Moszna: Zamek Kopciuszka
Zamek w Mosznej to budowla zupełnie niezwykła, przywodząca na myśl skojarzenia z bajkami Disney'a. Powstał jednak na długo przed tym, zanim Amerykanie nakręcili pierwszą bajkę o Kopciuszku czy Królewnie Śnieżce.
Zamek w Mosznej to budowla zupełnie niezwykła, przywodząca na myśl skojarzenia z bajkami Disney'a. Powstał jednak na długo przed tym, zanim Amerykanie nakręcili pierwszą bajkę o Kopciuszku czy Królewnie Śnieżce.
Zamek Kopciuszka
Historia właścicieli zamku przypomina jednak trochę bajkę o Kopciuszku. Założyciel rodu, Franz Winckler zaczynał jako zwykły górnik. Dzięki zdolnościom organizacyjnym szybko awansował, a po śmierci właściciela kopalni ożenił się z bogatą wdową po nim. Nie dość, że majętna, to jeszcze piękna, Maria Aresin była nazywana "Różą Śląska". W 1840 roku król pruski nadał mu tytuł szlachecki.
Zamek Kopciuszka
Dziedziczką fortuny była jego córka Valeska, która w 1854 roku wyszła za mąż za Huberta von Tiele i to on zakupił w 1866 roku Mosznę. Po małżeństwie używali połączonego nazwiska – Tiele-Winckler. Hubert zmarł w 1893 r. Rozbudową zamku do obecnego, fantazyjnego kształtu, zajął się ich syn Franz Hubert.
Zamek Kopciuszka
Jak na porządny zamek przystało, nie brakuje tu legend i tajemniczych opowieści.
Kościotrup na wieży symbolizować ma "zbłąkaną księżniczkę, która czekała na swojego wymarzonego księcia, ale niestety się nie doczekała". Płynie stąd rozsądny morał, że kobiety nie powinny gonić za marzeniami, a brać mężczyzn takich, jacy są.
Nie brakuje tu także duchów – np. guwernantki, która zabiła się, gdy hrabia wzgardził jej miłością. Często w nocy można usłyszeć skrzypienie schodów, prowadzących do gabinetu hrabiego... I tylko niedowiarki twierdzą, że to po prostu pacjenci Centrum Terapii Nerwic, mieszczącego się obecnie w pałacu.
Zamek Kopciuszka
W bryle zamku od razu rzuca się w oczy oranżeria, odnowiona w 2008 roku. Znajduje się w niej rzeźba grecka - podobno oryginalna. Ciekawostka - w zeszłym roku dał tu owoce bananowiec, więc pracownicy pałacu mogli spróbować bananów własnej hodowli!
Zamek Kopciuszka
Zamek kryje jeszcze wiele tajemnic. Nie ma dokładnych, przedwojennych planów budowli. Ostatnio przeszedł kompleksową inwentaryzację, przed zbliżającym się generalnym remontem. Pomiary wykazały, że wiele pomieszczeń ma nierówne poziomy sufitów czy dziwnie grube ściany. Całkiem możliwe, że gdzieś jeszcze są ukryte tajemne skrytki.
Zamek Kopciuszka
W 1896 spaliła się część pałacu. W zaledwie 4 lata zdążono nie tylko ją odbudować, ale również dobudować najbardziej reprezentacyjne skrzydło. Współczesnym nie mieściło się w głowach, jak można byłe tego dokonać tak szybko. Oczywistym podejrzeniem był pakt hrabiego z diabłem. Sam bogacz nic sobie z tego nie robił, a nawet żartował ze swojej rzekomej znajomości z władcą piekieł w obecności samego cesarza Wilhelma II.
Zamek Kopciuszka
Diabeł jest zresztą obecny w okolicach pałacu. Podobno figura szatana była przed wojną umieszczona przy zewnętrznej ścianie zamku, ale została zniszczona po wojnie przez okolicznych mieszkańców. Przed wejściem do środkowej części zamku znajduje si ę rzeźba „diabła kastrata”. Przedstawia ona scenę dość okrutnej zemsty. Kiedyś władca piekieł uwiódł nimfę wodną, a następnie porzucił. Jak ukarały go jej siostry? Tytuł rzeźby mówi sam za siebie. Dziś jest ona jednak w opłakanym stanie.
Zamek Kopciuszka
Wejścia do dębowej alei prowadzącej do pałacu strzegą gladiatorzy.
Prawdopodobnie tędy wjeżdżał orszak cesarza niemieckiego Wilhelma II, gdy składał wizytę hrabiemu. Franz Hubert von Tiele - Winckler uchodził za najbogatszego człowieka w Prusach i całkiem możliwe, że władca przyjechał prosić go o pożyczkę.
Arystokrata, chcąc zaimponować cesarzowi, wyłożył ściany toalety złotymi monetami. Jednak nie zrobiło to wrażenia na władcy, który miał powiedzieć, że gdyby hrabia naprawdę był bogaty, poukładałby monety kantami.
Zamek Kopciuszka
Zamek ma 365 pomieszczeń oraz 99 wież i wieżyczek. Skąd taka dziwna liczba wież? Symbolizuje ona liczbę majątków hrabiego. Jeśli jakiś arystokrata posiadał 100 lub więcej posiadłości, był zgodnie z prawem zobowiązany do utrzymywania garnizonu wojska. Praktyczni arystokraci woleli jednak wydawać pieniądze na budowę szkół dla okolicznej ludności, niż na armię.
Tekst: *Jakub Rybicki
*Więcej na: www.polskajestfajna.wp.pl