7 mln km kw. Już w carskiej Rosji, na początku XVII wieku, stała się miejscem katorgi i zesłania. Do 1922 roku, kiedy to powstało ZSRR, zostało tam wywiezionych ponad milion osób. A był to dopiero początek tragicznej historii tych ziem – to radziecki system obozów pracy przymusowej, znanych nam jako GUŁag, przyniósł cierpienie i śmierć milionów. Do 1960 roku, kiedy to oficjalnie rozwiązano ten morderczy system łagrów, zginęły w nich dziesiątki milionów osób.

Prawdę o GUŁagu, o heroicznej walce o przetrwanie, jaką każdego dnia setki tysięcy ludzi podejmowały na dalekiej Syberii, świat poznał dzięki opublikowanej w latach 1973-75 powieści Aleksandra Sołżenicyna. Na kartach „Archipelagu GUŁag” pojawiły się opowieści o więzienno-obozowej martyrologii więźniów łagrów, skrzętnie ukrywanej przez władze totalitarnego ZSRR. Według szacunków pisarza, do 1956 r. śmierć poniosło tam 60 mln osób.

Transpolarna Magistrala Kolejowa - kolej widmo
Odbywający „karę” w syberyjskim obozie byli wykorzystywani jako darmowa siła robocza przy realizacji inwestycji ZSRR. Jedną z nich była Transpolarna Magistrala Kolejowa. Był to szalony projekt, który zrodził się w głowie Stalina w 1949 roku, prawdopodobnie jako antidotum na niepowodzenie budowy linii kolejowej za kołem podbiegunowym. 1297 kilometrów torów miało połączyć Salechard z Igarką, przebiegając przez bezludne obszary tajgi i tundry, będące królestwem niedźwiedzi. Projekt został zrealizowany zaledwie w połowie - prace stanęły niemalże wraz z ostatnim tchnieniem Iosifa Wissarionowicza Dżugaszwilego w marcu 1953 roku. Po kilku tygodniach od śmierci wodza nie było już na miejscu budowy żywej duszy. 60 lat później, 5-osobowa grupa Polaków, pod przewodnictwem dziennikarza, autora książek i podróżnika Tomasza Grzywaczewskiego, wyruszyła śladami tych, którzy oddali zdrowie i życie podczas budowy _ Drogi Umarłych _. Jak mówią, byli prawdopodobnie pierwszymi osobami spoza Syberii, które dotarły
w to miejsce od zaprzestania prac nad koleją.

Dla lidera wyprawy nie było to pierwsze tego typu przedsięwzięcie. W 2010 roku brał udział w Long Walk PLUS Expedition (również częściowo przebiegającej prze Syberię), po której powstała książka „Przez dziki Wschód”, uhonorowana m.in. nagrodą Magellana w 2012 roku. Tym razem Grzywaczewski również spisał doświadczenia i informacje zdobyte podczas przemierzania bezkresnej tajgi Kraju Krasnojarskiego. 3 grudnia 2015 roku, nakładem Wydawnictwa Literackiego, ukazała się książka „Życie i śmierć na Drodze Umarłych”. Już po lekturze pierwszych stron byłam przekonana, że będzie to opowieść, która pozostawi swój ślad na mojej duszy. Nie myliłam się.

Poszukiwanie prawdy, zachowanie pamięci, dokumentowanie faktów – trudno byłoby znaleźć określenia, które lepiej oddadzą główne motywy, jakie kierowały pięciorgiem Polaków podczas wyprawy. Można odnieść wrażenie, że bez głębokiego przekonania, iż pojechali w słusznej sprawie i uczestniczą w czymś ważnym, potrzebnym, nie udało by się im dotrzeć tam, gdzie zamierzali. Warunki, w jakich przyszło im żyć, nie należały do łatwych - noce spędzane w namiotach, poszukiwanie ciepła przy ognisku, samotna podróż przez nieznane lasy i bagniska. Znamienne jest to, że mało która z osób, spotkanych podczas podróży do Turchańska (skąd ruszali do Janovego Stanu motorówką) wierzyła w powodzenie ich wyprawy.

Tomasz Grzywaczewski w niezwykle płynny, a zarazem wciągający sposób wprowadza czytelnika do świata, który człowiekowi Zachodu wydaje się być bajką, a niekiedy złym snem. Syberia w jego oczach to magiczny, choć naznaczony dramatyczną historią zakątek świata. Co ciekawe, zupełnie odwrotnie niż wydaje się osobom niewtajemniczonym, zamieszkana jest przez miliony ludzi. I to właśnie oni są ważnym elementem opowieści. Dzięki spotykanym co rusz dobrym duszom, Ani, Markowi, Maćkowi, Łukaszowi i Tomkowi udaje się dotrzeć do miejsc pozostawionych na pastwę natury. To również dzięki ich pomocy tysiące ofiar, które zginęły podczas budowy Transpolarnej Magistrali Kolejowej nie zostaną zapomniane. Historia łagierników pracujących przy budowie kolei widmo, spisana na kartach książki „Życie i śmierć na Drodze Umarłych”, po 60 latach została przypomniana. Naprawdę, warto ją poznać.

W najbliższy wtorek, 8 grudnia w Wirtualnej Polsce ukaże się wywiad z Tomaszem Grzywaczewskim. Poza wątkami związanymi z nowo wydaną książką, pojawi się w nim także temat Kurdystanu, gdzie autor spędził kilka ostatnich tygodni.

_ Książka "Życie i śmierć na Drodze Umarłych" została objęta patronatem przez Wirtualna Polskę. _

Urszula Drukort-Matiaszuk

O autorze: *
_ *
Tomasz Grzywaczewski
(ur. 1986) – podróżnik, dziennikarz; autor książki "Przez dziki Wschód", za która otrzymał Nagrodę Magellana 2012. Jest pomysłodawcą _ Long Walk PLUS Expedition _ – głośnej wyprawy śladami ucieczki z gułagu Witolda Glińskiego, oraz współautorem dokumentalnego filmu opowiadającego o tej wyprawie. Pasjonuje się poszukiwaniem i odkrywaniem zapomnianych opowieści. _

Źródło artykułu:WP Turystyka
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (168)
Zobacz także