Cefalu. Opinie. Sycylijski obrazek
Cefalu ma opinię najpiękniejszej miejscowość kąpieliskowej na Sycylii. Miasteczko położone jest na cyplu, u stóp potężnej skały nad samym brzegiem morza. Ma zatem wszystko, czego można tylko zapragnąć. Lazurowe wody Morza Tyrreńskiego i wspaniałą piaszczystą plażę dla tych, którzy lubią poleniuchować. Góry dla tych, którzy lubią aktywnie spędzać wypoczynek. I oczywiście znakomitą kuchnię – dla takich jak ja.
Trudno powiedzieć, kto pierwszy rozpoczyna dzień w Cefalu. Przed szóstą swój sklep otwiera Francesca. – Nie wiem, czy wstaję jako pierwsza, ale codziennie przed szóstą jestem w sklepie. Turyści rozpoczną swój dzień za trzy, cztery godziny, ale oni do mnie nie zaglądają. Oni wolą kawiarnie, lodziarnie i sklepy z pamiątkami. U mnie makaron, oliwa i pomidory w puszce – mówi z uśmiechem.
Na pierwszy rzut oka Cefalu nie przypomina kurortu. Wczesnym rankiem trudno spotkać kogokolwiek na wąskich średniowiecznych uliczkach. – Spójrz na tamto okno, zaraz powinna się w nim pojawić Chiara. Codziennie o tej porze wiesza pranie – informuje Francesca, chcąc tym samym udowodnić, że nie ona jedna już nie śpi. Po kilku minutach w oknie na drugim piętrze faktycznie pojawia się starsza pani. – Buon giorno – woła Francesca i w odpowiedzi słyszy to samo. Obserwuję, jak na rozciągniętych pomiędzy oknami sznurkach staruszka w czarnej chustce wiesza pranie. Zapach świeżości szybko rozchodzi się wzdłuż kamienic. Widząc, że bacznie się jej przyglądam, Chiara uśmiecha się i macha serdecznie ręką. Kłaniam się i ja. Naszą bezsłowną komunikację przerywa Francesca, która nie potrafi wytrzymać w milczeniu. Natychmiast zasypuje Chiarę pytaniami. Zrozumiawszy, że panie rozpoczęły codzienną pogawędkę, a ich rozmowę może przerwać tylko kolejny klient, żegnam się i ruszam dalej w poszukiwaniu porannej kawy.
Espresso lub cappuccino
Mówi się, że jako pierwsi mieszkali tu Giganci, a następnie przybył Herkules, by na olbrzymiej górze wybudować świątynię ku czci Jupitera. Samo miasto powstało nieco później, w V w. przed Chrystusem, a jego strategiczne położenie miało niewątpliwy wpływ na historię. Cefalu przechodziło w ręce Greków, Rzymian, Arabów. Decydujące zmiany przyniósł rok 1064, kiedy to Normanowie odbili miasto Arabom i przebudowali je, by stało się symbolem odrodzonego chrześcijaństwa. Kilkadziesiąt lat później rozpoczęto budowę katedry, która do dziś jest symbolem miasta.
Wychodząc z labiryntu uliczek, dochodzę do Piazza del Duomo, kawiarnianego placu, przy którym stoi owa normańska katedra. Jej absydę zdobią bizantyjskie mozaiki datowane na pierwszą połowę XII w.. Są one najstarsze i najlepiej zachowane ze wszystkich, jakie można obejrzeć w sycylijskich świątyniach. Wewnątrz jest także 16 rzymskich kolumn, pochodzących prawdopodobnie ze świątyni Diany, której ruiny znajdują się na wzgórzu La Rocca.
– Przepraszam, byłeś może na wzgórzu La Rocca? – pyta mnie siedząca przy sąsiednim stoliku Anna. Ją i jej męża Daana poznałem poprzedniego dnia na plaży. Sycylia jest miejscem podróży poślubnej tej pary Holendrów.
– Tak, byłem – odpowiadam. – Na szczyt idzie się niecałą godzinę. Po drodze są znakomite widoki na miasto, ruiny świątyni Diany, a ze szczytu wspaniały widok na port. Dlaczego wybraliście Sycylię na podróż poślubną? – pytam z ciekawości.
– Włochy są takie romantyczne, a Sycylia owiana tajemnicą. Uwielbiam Gretę Garbo, a ona była zakochana w Sycylii. Przyjeżdżała do Taorminy, by zaznać tam ciszy i odpocząć. Dziś na pewno wybrałaby Cefalu. Taormina stała się zbyt turystyczna i komercyjna.
Tuż przed dziewiątą wszystkie kawiarniane krzesła są już zajęte. Na stolikach stoją małe filiżanki z espresso, większe z cappuccino, talerzyki z rogalikami nadziewanymi nutellą lub marmoladą. Między porcelaną leżą przewodniki ze słowem Sycylia pisanym w różnych językach i dwustronne mapy z pobliskiego punktu informacji turystycznej. I tak, leniwe miasteczko po upływie kilku godzin przeistacza się w zatłoczony i gwarny kurort.
Prodotti tipici
– Zapraszam, wejdź, u mnie dostaniesz wszystko, co najlepsze na Sycylii. Wino. Oliwa. Sery. Ceramika z Caltagirone. Tradycyjne marionetki – wykrzykuje Fabio. Młody sprzedawca prowadzi sklep wraz z rodzicami. To jeden z tych niewielu, które otwarte są w Cefalu przez cały dzień.
– Wszystko, co sprzedajesz, pochodzi z Sycylii? Nic chińskiego? – pytam.
– Wino. Oliwa. Sery. Wszystko sycylijskie.
– A te wielkie muszle?
– Z morza – odpowiada z uśmiechem Fabio.
