Jest rok 1985. Zbigniew Wodecki nagrywa piosenkę, której nie chce wykonać Irena Santor ("Ja mam śpiewać o gołych babach?"). To ma być taki niezobowiązujący, wakacyjny żart. Gdy telewizja publiczna pokazuje teledysk, w którym golizna bije po oczach, Polska Republika Absurdu oficjalnie zamienia się w Stany Zjednoczone Golasów. A "Chałupy Welcome To" stają się jej hymnem. Polacy zrzucają ciuchy. Polki biorą udział w wyborach "Miss Natura". I nie mają nic do ukrycia.