Trwa ładowanie...
04-11-2011 16:21

Raport z kursu Open Water

Wkładam regulator w usta i zaciągam się suchym powietrzem. Pierwszy wdech wymaga sporo wysiłku. Gdy zanurzam głowę jest już łatwiej.

Raport z kursu Open WaterŹródło: www.zdradawtropikach.bloog.pl
d4j9h30
d4j9h30

Wkładam regulator w usta i zaciągam się suchym powietrzem. Pierwszy wdech wymaga sporo wysiłku. Gdy zanurzam głowę jest już łatwiej.

Moim instruktorem jest Juan – płetwonurek z 22-letnim stażem, który szkoli między innymi komandosów kolumbijskiej marynarki wojennej. Opadamy na kolanach na twarde dno basenu treningowego. Czas na obowiązkowe ćwiczenia wchodzące w skład podstawowego kursu Open Water.

Na znak Juana wyjmuję regulator z ust i trzymam go przez kilka sekund w ręku jednocześnie wydmuchując powietrze nabrane do płuc. Wkładam regulator w usta i dmucham silnie by nie zachłysnąć się znajdującą się w nim wodą. Proste. Dla większości kursantów kryzys nadchodzi przy ćwiczeniach z maską. Na ułamek sekundy odchylam maskę od twarzy by do połowy wypełnić ją wodą. Przytrzymuję górną część maski jednym palcem, odchylam głowę do góry i dmucham lekko nosem. Woda magicznie wypływa z powrotem do basenu przez dolną część maski. Ćwiczenie powtarzamy zalewając całą maskę wodą.
Juan każe mi całkowicie zdjąć maskę. Nic nie widzę. Oczy nie mogą złapać ostrości. Pochylam głowę do przodu by bąbelki wydychanego tlenu nie drażniły twarzy. Oddycham bez maski przez minutę przeklinając w myślach Azeta, który namówił mnie na kurs. Przed oczami majaczy mi zarys maski. Chwytam ją oburącz i zakładam powoli. Powtórka z przedmuchiwania. Woda wypływa. Czuję ulgę.

Przez kolejne dwie godziny ćwiczymy jeszcze kilkanaście różnych rzeczy. Większość z nich nigdy się mi do niczego nie przyda. Ale jako certyfikowany płetwonurek muszę wiedzieć co zrobić gdy np. niespodziewanie skończy mi się powietrze, zatnie regulator, bądź złapie mnie skurcz. Prawie wszystkie problem jakie może napotkać płetwonurek można rozwiązać pod wodą jeśli wie się co robić. Brak tej wiedzy może prowadzić do próby szybkiego wypłynięcia na powierzchnię, co prawie na pewno skończy się poważnymi obrażeniami płuc lub nawet śmiercią.

d4j9h30

Zaliczam basenowe ćwiczenia, oglądam trzy godziny flmów instruktażowych i wciągam średnich rozmiarów książkę kursową niezbędną do zaliczenia końcowego egzaminu teoretycznego. Czas wypłynąć w morze. Silniki warczą, motorówka kołysze, muzyka gra, słońce świeci. Dobra zabawa zaczyna się wraz z odbiciem od plaży w Tagandze. Odczuwam irracjonalny stres i wszystko mi się pieprzy, gdy składam swój sprzęt do kupy. Na szczęście Juan czuwa. Przez ostatnie 15 lat uczenia musiał mieć więcej takich jak ja.

Wyskakuję z łodzi uzbrojony tylko w kombinezon, maskę i płetwy. Instruktor wyrzuca mi butlę z powietrzem w napompowanej kamizelce, aby nie zatonęła. Zakładam kamizelkę w wodzie, co okazuje się być znacznie prostsze w morzu niż w basenie. Sprawdzamy sprzęt, spuszczamy powietrze z kamizelek i powoli zanurzamy się pod wodę. Powtarzamy kilka basenowych ćwiczeń i płyniemy podziwiając życie jednej z kolumbijskich raf koralowych. Zerkam co jakiś czas na przyrządy. Gdy poziom powietrza spada do umówionego limitu, daję sygnał Juanowi. Wypływamy w kierunku powierzchni, ale zatrzymujemy się na mniej więcej trzech metrach na kilka minut by dać organizmowi czas na uwolnienie zbędnego azotu z ciała. Na tej głębokości i przy tym czasie nurkowania nie jest to konieczne. Chodzi jednak o wytworzenie właściwych nawyków. Pełne wynurzenie, pompowanie kamizelki by utrzymać się na powierzchni i już muzyczna motorówka pruje w naszą stronę by nas odebrać.

Kilka ćwiczeń na powierzchni, lunch, odpoczynek na plaży w parku narodowym Tayrona i schodzimy ponownie pod wodę. Już na kilku metrach cały stres odpuszcza. Czuję się lekki i zrelaksowany. Podziwiam spokój podwodnego świata, który absolutnie nie przejmuje się naszą obecnością. Złapałem bakcyla. Nie mogę się doczekać jutra.

Następnego dnia schodzę pod wodę jeszcze dwa razy. Wykonuję trochę ćwiczeń pod wodą i na powierzchni, podziwiam sporo życia raf koralowych i zaliczam egzamin teoretyczny odpowiadając poprawnie na 47 z 50 pytań. Juan wręcza mi moją tymczasową licencję płetwonurka Open Water. Właściwa przyjdzie pocztą w ciągu 90 dni. Czas iść na piwo i zaplanować kolejne zejście pod wodę.

Tekst: City Boy

Więcej na: *www.zdradawtropikach.bloog.pl*

d4j9h30
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4j9h30