Trwa ładowanie...

Polscy politycy, którzy zgodzili się oddać Sowietom Lwów i 46 proc. naszego terytorium. Byli dumni z "sukcesu"

W Jałcie Roosevelt i Churchill właściwie tylko zaakceptowali umowę graniczną pomiędzy Związkiem Sowieckim a Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego zawartą w lipcu 1944 roku. Czy wśród polskich komunistów, rzekomo rządzących "wyzwalanym" krajem, ktokolwiek sprzeciwił się tej grabieży?

Lwów, UkrainaLwów, UkrainaŹródło: Getty Images
d1qt1zi
d1qt1zi

W lutym 1945 roku Stalin, Roosevelt i Churchill ustalili w Jałcie, że wschodnia granica Polski będzie przebiegać wzdłuż tak zwanej linii Curzona. Na mocy tej decyzji traciliśmy niemal połowę (46 proc.) przedwojennego terytorium.

Opublikowany komunikat wywołał szok i niedowierzanie wśród Polaków, a szczególnie tych, mających pozostać po wschodniej stronie.

Lwowianie gromadzili się w milczeniu na Wałach Hetmańskich przy wielkiej mapie, na której zaznaczono nowe granice Polski. Wprawdzie mapa niebawem została spalona przez jedną z podziemnych organizacji, ale był to tylko gest bezsilności bez praktycznego znaczenia. W Wilnie natomiast modlono się przed obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej. Cud się jednak nie wydarzył. […]

Nowy rozbiór Polski

Decyzje mocarstw można było […] uznać za kolejny rozbiór kraju, ale tym razem zaborca był tylko jeden – Związek Sowiecki. Faktycznie mocarstwami rozbiorowymi były również Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, gdyż przywódcy tych państw podpisali się pod ustaleniami jałtańskimi.

d1qt1zi

W Jałcie Roosevelt i Churchill właściwie tylko zaakceptowali umowę graniczną pomiędzy Związkiem Sowieckim a Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego zawartą w lipcu 1944 roku.

Gratulowali mu, że "nie przeciągał struny"

Delegaci zdominowanego przez komunistów marionetkowego PKWN-u praktycznie nie dyskutowali w Moskwie o granicy, jako podstawę jej wytyczenia przyjmując linię Curzona [zaproponowaną przez Brytyjczyków w okresie wojny polsko-bolszewickiej].

Wprawdzie początkowo zgłosili postulat, by Lwów i Borysławskie Zagłębie Naftowe znalazły się w Polsce, ale szybko się z tego wycofali.

Przewodniczący PKWN-u, Edward Osóbka-Morawski, z dumą nawet twierdził, że inni członkowie delegacji gratulowali mu, że "nie przeciągał struny" i nie rozdrażniał Sowietów, a do tego doprowadziłoby stawianie postulatu, by Lwów należał do Polski.

d1qt1zi

Wanda Wasilewska: Najważniejsza jest przyjaźń ze Związkiem Sowieckim

O miasto nad Pełtwią upomniał się natomiast Stanisław Grabski. Jako przedstawiciel legalnego rządu Rzeczypospolitej, [a więc rządu na uchodźstwie w Londynie], wręcz błagał Stalina, by podzielić trzy dawne województwa, które znalazły się poza linią Curzona: stanisławowskie, tarnopolskie i część lwowskiego. Proponował, by dwa pierwsze przypadły sowieckiej Ukrainie, a ostatnie Polsce.

Niepowodzeniem zakończyło się spotkanie w Moskwie członków polskiej delegacji (na czele z premierem Stanisławem Mikołajczykiem) z przedstawicielami PKWN-u.

Gdy zaproponowali wspólne stanowisko w sprawie granic, usłyszeli od Wandy Wasilewskiej, że linia Curzona jest dla Polaków bardzo sprawiedliwa, zaś od Bolesława Bieruta – że dla niego przyjaźń ze Związkiem Sowieckim ma większe znaczenie niż sprawy terytorialne.

d1qt1zi

Natomiast Osóbka-Morawski chwalił się, że dzięki niemu w Polsce znalazła się przynajmniej część Puszczy Białowieskiej. Wobec utraty 179 tysięcy kilometrów kwadratowych powierzchni było to raczej żałosne osiągnięcie.

Bez legalnych podstaw

Przy okazji warto zwrócić uwagę, że umowa pomiędzy ZSRS a PKWN-em była pozbawiona znaczenia pod względem prawa międzynarodowego.

Jednak w postanowieniach jałtańskich znalazł się punkt o utworzeniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej i faktycznie, taki gabinet powstał w czerwcu 1945 roku.

d1qt1zi

Chociaż był zdominowany przez komunistów, został niezwłocznie uznany przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię, co – niestety – zalegalizowało go na arenie międzynarodowej. Jednocześnie Waszyngton i Londyn cofnęły swoje uznanie dla prawowitego rządu Rzeczypospolitej, z premierem Tomaszem Arciszewskim na czele.

Źródło:

d1qt1zi

Tekst stanowi fragment książki Sławomira Kopra i Tomasza Stańczyka pt. Ostatnie lata polskich Kresów (Wydawnictwo Fronda 2020).

Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.

Autor: Tomasz Stańczyk - Dziennikarz i publicysta, specjalizujący się w tekstach historycznych. Pracownik Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Współpracował z „Rzeczpospolitą”, „Uważam Rze Historia”, „Pamięć.pl” oraz portalem dzieje.pl. Obecnie związany jest z miesięcznikiem „Historia do Rzeczy”. Współautor książki „Ostatnie lata polskiego Lwowa”.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1qt1zi
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1qt1zi

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj