Od 10 lat mieszka w Chinach. Przestrzega, czego nie wolno tu przewozić
Podróże uczą i zostawiają wspomnienia na całe życie. Ale każdy kraj ma swoje reguły — czasem zaskakujące i surowo egzekwowane. Na zagrożenia płynące z podróży do obcych krajów zwróciła uwagę Polka, która od 2015 r. mieszka w Chinach.
Weronika Truszczyńska, Polka mieszkająca od 2015 r. w Chinach, opublikowała na Instagramie nagranie, w którym przestrzegła turystów przed bezrefleksyjnym słuchaniem porad z grup podróżniczych. - Na tych grupach jest mnóstwo osób, które w Chinach nigdy nie były i które przychodzą po prostu rozpytać o technikalia (...) i bardzo często pojawiają się tam odpowiedzi typu "no ja wwoziłem i było okej", "do mnie nikt się nie przyczepił" i klasyczek "no niby nie można, ale tego nikt nie sprawdza" - opowiada influencerka na początku filmiku, przestrzegając przed słuchaniem tego typu rad.
W nagraniu pojawia się przykład popularnych w Polsce olejków CBD. - Choćby popularne w Polsce swego czasu olejki CBD w Chinach są traktowane jak narkotyki - przypomina i podkreśla, że to, co w jednym kraju można kupić w aptece, w innym staje się podstawą do oskarżenia o przemyt. - To samo jest na przykład z wożeniem do Chin paczkowanego mięsa. Ba! Nawet jeśli będziecie mieli jakieś niepoprawne książki, to mogą być z tego problemy - ostrzega Truszczyńska.
Tysiące ludzi chcą to zobaczyć. Warszawa jak sprzed 150 lat - rosyjskie szyldy w sklepach
Dlaczego to takie ważne?
Osobiste doświadczenia, którymi chętnie dzielą się internauci, mają jedną podstawową wadę: są jednostkowe. Ktoś mógł przejechać przez granicę bez kontroli, ale inna osoba tego samego dnia mogła zostać zatrzymana. Przepisy są bezwzględne i to one, a nie relacje z mediów społecznościowych, decydują o losie podróżnika. Podstawą jest przygotowanie.
Zanim spakujesz walizkę, sprawdź oficjalne przepisy celne i regulacje kraju, do którego się wybierasz. Skorzystaj z informacji publikowanych przez ambasady i konsulaty.
Polka podkreśliła, że lekkomyślne dzielenie się własnym "mi się udało", może narazić innych.
- Pisząc komentarz w stylu: "a ja przywiozłem olejek CBD do Chin i nikt się nie przyczepił", zastanów się, czy weźmiesz odpowiedzialność, jeżeli coś się stanie komuś. (...) Znam osoby, które za kabanosy zostały wpisane na listę przemytników. To samo się tyczy leków, bo naprawdę bardzo często widzę ludzi, którzy mówią, a ja wiozłem ileś tam opakowań leków i nikt niczego nie sprawdzał - mówi Truszczyńska. - Nie ma w Chinach co brać pod uwagę jakichś rad typu "no może i to jest zakazane, ale tego nikt nie sprawdza", bo wiecie - tu są Chiny. Może dzisiaj nie sprawdzają , a jutro zaczną - podsumowuje.
Źródło: Instagram