Turyści przyjeżdżają tu latem. Nie wiedzą, co tracą
Słynie z pięknych plaż i doskonałych warunków do uprawiania sportów wodnych. Latem na Półwysep Helski tłumnie zjeżdżają turyści i wczasowicze. Mierzeja kusi jednak swoim wyjątkowym urokiem przez cały rok.
Artykuł jest częścią zimowej edycji cyklu Wirtualnej Polski "Jedziemy w Polskę". Wszystkie reportaże publikowane w ramach akcji są dostępne na jedziemywpolske.wp.pl
Ten przypominający kształtem kosę pas lądu oddziela Morze Bałtyckie od spokojniejszych wód Zatoki Gdańskiej oraz Zatoki Puckiej. I choć liczy zaledwie 35 km długości, to zachwyca swoją bujną przyrodą, długą plażą o jasnym, drobnym piasku i różnorodnymi atrakcjami dla małych i dużych. Wczasowiczów przyciągają też osady nad wodą i miasteczka, oferujące liczne rozrywki.
Półwysep Helski aktywnie
Przez całą długość mierzei poprowadzona jest ścieżka rowerowa. Na dwóch kółkach dojechać nią można z Władysławowa aż na sam koniec Polski! To zdecydowanie jeden z najpiękniejszych szlaków rowerowych i to nie tylko na Pomorzu. Trasa prowadzi przez Nadmorski Park Krajobrazowy, częściowo pośród lasów, by następnie ciągnąć się wzdłuż Zatoki Puckiej.
Malowniczą ścieżkę między Władysławowem a Helem pokonać może każdy - jej niewątpliwą zaletą jest oddzielenie ruchu rowerowego od samochodowego i dobrze przygotowana nawierzchnia. Gdy tylko wakacyjny gwar opada, robi się tu naprawdę kameralnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tłumy w polskim kurorcie. Do restauracji i kawiarni ustawiały się kolejki
Wody Zatoki Puckiej szczególnie upodobali sobie miłośnicy sportów wodnych. Latem aż roi się tutaj zarówno od adeptów, jak i zawodowców od kite- oraz windsurfingu. Niepisaną stolicą amatorów pływania na różnorakich deskach stały się Chałupy. Są i tacy, którzy przyjeżdżają na Półwysep Helski, by popływać na desce również poza miesiącami wakacyjnymi.
Długa piaszczysta plaża ciągnąca się nad brzegiem Morza Bałtyckiego zachęca nie tylko do kąpieli wodnych i słonecznych. Poza sezonem to doskonałe miejsce na długie spacery. Można cieszyć się tutaj świeżym powietrzem, a jod (szczególnie zimą) ma zbawienny wpływ na nasz układ odpornościowy.
Na końcu Polski
To dość niewielkie miasto może pochwalić się naprawdę licznymi atrakcjami. Spacerując uliczkami Helu, podziwiać możemy dawne chaty rybackie, kościół z lat 30. XX w. czy udostępnioną do zwiedzania latarnię morską. O dziejach samego miasteczka na przestrzeni lat i rozwoju rybołówstwa opowiada nam Muzeum Rybołówstwa. Oprócz eksponatów związanych z historią Helu oraz narzędzi używanych kiedyś do połowu ryb, interaktywna wystawa pozwala na chwilę poczuć się jak załoga kutra podczas sztormu.
Samo muzeum mieści się w dawnym budynku kościoła ewangelickiego. Został on mocno zniszczony w trakcie II wojny światowej, ale udało się go uratować od rozbiórki i do dziś pełni funkcję muzealną.
Turyści kochają foki
Miejscem, którego nie można przegapić, będąc na Helu, jest niewątpliwie fokarium. Ta placówka naukowo-badawcza od lat zajmuje się odtwarzaniem kolonii foki szarej w Bałtyku. Przez cały rok odwiedzający mogą z bliska zobaczyć foki i dowiedzieć się więcej o różnych działaniach proekologicznych.
Dużą popularnością cieszy się pora karmienia, kiedy urocze foki są wyjątkowo chętne do pokazywania szerszej publiczności swoich umiejętności. Od 1 października do 30 kwietnia są dwa karmienia fok połączone z krótką prelekcją - o godz. 11 i 14.
Hel to także doskonały kierunek dla wszystkich miłośników historii. W samym mieście i wokół niego znaleźć można bowiem wiele zabytków militarnych. Na początku II wojny światowej Hel zaciekle bronił się do pierwszych dni października przed napierającymi wojskami niemieckimi. Obrońcom Helu poświęcony jest pomnik przy ul. Wiejskiej, reprezentacyjnym deptaku miejskim.
Dawne stanowiska artyleryjskie i wieżę kierowania ogniem podziwiać można w Muzeum Obrony Wybrzeża. Na odwiedzających czeka tu ekspozycja uzbrojenia, wystawa przedstawiająca medycynę w wojsku czy multimedialna prezentacja o obronie Helu. Nie lada atrakcją jest też przejażdżka kolejką wąskotorową Rejonu Umocnionego Hel i wizyta w Muzeum Kolei Helskich.
Spacerując po helskich lasach natrafić można na liczne zabudowania wojskowe i umocnienia, czy raczej to, co po nich zostało. Taka wędrówka potrafi rozpalić wyobraźnię osób zainteresowanych przeszłością militarną tych terenów.
Nieopodal portu wojennego w Helu zobaczyć można również wraki polskich okrętów wojennych. Wystarczy odejść kawałek od centrum miasta, by naszym oczom ukazały się na plaży dwa niszczejące pod wpływem warunków atmosferycznych wraki statków: ORP Grom II i ORP Wicher II.
Na mierzei
Zostawiamy za sobą gwarny Hel i ruszamy w drogę przez Półwysep Helski, by zajrzeć do kolejnych urokliwych miejsc. W Juracie niespiesznym krokiem przemierzamy długie drewniane molo, z końca którego podziwiać można fantastyczny widok na zatokę.
W Jastarni zaglądamy do jedynego na mierzei kina Żeglarz, w którym można poczuć się jak za dawnych czasów! Zachowały się tu klasyczne czerwone fotele, a ściany zdobią plakaty starych filmów, zdjęcia i autografy największych gwiazd polskiego kina. Odbywają się tutaj nie tylko seanse kinowe, ale tak że koncerty i wydarzenia kulturalne.
Między Kuźnicą a Jastarnią wspinamy się na Górę Libek. To jedna z najwyższych wydm na całym Półwyspie Helskim, licząca… 12,5 m wysokości. Z jej szczytu rozpościera się piękny widok na morze. W tej okolicy znajduje się także najwęższe miejsce na mierzei - pas oddzielający Morze Bałtyckie od Zatoki Puckiej ma niespełna 100 m szerokości.
W samej już Kuźnicy spacerujemy za to wokół portu, w którym cumują kutry rybackie i z którego popłynąć można w rejs na Mewią Rewę. Półwysep Helski to zdecydowanie więcej niż tylko woda, słońce i wakacyjna aura. To miejsce, które warto odwiedzić o każdej porze roku.
Anna Żuchlińska dla Wirtualnej Polski