Prawie każdy sklep przy głównej Corso Ruggero ma na szyldzie duży napis Prodotti tipici. I rzeczywiście, większość produktów jest miejscowa. Zachęcony przez sprzedawcę kupuję słoik z wielkimi kaparami i butelkę oliwy z tłoczni z regionu Trapani, gdzie kilka dni wcześniej podziwiałem panwie solne, czyli prostokątne zbiorniki używane do wysuszania i krystalizacji soli morskiej. Saliny od XII w. są wpisane w krajobraz wybrzeża między Trapani a Marsalą. Są one najstarsze i ostatnie na Sycylii.
– A może kupisz triskeliona? – zachęca Fabio.
Triskelion jest symbolem wyspy. Hybrydę składającą się z głowy Meduzy otoczonej trzema ludzkimi nogami można kupić w każdym sklepie czy na straganie dla turystów. Sprzedawcy zapewniają, że przynosi szczęście.
Ja przekonałem się o tym już pierwszego dnia. Jeden z takich ceramicznych triskelionów wisiał w hotelu, w którym się zatrzymałem. Recepcjonistka Lucia, wpisując moje dane do komputera, zauważyła, że podczas pobytu w Cefalu kończę 35 lat. Energicznie wstała z krzesła i podeszła do lodówki. Wyjęła butelkę białego wina i wręczyła mi w prezencie. Był to rocznik 2008 i pochodził z winnicy… toskańskiej. Toskańskie, nie sycylijskie? Wtedy nie zadałem tego pytania głośno.
Święta pauza
Około południa miasteczko znów pustoszeje. Miejscowi udają się na pauzę – tak nazywają to Włosi między sobą, w rozmowie z turystami używają słowa sjesta, które pochodzi z hiszpańskiego i bardziej rozpowszechniło się na świecie. – Jeszcze pięć minut i zamykamy – informuje Georgio ze sklepu z rybami. Stoję i przyglądam się wielkiemu miecznikowi, który leży przy wejściu do sklepu. Małe sklepiki z rybami znajdują się w Cefalu niemal na każdej ulicy. Podobnie jak stragany z warzywami i owocami. Punktualnie o godz.12.30 wszystkie sklepy i urzędy są zamykane. Czas siesty potrwa do godziny 16.30. Miasteczko prawie wymiera. – Dlaczego nie zamykam na siestę? – Fabio z uśmiechem powtarza moje pytanie. – Bo liczę na to, że coś u mnie kupisz.
Jednak Fabio nie jest jedynym mieszkańcem Cefalu, który pracuje w czasie sjesty. Otwarte są także wszystkie lodziarnie. Niejednego turystę zadziwi brioches gelato, czyli dwie lodowe kulki podawane w maślanej bułce. Tłumy turystów z takimi bułkami w ręce idą w stronę plaży, by tam przeczekać czas "pauzy".
Z mafią na plaży
Lenistwo na plaży to obowiązkowy punkt w czasie pobytu w Cefalu. Obok mnie opala się trójka Brytyjczyków, dwie starsze panie wyglądające na siostry i prawdopodobnie mąż jednej z nich. Kobiety rozmawiają, a pan pochłonięty jest lekturą książki "Sycylijska mafia – fakty i mity Augusto Cavadiego". Książkę tę wydaną w niemal wszystkich językach można kupić w sklepach, ma ją także w swojej ofercie Fabio.
Pływając w lazurowej wodzie i smażąc się na złotym piasku, szybko głodnieję. Idąc na kolację, wiem, co zamówię. Kartę przestudiowałem dokładnie poprzedniego dnia. Choć nie lubię lokali polecanych w przewodnikach, ten polecała mi także Lucia z hotelu.
Restauracja Le Chat Noir mieszcząca się w XVII-wiecznej kamienicy to interes rodzinny, gotuje tu papa Lillo. Na przystawkę sałatka z ośmiornicy, na danie główne stek z miecznika ze szpinakiem, a na deser panna cotta, choć waham się, czy nie będzie to cassata siciliana.
Espresso staje się dopełnieniem kolacji. Wracając, znów wchodzę w labirynt uliczek. Fabio powoli zamyka sklep. Idąc, od czasu do czasu zaglądam przez okna do oświetlonych mieszkań. Zazwyczaj jest to jeden pokój z kuchnią. W środku kanapa, stół, krzesła i telewizor. Na ścianie obowiązkowo święty obraz: Matka Boża, ojciec Pio i Jan Paweł II. Kolekcji dopełnia portret mężczyzny z intrygującym uśmiechem.
Mężczyzna ten do dziś pozostaje niezidentyfikowany. Jego portret można zobaczyć w wielu miejscach, nie tylko na plakatach i pocztówkach. Popiersie przedstawione na ciemnym tle. Głowa obrócona w prawo, a oczy skierowane wprost na patrzącego. Antonello da Messina, portretując mężczyznę, większą wagę przywiązywał do jego emocji niż wyglądu. "Portret nieznajomego" namalowany około 1470 r. jest prawdopodobnie pierwszym wizerunkiem uśmiechniętego mieszczanina. Są i tacy, którzy uważają, że płótno sycylijskiego mistrza stało się inspiracją dla Leonarda da Vinci. Renesansowe arcydzieło trafiło do Cefalu za sprawą barona Mandralisca, który odnalazł je na wyspie Lipari, gdzie wstawione było w szafie, zamiast drzwi. Przywieziony do Cefalu obraz stał się natychmiast, obok znalezisk archeologicznych z czasów greckich i rzymskich, najważniejszym eksponatem kolekcji Mandralisca. Baron zmarł w roku 1864, a w testamencie swój dom i majątek zapisał miastu. Dziś jego kolekcję wraz z "Portretem nieznajomego" można oglądać w Museo Mandralisca.